Nie da się ukryć, że od ostatniego weekendu sporo czasu już upłynęło, podobnie jak kataru z Rochowego nosa. A katar ten jest efektem ostatniego słonecznego weekendu, który Roch przeznaczył - a jakże inaczej - na rower. Co prawda plan był inny, o czym Roch pochwalił był się na Twitterze, ale finalnie zrewidował swoją decyzję, bo czasu było mniej niż zakładał, a po powrocie miał jeszcze do zrobienia kilka rzeczy, ale to wcale nie oznacza, że pedałował dookoła komina, wręcz przeciwnie; wypad był długi, szybki i fajny. Tak fajny, że skończył się katarem.
Celem okazała się Blachownia, bo tam też Roch dawno nie było. Dodatkowo chciał sprawdzić, czy te żele energetyczne to faktycznie działają tak jak w Olsztynie, czy to jednak "efekt asfaltu". Na miejscu Roch nie mógł sobie darować małego lansu nad tamtejszym zalewem i tam też rozpoczął pierwszą fazę testu, czyli spożycie pierwszego żelu. Odczekał chwilę, popił wodą i poczekał "aż wejdzie". No i weszło; w drodze powrotnej znowu noga podawała nadzwyczajnie. W tamtym rejonie asfalt jest takie sobie, szału nie ma, więc komisyjnie Roch stwierdza, że jednak te żele dają kopa. Kolejny test, o jakim Roch myśli to trenażer i sprawdzenie, czy tam też działają, ale do tego czasu Roch planuje jeździć na zewnątrz ile tylko się da. Nawet jakby miał pedałować z katarem to będzie korzystał z każdej okazji żeby jeszcze choć trochę pojeździć na zewnątrz.W drodze powrotnej Roch zahaczył jeszcze o jedno miejsce, w którym zawsze chciał się zatrzymać, ale jakoś nie było mu po drodze, albo po prostu nie chciało mu się tam zatrzymywać. Chodzi o taki okratowany sklep, do którego Roch ma pewien sentyment. Trochę jakby przenosił się do lat dzieciństwa; falista blacha, kraty w oknach i kłódka większa niż klamka. Klimat lat dzieciństwa w końcu przywołał Roch w tamto miejsce żeby zrobić fotkę, z gravelem oczywiście.
Jakby tego było mało to po powrocie Roch jeszcze zaliczył dobitkę z Bombelkami. Nie do końca wiadomo co się stało, ale Młoda też postanowiła wrócić na rower. Sporo czasu rower stał w garażu, ale ostatnio coś znowu jest używany. I bardzo dobrze, bo rower nieużywany się psuje, o czym Roch przekonał się na własnej skórze, ale to temat na osobną notkę. Dodatkowo Roch z Dzieciorami wymyślili całkiem nową drogę. Poprzednie trasy im się wybitnie znudziły, ale nic dziwnego skoro jeździli nimi codziennie. W końcu każdy chce przejechać się czasem inną drogą, mimo że cel jest dokładnie ten sam.
Tak więc weekend znowu udany, rowerowy i słoneczny. Kolejny weekend już taki nie będzie, ale pedałowanie we mgle tez było by czymś. Jednak to dopiero za kilka dni, więc nie ma co nastawiać się na taką, czy inną pogodę. Nie będzie padało, to będzie się pedałowało. Prosta zależność. Na zakończenie jeszcze ślad Stravy:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz