Znowu jakoś tak się złożyło, że Roch zagubił się w czasoprzestrzeni i zapomniał, że ma bloga. Trochę też rozprężył się po tych całych remontach, ale tak ma, że jak coś odpicuje albo przejedzie na przykład maraton to potem przez długi czas robi sobie wakacje od wszystkiego, ale później znowu się spina i zbiera w sobie.
Przede wszystkim Roch kompletuje klucze, czyli wyposaża swój "garażowy serwis rowerowy", który nabiera rumieńców. Jeszcze trzeba sobie wygospodarować jakiś kącik żeby móc się na tam rozłożyć na stałe, ale już teraz regulacja, czy jakaś naprawa nie stanowi większego problemu. Nie trzeba się umawiać, czekać i kombinować. Wystarczy zejść do garażu.
Poza tym codzienne rowery z Młodym. To naprawdę się dzieje, jeżdżą cały czas. Raz krócej, raz dłużej, ale koło się kręci, a noga podaje. Nigdy Roch nie spodziewałby się, że jego najlepszy kumpel rowerowy to będzie jego 5-o letni syn. Rozmowy o wszystkim, pytania o wszystko i jazda wszędzie. Tak chyba mają wyglądać te rowerowe wypady. Roch chciałby doczekać dnia, kiedy ze swoim 18 letnim synem pójdzie na piwo po rowerze. Póki co jest sok.
Młoda poszła w innym kierunku. Ona woli długie i rekreacyjne wypady, stąd nawet jak jadą we czwórkę to dochodzi do rozdzielenia peletonu na tych co to wjeżdżają w każdą dziurą, skaczą z każdego krawężnika i na te, które pedałują spokojnie, ale długo. Tak jest, choć czasem uda się spiąć całą grupę i przejechać gdzieś wspólnie.
I tak się toczy, czasem Roch nie ma siły pisać, a czasem po prostu nie ma weny, a pisanie na siłę chyba nie ma sensu. Szkoda się męczyć. Całkiem niedługo będzie też niespodzianka, nad którą Roch pracuje, ale wpierw musi skończyć swoje zobowiązania, a efekty już niedługo.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz