No i stało się. Jak co roku skończył się rok i zaczął się nowy. Tradycją już chyba jest, że Roch w ten dzień - albo w okolicę tego dnia - podsumowuje to co zaszło u niego przez 365 ostatnich dni. I tak będzie i tym razem. Najważniejsze z ważnych wydarzeń to to, że Michalina zaaklimatyzowała się w przedszkolu i to, że w końcu jej odporność wzrosła na tyle, że byle katar nie kończy się zapaleniem ucha. I to według Rocha zasługuje na miano wydarzenia roku. Lekarze i nasza Złota Pani Doktor zrobili kawał dobrej roboty.
Poza tym kwestie rowerowe, czyli Michalinka już pedałuje jak błyskawica, ale Staś też łyknął bakcyla pedałowania i sam już domaga się kasku i rowerka. Rozpędza się i podnosi nóżki, więc w przyszłym roku będzie znowu trzeba biegać za rowerem, ale w szczytnym celu, więc Roch będzie biegał i łapał. W końcu i Staś będzie pedałował samodzielnie. Wtedy to też Roch będzie mógł wsiąść na rower z całą czwórką i pojechać gdzieś dalej albo zapakować rowery do samochodu i pojechać gdzieś jeszcze dalej.
No i oczywiście kolejny, bo trzeci, już wypadek Rocha. Jak pech to pech i rok trzeba było zakończyć w urzędach. Na szczęście szybko Roch miał nowy pojazd, dzięki niezastąpionemu Alowi, który znalazł kolejnego Colta. I tak do końca roku Roch woził się nowym i całkiem fajnym autem. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło.
Poza tym Roch cieszy się z sukcesów dzieciorów i co chwile wbija kolejne gwoździe w ścianę żeby powiesić kolejne dyplomy. Jednak nie wszystko poszło tak jakby Roch tego chciał. Chodzi oczywiście o rower. Tego było bardzo mało. Według tego co Roch zarejestrował na Stravie przejechał 489 kilometrów w czasie 39 godzin 2 minuty. Na rower Roch poszedł 83 razy. Ten rok ma to zmienić.
Stare powiedzenie mówi, że
"jaki nowy rok taki cały rok", tak więc Roch wstał wcześnie, bo w okolicach 9
30 i wrzucił temat wspólnego pedałowania. Na dowód swoich zamiarów Roch zmienił Żonce oponę i założył fotelik. I tak się złożyło, że w pierwszy dzień Nowego Roku Roch pedałował z Rodzinką. Nie ma się dziwić; termometr pokazał całe 6°C więc styczniowa wiosna w pełni, aż chce się jeździć na rowerze.
I to będzie główne postanowienie Rocha na ten rok. Częściej jeździć i wyrzucić te wszystkie czujniki. Tylko licznik i tak było dziś. Jedyny dowód, że Roch pedałował to to, że ma zdjęcie licznika po skończonej jeździe. Jak tylko opublikuje notkę to zajmie się szukaniem swojego analogowego pulsometru, który do działania nie potrzebuje niczego poza opaską i baterią, która go zasila. Telefon będzie jeździł z Rochem, ale tylko jako źródło kontaktu tak żeby wóz techniczny mógł wybawić Rocha z opresji i jako źródło muzyki, ponieważ Roch pod choinkę dostał słuchawki bezprzewodowe więc teraz może jeździć na rowerze bez niepotrzebnych kabelków.
Tak więc ten rok musi być rokiem rewolucji w rowerowym wcieleniu Rocha. A zaczął już dziś o czym wspomniał wcześniej. Dzieci nie protestowały, choć Michalina wzbraniała się przed tym mając nadzieję na bajki, ale Roch nie mógł zmarnować takiej pogody na oglądanie po raz setny
"Sing" albo
"Frozen".
I tak dziś, czyli pierwszego stycznia Roch pedałował. Może to jaskółka zmiany i zapowiedź czegoś trwalszego, a może po prostu Roch przepedałował się. Tak czy inaczej rower zaliczony, a to jest najważniejsze. Następna okazja będzie w piątek, ponieważ Roch odbiera wolne za Trzech Króli i póki co nie ma żadnych planów. O ile
wiosenna pogoda się utrzyma to Roch przejedzie się parę kilometrów. Z dziećmi albo bez.
Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie:
Roch pozdrawia Czytelników.