Urlop, który miał być wypoczynkowym staje się rowerowym, choć Roch do końca tygodnia ma jeszcze trochę spraw poza rowerem do załatwienia, ale jak się weźmie to zrobi to w trymiga i będzie mógł znowu pojeździć na rowerze tak jak to miało miejsce dziś. Rano Roch zabrał dzieci do sklepu bo chciały parówki i nie było mocnych żeby przekonać je, że jajko też jest dobre na śniadanie. Więc po powrocie ze sklepu Roch wsiadł z dzieciorami i Żonką na rowery i pojechał w kierunku niedawno odkrytej trasy, czyli dookoła okolicy. Jednak Staś zaczął się lulać i Żona z nim wróciła do domu, a Roch z Michaliną trwali na rowerowym posterunku prąc przed siebie.
Po powrocie Michalina była wyraźnie zmęczona i chciała iść do domu. Skoro Staś spał to Michalina chciała oglądać bajki. A skoro Żonka była zajęta, Staś spał, a Michalina była pochłonięta Pidżamersami to Roch mógł się wyrwać na godzinę na rower. I tak się stało, po tym jak znalazł swoje spodenki rowerowe, uruchomił centrum telemetryczne i podniósł sobie siodełko (albo Roch rośnie albo ktoś jeździ na Rochowym rowerze) mógł spokojnie iść pojeździć. To był drugi raz na rowerze tego samego dnia! Po powrocie był obiad, później mycie samochodów, czyli biegające z gąbkami dzieci i Roch z karcherem robiący mgiełkę. Po skutecznym umyciu samochodów Michalina znowu chciała iść na rower, ale patrząc na nią i na to jak przysnęła na rowerze stojąc na światłach Roch z Żonką doszli do wniosku, że to już najwyższa pora na kolację, mycie i spanie.
I tak minął Rochowi dzień i prawie tydzień. Sponsorem była literka R jak rower. I oby tak zostało do końca Rochowego urlopu. Na zakończenie biwakujący Staś:
I ślady GPS: