sobota, 2 stycznia 2021

Podsumowanie roku 2020 i plany na 2021

No i doczekaliśmy się - rok 2020 przeszedł do historii. Wiele w nim się działo. W najgłębszych snach Roch nie przewidziałby, że będzie stał w kolejce do sklepu, czy oglądał puste półki z ryżem i makaronem, ale taki - w skrócie - był ten miniony już rok. Ale poza oczywistym tematem epidemii działo się też sporo innych rzeczy. I na tym się skupimy.

Zaczęło się od kilku maili i okazało się, że od stycznia Roch rozpoczął współpracę ze sklepem rowerowym rowertour.com i trwa ona już rok. To jedna z tych rzeczy, co do których Roch miał obiekcje i obawy, czy będzie mu się chciało, czy da radę, ale z perspektywy czasu ta współpraca okazała się czymś bardzo fajnym. I - bynajmniej - nie chodzi o gadżety, ale o to, że Roch ma motywację do jeżdżenia na rowerze, bo jak inaczej można coś sprawdzić jak nie jeżdżąc? Do tego sam kontakt, czasem heheszki i poczucie, że nadają na tych samych falach powoduje to, że Roch tę współpracę ceni sobie bardzo wysoko i liczy na kolejne lata.

Poza tym, że pogoda dopisywała i kolejne testy szły jak z płatka to Roch, oczywiście, jeździł do pracy. Do marca, a dokładnie do 16 marca, kiedy to cała firma przeszła na pracę zdalną i skończyły się Rocha dojazdy. Z jednej strony całkiem fajnie, dwie godziny zaoszczędzone, paliwo zaoszczędzone, ale uciął się także kontakt z całkiem zgraną paczką ludzi, z którymi z dnia na dzień kontakt przeniósł się do internetów. Od tego czasu Roch pracuje z domu i póki co nic nie wskazuje na to, że to się zmieni.

Wracając jednak do rowerów, czyli do przewodniego tematu, Roch sprawił sobie drugi rower, tym razem gravela, bo od dawna o nim właśnie myślał, ale zawsze te myśli coś przerywało, ale ostatecznie perspektywa szybkiego wyprzedania zapasów sklepowych podziałała na Rocha motywująco i w końcu stał się szczęśliwym posiadaczem nowego roweru. Jednak najważniejszym wydarzeniem w tym minionym już roku było pójście Młodej to pierwszej klasy "pedałówy".

W sumie długo nie docierało do Rocha, co we wrześniu się wydarzy, ale w końcu dotarło do niego, że jego córunia zaczęła dorastać. Szkoła w tym szalonym czasie działała inaczej, ale i tak Młoda ogarnęła wzorowo i ogarnia dalej. Końcówka roku to już z górki, wszystko podporządkowało się COVIDowi, ale przynajmniej można było jeździć na rowerze choć też nie było do końca jasne, czy można czy nie.

* * * *

I teraz jaki będzie 2021 rok? Tego nie wie nikt. Roch chciałby żeby był on rowerowy, bo w końcu latem jeszcze nie gravelował, a i na MTB chciałoby się pojeździć. Mogliby w końcu odblokować jakieś zawody, bo do tej pory nie było zbyt ciekawie. Jak nie odwołane, to przesuwanie w nieskończoność, a finalnie i tak były odwoływane. Co prawda Roch już jest zapisany na jedne zawody, ale to dalej forma wirtualna, czyli finalnie i tak trzeba ślad GPS podesłać, więc rywalizacja żadna.

Plan maksimum zakłada skompletowanie "domowego serwisu rowerowego" i stworzenie pomieszczenia rowerowego. W założeniu stałby tam trenażer, telewizor i wieszak na rowery, ale to jest maksimum, które jest w planach. W piwnicy jest jedno pomieszczenie zapomniane, które może być zaadoptowane na taką właśnie rowerową jaskinię. W teorii nie powinno być problemów, ale na początek trzeba tam zrobić wylewkę, wywalić stare graty i doprowadzić wszystko do jako takiego ładu.

Łatwo się pisze, ale z realizacją może być kłopot, więc taki jest plan maksimum, jeśli uda się tylko porowerować to też będzie dobrze. Zresztą miniony rok pokazał, że planowanie nie ma sensu. Wszystko ponad tydzień nie zawsze się udaje zrealizować, bo ciągle jakieś przeszkody są rzucane. Tak więc plan na 2021 rok jest tak żeby jeździć na rowerze, a jak się uda zrobić rowerową jaskinię to będzie plan wykonany na 200%.

Tak, w skrócie, wyglądał miniony rok Rocha. I takie są życzenia Rocha na obecny rok.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz