No i tak się jakoś złożyło, że Roch w ferworze przedświątecznych przygotowań zapomniał napisać paru słów od "ojca dyrektora", ale musiał myć okna i kłócić się bo inaczej świąt by nie było. Teraz to już głupio chyba pisać "zdrowych i pogodnych", ale Roch ma nadzieję, że taki właśnie one były; zdrowe, spokojne, rodzinne i jeszcze raz piniendzy. U Rocha jedyne co się zmieniło to to, że w tym roku - wyjątkowo - kupił prostą i symetryczną choinkę, przez co został bohaterem domu, a dzieciory do tej pory są pod wrażeniem tego, że choinka sama stoi, a nie jest przywiązana do parapetu jak w poprzednich latach.
Prezentów było ogrom, a najlepszym z nich (wszystkie były najlepsze, ale jeden był naj) było siodełko Brooks. Całe skórzane, ręczna robota i ponad stuletnia tradycja. Wypasik, do gravela w sam raz. Poza tym święta dla Rocha zakończyły się na plusie. Waga pokazała +3 kg, ale to i tak dobrze. Inne lata kończyły się lepszym wynikiem. Po świętach oczywiście trzeba zacząć zrzucać kilogramy, więc Roch wsiadł ponownie na chomika, bo i pogoda już zaczyna się robić deszczowa, więc lepiej jest pedałować w domu przy Zwift, niż moknąć gdzieś po drodze.
Przed nami Nowy Rok, więc okres kolejnych niedotrzymanych postanowień, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Tym czasem, żeby i o tym nie zapomnieć to staropolskim "do siego roku" Roch chce Wam złożyć życzenia udanego Nowego Roku, bo ten na pewno nie może być gorszy niż ten stary.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz