Na miejscu Roch położył rower bo nie ma żadnej stopki, podpórki albo czegokolwiek o co mógłby oprzeć rower. I okazało się, że w tym momencie doszło do awarii, o której dowiedział się później w rozmowie z Wojciechem bo musiał się umówić na odpowietrzanie hamulca, bo to właśnie jest ta awaria. Dziś już Roch miał rower w bagażniku, ale okazało się, że zaspał do pracy, więc wożenie jeszcze roweru zaowocowałoby tym, że Roch do pracy dojechałby grubo po godzinie dziewiątej a więc wyjął rower z bagażnika i zostawił w garażu. Kolejna próba w środę i Roch już ustawił sobie budzik żeby nie zaspać jak ostatnio. I już Roch miał rezygnować z dalszego rowerowania, ale niedziela była taka pogodna, że po basenie Roch poszedł z Żonką pojeździć.
Co prawda działał jeden hamulec, ale prędkość też nie była taka żeby hamować dwoma. Była rekreacja i jeden sprawny hamulec zupełnie wystarczał. Można powiedzieć, że Roch prawie nie czuł zahamowań i był bez hamulców. Ogólnie dało się pedałować i Roch z Żonką popedałowali ciut. Dzieci zostały z dziadkami i też nieźle się bawiły bo jak wiadomo dziadkowie też nie mają zahamowań w rozpieszczaniu dzieciaków.
We środę Roch jest umówiony z Wojciechem, a jak tylko odbierze rower i pogoda dopisze to pojeździ po Tarnowskich Górach i nawet wcześniej wyjdzie z pracy żeby mieć więcej czasu na pedałowanie. I tak ślady z weekendu poniżej:
I na zakończenie zapowietrzony hamulec:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz