Jako, że pierwszy etap remontu zakończył się sukcesem to Roch zintensyfikował pedałowanie żeby odbić sobie te wszystkie dni spędzone z gipsem i wałkiem. Jednak coś ostatnio w gravelu nie grało (albo nie gravelowało; taki suchar). Znacie pewnie to uczucie, że z zewnątrz wszystko wygląda na dopieszczone, bo przecież człowiek dba lepiej niż o własną żonę, a jednak wsiadacie na rower i końcówki nerwowe wyczuwają, że coś nie działa. Jakby obcy rower znajdował się między nogami. To uczucie przechodzi w niepokój i niepewność. No więc Roch zaczął jeździć i obserwować.
Po kilku chwilach już wiedział gdzie leży problem. Pedały! To tam jest źródło niepokoju, to końcówki nerwowe na stopach przekazują do "Rowerowego Ośrodka Mózgowego" informację, że coś jest nie tak. To tam ma swój początek lęk i niepokój. Jednak to dopiero był początek ustalania tego, co jest nie tak. W końcu Roch wykrył awarię. Jeden pedał nie wpina się, a dokładnie to jedna strona jednego pedału nie wpina.
Parafrazując klasyka:
- "Panie majster, rower się zepsuł!"- "Jak to, cały się zepsuł?!"- "Nie no, tylko pedał z jednej strony się nie wpina"- "A z ilu stron można wpiąć się w pedały?"- "No z czterech"- "No to mówcie, że trzy strony pedałów działają"- "Ale przecież to to samo!"- "No tak, ale znacznie lepiej brzmi!"
Początkowo Roch chciał się zabrać za pedały, ale nie dowierzał, że mogły paść. Przecież one są nowe, więc to nie możliwe. Roch wrzucił rower na stojak i zaczął oglądać pedały, a te nawet nie nosiły śladów zużycia. Owszem były otarte i porysowane, bo Roch żeby zrobić "słit focie na insta" posiłkuje się różnymi przedmiotami, ale pedały nie są zniszczone, a jednak nie wpinają się. No dobra, ale pedały łączą się z butami i tam Roch skierował swoje podejrzenia.
I to był strzał w dziesiątkę. Bloki w butach się skończyły, a w zasadzie to skończyły się już kilka razy bo śruby zaczęły się ścierać. No i to była przyczyna tego, że pedały nie działały. Nawet jakby bardzo się starać to nie było już szans na to, że blok "zaskoczy" w pedały. Był tak wytarty, że nawet tam nie sięgał. Szybka podmiana na nowe bloki i od razu lepiej. Buty wyraźnie wskakują w pedały, słuchać ten "klik" i noga pewnie trzyma się w pedale.
Lekcja z tej krótkiej historii jest następująca: problem zawsze jest pomiędzy siodełkiem, a kierownicą.
Przykład podpierania roweru:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz