Od początku roku Rochowi narastają zaległości – tak, nowy rok – nowe plany i tak dalej, ale Roch zaczął ten 2022 rok dość nietypowo. Najważniejszym wydarzeniem stycznia to oczywiście zakończenie remontu. Definitywne, Roch cały styczeń nie wziął żadnego artefaktu budowlańca do ręki. Kompletnie nic. Zakończenie remontu zostało przypieczętowane ostrożnym – żeby nie poplamić ścian i sufitu – otwarciem szampana i wzniesieniem toastu za robotę jaką się włożyło w remont, ale warto było poświęcić pół roku pedałowania. Mimo, że Roch gotował się w sobie patrząc na pogodę i możliwości, to wiedział, że trzeba było to zrobić.
Co do zaległości to to Roch zalega jeszcze z notką podsumowującą miniony rok i z planami jakie stawia sobie w tym nowym roku, ale to powoli kiełkuje w Rochowej głowie i na pewno niedługo się pojawi. Zanim jednak Roch zacznie przypominać sobie co w tym minionym roku udało mu się zrobić to napisze co już zrobił w tym nowym roku. A udało mu się już pojeździć na rowerze. Tak, styczeń w tym roku jest bardzo zmienny – raz świeci słońce, mamy 12°C a innym razem całkiem spory mróz. Jednak Roch wstrzelił się w idealny moment żeby pojeździć na rowerze. Oczywiście nie obyło się przygód, a jedną z nich jest zaginięcie Roch pompki.
Pewnie gdzieś w zagraconym, znowu, garażu się ona znajdzie, ale tymczasowo Roch musiał uznać, że pompka jest zaginęta i nie da się napompować kół. A przez zimę powietrze zeszło. Jednak Roch nie stracił głowy i pojechał do pobliskiego Decathlonu żeby kupić nową pompkę – i tak potrzebował mocniejszej, stacjonarnej, pompki do swojego Garażowego Serwisu Rowerowego, a zaginięcie małej pompki było idealnym momentem do zakupu dużej pompki. Jak już ogarnął koła i ciśnienie w nich to w końcu mógł ruszyć przed siebie. Oczywiście idealnym towarzyszem wypadu była kurtka rowerowa XLC JE-S26, choć po Świętach i przerwie od biegania kurtka jest jakby bardziej przylegająca, ale i nad poprawą swojej linii Roch pracuje.
I tak w sobotę Roch zaliczył rozruch, czyli ciężkie pedałowanie, ale w sumie przejechał 11 kilometrów. I prawdę powiedziawszy to nie było łatwo. Taka przerwa spowodowała zwątpienie, czy faktycznie pedałowanie to jeszcze to co Roch kręci. Kondycja w zasadzie zerowa, nogi podawały, ale w sumie bardziej nie chciały niż chciały. Z łóżka też było mu się trudno zwlec, nie wspominając o tym, że trzeba założyć to obcisłe, które po Świętach jest jeszcze bardziej obcisłe, a czasem nawet się podwija. Tak, obecny stan Rocha to obraz nędzy i rozpaczy, ale powoli trzeba się rozkręcić, zapomnieć o chipsach i konsoli, a zacząć częściej się ruszać. Zapis z soboty można zobaczyć na Stravie, ale oczywiście została jeszcze niedziela.
Niedziela wcale nie była przyjemniejsza. Niestety, Roch pisze to z ciężkim żalem, ale taka jest prawda. Powrót na rower po takiej przerwie wcale nie jest prostą sprawą. Już samo zmotywowanie się do wyjścia jest wysiłkiem, a później wcale nie jest łatwiej. Niedziela była trochę chłodniejsza, ale ładniejsza. Początkowo Roch chciał pokręcić się po okolicy, ale finalnie pojechał nad wodę żeby zmarznąć jeszcze bardziej. W lesie i zacienionych miejscach można było natknąć się na oblodzenia, ale ogólnie nie było źle. Jak już Roch ogarnął się i nogi zaczęły podawać to było całkiem nieźle. Tym razem – z racji tego, że nie jeździł po drogach publicznych – zabrał ze sobą słuchawki. Wrzucił w Spotify jakąś playlistę i tak mu się zeszło. Wodę objechał dookoła, zmarzł – bo od wody bardziej jest zimno – ale wrócił szczęśliwy. Niedzielny wypad można też podejrzeć na Stravie.
I tak Roch zakończył weekend. No nie jest łatwo, nie ma co ukrywać i strugać bohatera. Jest cholernie ciężko się zmotywować do wyjścia na rower, ale trzeba się przełamać. W końcu Cube czeka na kolejny weekend, a jeszcze zanim to nastąpi to Roch musi wymienić w nim tarcze. Tak, zdjęcie otwierające notkę pokazuje naprawianie tego, co Roch zepsuł jeszcze w starym roku. Jakoś tak naszło go żeby odkręcić tarcze z zapasowego kompletu kół, ale tak się złożyło, ze Roch objechał śruby i jedyne co mu zostało to rozwiercenie śrub. Cała operacją zakończyła się sukcesem; nowe tarcze czekają na montaż, ale do dopiero jak Roch zrobi kolejny porządek w garażu. Dwa razy do roku sprzątanie garażu musi być.
Na zakończenie skromne zdjęcia z sobotniego i niedzielnego wypadu. Robienie zdjęć telefonem w zimowych rękawiczkach nie należy do najłatwiejszych.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz