Jakość wykonania
Błotnik wykonany jest z czarnego plastiku, a mocowany do sztycy za pomocą sprytnego mechanizmu, który nie wymaga użycia narzędzi. Dzięki temu można go zdjąć lub założyć w trasie. Cały mechanizm składa się z trzech elementów, śruby mocującej, zaślepki i "wsuwki". Po rozłożeniu błotnik wczepiamy na sztycę, "wsuwką" blokujemy, zakładamy zaślepkę i wkręcamy śrubę. Prawda, że proste?Wszystkie elementy wykonane są z plastiku, co w przypadku takiego elementu jak błotnik nie jest niczym złym. Błotnik z założenia ma przyjąć na siebie wodę, błoto i co tam jeszcze spod kół wyleci, tak więc im prostsza konstrukcja i materiały tym lepiej. Jednak do tego plastiku nie można mieć zastrzeżeń. Wszystko jest dobrze spasowane i nie sprawia, wrażenia, że za chwilę to wszystko się rozkręci i zostanie gdzieś na trasie.
Dodatkowo mamy też regulację "góra-dół" błotnika, czyli tego jak blisko koła ma się znajdować i tutaj mamy już śrubę imbusową 5 mm, ale tę regulację wykonuje się jednorazowo. Błotnik delikatnie rozszerza się na końcu przez co zapobiega też wydostawaniu się wody z boku przy szybszej jeździe. Cała konstrukcja jest sztywna i nie "lata" na rowerze, więc nie ma ryzyka, że coś się przekrzywi i nagle dostaniemy strumieniem błota w plecy.
Dane techniczne
Jak już Roch wspomniał wcześniej, błotnik jest wykonany z solidnego plastiku, poniżej bardziej szczegółowe dane techniczne:
- Błotnik rowerowy na tylne koło,
- Wielkość koła: 26 - 29’,
- Pasuje do sztycy 24-32 mm,
- Montaż bez narzędzi,
- System szybkiego zwalniania,
- Możliwość regulacji kąta nachylenia,
- Wykonany z trwałego tworzywa sztucznego,
- Waga: 245 g,
- Kolor: czarny.
Wrażenia z użytkowania
OK, nie ma co ściemniać, że pogoda była do bani i każdy wypad kończył się z błotnikiem, bo pogoda na złość nie chciała się zepsuć, ale to nie znaczy, że nie można rzetelnie opisać błotnika, bo poza podstawową funkcją, czyli ochroną przed wodą i błotem, ma też inne zalety, które można opisać bez taplania się w błocie.
Pierwszą z nich jest łatwość i szybkość montażu. Nie trzeba żadnych narzędzi ‒ wystarczy odkręcić śrubę i można go zakładać na sztycę. Kolejnym atutem jest jego stabilność ‒ zamocowany do sztycy nie przechyla się, nie przekręca i to niezależnie od rodzaju sztycy. Roch sprawdził go zarówno ze zwykłą, czyli okrągłą, sztycą jak i ze sztycą od Gianta, czyli z tak zwanym D-Fuse, który ma kształt trójkąta.Jak tylko pogoda się pogorszy to Roch dopisze część praktyczną recenzji. Na tę chwilę jedno jest pewne ‒ błotnik można zamontować na różnych sztycach, nie potrzeba do tego narzędzi, a sam montaż trwa tylko chwilę. Podczas jazdy błotnik nie lata na boki i nie "klapie" o koło.
Podsumowanie
Początkowo podsumowanie miało być inne. Miały być zdjęcia z maratonu w Tarnowskich Górach; miała być krew, pot i łzy wymieszane z błotem, ale życie i wakacje zweryfikowały plany Rocha. Jest taki jeden okres w całym roku, kiedy możemy odpuścić i dać się ponieść chwili. Tak też zrobił Roch ‒ trzeba było pokazać Córce, że jeszcze trochę ogarnia się wodę i "zaszaleć" nawet kosztem rozwalonego łokcia. Od tego są wakacje, żeby mieć co wspominać.
Tak więc zamiast maratonu było smarowanie łokcia Altacetem, ale to nie zmienia faktu, że błotnik XLC MG-C27 zasługuje na swoje miejsce na sztycy. Przekonuje do siebie swoją sztywnością i łatwością montażu, a także tym, że można go założyć zarówno do koła 26 cali jak i do 29 cali (700C). Dla Rocha to ważne, bo może jednym błotnikiem ogarnąć dwa rowery. Ktoś powie, że koło 26 cali to muzeum już. Może i tak, ale dobrze, że jest firma, która pamięta o tym, że MTB zaczęło się właśnie od 26 cali.
Za kwotę w okolicach 33 złotych można mieć uniwersalny błotnik, który ogarnie szeroki zakres kół, da się zamontować ‒ bez użycia narzędzi ‒ na sztycy D-Fuse i zwykłej i będzie sztywny nawet na wybojach.
Artykuł powstał przy współpracy z rowertour.com - sklep rowerowy online i XLC parts.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz