Długo by opisywać co działo się w weekend, ale jeśli Roch miałby określić to jednym słowem to byłoby to epicki. Wszystko przez to, że udało się skręcić w jakąś leśną drogą i potem już poleciało. Jednak na początku był plan. A plan był taki żeby pojechać do Olsztyna, bo pogoda była fenomenalna. Było ciepło, słonecznie i watr raczej nie dawał o sobie znać. Było idealnie.
Plan był prosty – rozpoczęcie rowerowania w kierunku Olsztyna, bo tam jeszcze w tym roku nie było jeżdżone, a trasa jest długa i fajna. Jednak tym razem, całkiem przypadkiem Roch skręcił w polną drogę i zaczął pedałować po wale wodnym licząc na to, że dojedzie do drogi rowerowej prowadzącej do Olsztyna. Jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego kręcił się lesie i odkrywał kolejne gravelowe szlaki, które są tak blisko i nie są drogą techniczną A1, choć do niej nic Roch nie ma, też tam jest fajnie, ale czasami warto oderwać się od utartych szlaków.
I tak było tym razem, całkiem obcy las mimo, że Roch mniej więcej widział gidze jest, świetne dróżki i \”piaskowa góra\” bo tak Roch nazwał piaszczysty zjazd, po którym nie dało się zjechać. Dalej już było z górki, a raczej pod górkę, ale ciągle przez las. Gdyby nie to, że pogoda zaczęła się psuć to pewnie jeszcze dalej pojechałoby się tym lasem. Koniec końców do Olsztyna nie udało się dojechać, ale było dużo lepiej niż pedałowanie betonową drogą. Na koniec jeszcze Roch z Żonką zgubił drogę, ale lokalsi widzieli jak dojechać do Częstochowy.
Wypad bardzo udany, na pewno w najbliższy weekend zostanie powtórzony, a jeśli pogoda pozwoli to i pojedzie się dalej w las odkrywać nowej miejsca. Ostatni wypad, na przykład, przebiegał obok leśnego \”bike parku\”, który ktoś sobie wykopał. Ogólnie wrażenia ogromne, aż szkoda, że pogoda się posypała.
Na zakończenie zdjęcie przy ściętych drzewach, klasyka w lesie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Strava dla upamiętnienia:
Dodaj komentarz