Marzec, już czuć nadchodzącą wiosnę, choć przeplata się ona jeszcze ze śniegiem, ale to już raczej ostatnie podrygi białego puchu. Przed nami wiosna, długie dni i możliwość pedałowania po pracy, nie wspominając już o weekendach. Ostatni weekend był ciut rowerowy, bo sobota była w siodle, a niedziela przed monitorem, bo trzeba było trochę rozwiązać problemów technicznych. Jednak abstrahując od siedzenia przed komputerem to sobota była owocna.
Po pierwsze dlatego, że pogoda dopisała, a po drugie dlatego, że Roch znalazł pierwszą gravelową drogę w Częstochowie, która miała szutry, wyboje, ale była tak szybka, że można było wygenerować kurz spod kół. No ideał po prostu. Jak pogoda dopisze to Roch w kolejny weekend spróbuje znaleźć jej dalszą część. Jednak nawet to co był to już dało poczucie prawdziwego \”gravelowania\”, a nie jeżdżenia po ścieżkach w centrum.
Droga ta jest drogą \”techniczną\” wzdłuż autostrady A1 (między węzłami Blachownia, a Południe). Jak uda się znaleźć jej dalszy ciąg to będzie to taka gravelowa \”Route 66\”. Jednak nawet i ten – całkiem spory – kawałek sprawił wiele frajdy, potem już tylko Blachownia i tam powiew normalności. Brower pod chmurką, czyli jak za dawnych czasów.
Tylko, że teraz każdy udaje, że to nie jego ogródek, a \”jak przyjdzie policja to my nic nie wiemy\”. Do tego doprowadziły durne ograniczenia, że trzeba się rozglądać, bo ludzie są tak sparaliżowani strachem. Jednak nie ma co iść w politykę, bo nawet \”nielegalne\” użycie krzesełka na zewnątrz sprawiło Rochowi sporo radości i powiewu normalności.
Tak więc udało się popedałować i w weekend i w tygodniu. Tak, w tygodniu też Roch zaliczył jeden dzień wolnego z okazji naprawy uszkodzonego zęba. Musiał znowu usiąść na fotelu dentystycznym, ale po wizycie sprawił sobie Dzień Dzielnego Pacjenta i poszedł na rower. Odkrył kolejne gravelowe tereny, choć początkowo chciał dalej eksplorować okolicę autostrady A1 to dobrze, że tego nie zrobił. Złapał go śnieżyca i wichura. Ciężko było jechać jak podmuchy były tak silne, że Roch musiał trzymać się roweru żeby go nie zdmuchnęło.
Jednak taki obrót sytuacji sprawił, że Roch odkrył kolejne tereny do gravelowania, więc tam jeździł. Ogólnie weekend i jeden dzień tygodnia należy uznać za bardzo owocne. O ile pogoda pozwoli to najbliższy weekend będzie pod znakiem dalszego eksplorowania okolic autostradowych, bo tam podobno są fajne ścieżki, tylko trzeba znaleźć na nie wjazd.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz