No i tak, mamy weekend za sobą, nawet udało się ominąć poniedziałek, a więc czas najwyższy żeby pochwalić się ostatnim weekendem stycznia, który był rowerowy do granic możliwości. Oczywiście nie było epickich wypadów w nieznane, ale jazda \”wokół komina\” też powinna się zaliczać do kategorii epickich szczególnie, że temperatura oscylowała w okolicach -4℃. No i leżał śnieg; dużo śniegu. Do tego stopnia, że Roch kilka razy się wywalił, a i prawie co nie zaliczył OTB (over the bar), ale to zima – musi być zimno i ślisko, a śnieg też ma swoje uroki.
W sobotę i niedzielę wpadło po 10 kilometrów, więc nie ma źle. Do tego jeszcze kulig rowerowy z dziećmi, bo lepiej je ciągnąć na rowerze niż za samochodem. Bardziej ekologicznie, a i zabawy jest więcej. Oczywiście w ruch poszedł, trochę zaniedbany ostatnio, Cube, bo na gravela Roch bał się wsiąść. Cienkie opony, prawie gołe nie wróżyły nic dobrego. Za to MTB w takich sytuacjach idzie przez śnieg jak dzik. No i zabawy jest też sporo. Tak więc linka do sztycy, a na obu końcach bombelki przypięte do jabłuszek (dupolotów). Sanek nie mają, bo Roch założył, że w tym roku też zimy nie będzie, a potem sklepy zamknęli, a teraz już po ptokach bo zima raczej bliżej końca jest, ale jabłuszka im nie przeszkadzają. Ważne, że się ślizga.
Poza tym oczywiście wypady z Żonką, no bo z nikim tak dobrze się nie jeździ jak z nią (i wcale tego Roch nie pisze ze względu na to, że będzie to czytała). Ogólnie styczeń zakończył się z przytupem, a i zapowiada się ciekawy rok. Nie zdradzając szczegółów to Roch wygospodarował jedno pomieszczenie w piwnicy, na które ma błogosławieństwo żeby zaadoptować \”pod siebie\”, więc tam powstanie mini serwis (już nie garażowy) i miejsce z trenażerem na zimowe pedałowanie. Najwspanialszy (serio, bez przekąsu, ale z delikatnym zabarwieniem wazeliny) Teść na świecie zaoferował się, że pomoże Rochowi zrobić wylewkę. Więcej pojawi się pewnie jak Roch zacznie tam grzebać.
Poza tym powstaje mglisty plan zorganizowania letniego wypadu na południe Polski z rowerami, ale o tym i o piwnicy pewnie Roch będzie pisał. Na razie ogląda filmy na YT jak się kładzie wylewkę. Tak więc ten rowerowy styczeń zasiał chyba ziarno planów na ten rok.
Dzieciory na razie nie ogarniają zimowego roweru. Młoda próbowała, ale przegrywała z fizyką, a Młody nie lubi czuć się skrępowany kurtką na rowerze, więc ich rowery czekają na serwis, ale i z tego będzie relacja. No i na koniec, ale nie ostatni, gravel. W nim też Roch planuje jedno – kosmetyczne – usprawnienie. Poza tą piwnicą, mglistym wypadem i serwisem notki na blogasku też będą pojawiały się częściej.
I na koniec mem, bo ta kurtka XLC no jest genialna. Serio.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz