czwartek, 20 stycznia 2022

Podsumowanie roku 2021 i plany na 2022

Mamy połowę stycznia, teoretycznie teraz Roch powinien porzucić wszystkie swoje postanowienia noworoczne, które na początku roku sobie postawił za cel. Jednak okoliczności, które zaistniały, a o których Roch już pisał spowodowały to, że ta najważniejsza i najbardziej wyczekiwana notka powstanie z drobnym opóźnieniem. W poprzednim roku działo się całkiem dużo i było całkiem rowerowo, choć na pewno nie tak jak Roch chciał żeby było, ale jak się nie ma czego się chce to trzeba polubić to co się ma.

Styczeń był najaktywniejszym miesiącem, chyba przez to, że zima wyjątkowo była łaskawa, bo śniegu to chyba cały miesiąc nie było. W każdym kolejnym miesiącu ilość kilometrów oscylowała albo w granicach 0 albo w okolicach 100 km miesięcznie. Ogólnie nie było źle. Na dowód tego, że faktycznie było jeżdżone.

Reszta roku też była rowerowa, a nawet biegowa. Jednak Roch jest podręcznikowym przykładem efektu jojo – zaczyna biegać, schodzi z wagi, zaczyna się wyżynać zalążek mięśni i nagle Roch przestaje biegać. Znowu się zapuszcza i znowu zaczyna mozolne bieganie. I tak się to kręci.

Z mniej przyjemnych spraw to – chyba – zakończenie współpracy z rowertour.com. „Chyba” dlatego, że Roch nie ma żadnej informacji o tym czy faktycznie ta współpraca została zakończona, ale jeśli ktoś nie odezwał przez kilka miesięcy to chyba można nieśmiało założyć, że jednak coś się zakończyło. To akurat negatywny aspekt tego roku, ale nie może być tak, że plusy ujemne przesłaniają nam plusy dodatnie. Trzeba iść dalej.

Jednym z takich kroków na przód było przeniesienie blogaska. Z dotychczasowego Bloggera na swój hosting. To też ma plusy i minusy, ale jednak bycie na swoim i posiadanie kopii bloga przeważa nad tym, że trzeba ogarnąć te DNSy i aktualizacje. To akurat wyszło na zdrowie Rochowi i myślał o tym od dawna, ale zawsze znalazł jakąś wymówkę żeby tego nie robić. Ostatecznie migracja przeszła bez bólu, a bycie na „swoim” jest zdecydowanie fajniejsze.

W dalszej części roku były jeszcze wakacje nad morzem – wyjątkowo polskim, ale Roch zakochał się w nim po samą szyję. Nie wiadomo, czy trafił na taki czas, że koniunkcja planet spowodował idealne warunki i brak sinic, czy też los chciał zachęcić Rocha do częstszego odwiedzania północy Polski, ale i pogoda i brak sinic i brak „paragonów grozy” wywołały u Rocha motyle w brzuchu.

Samochód załadowany po dach.

Po powrocie idealny brąz Roch skóry idealnie komponował się z kurzem i pyłem gipsowym, bo właśnie po powrocie z wakacji Roch wystartował z remontem. Od początku było wiadomo, że to będzie gruba robota, ale jak się okazało to była jeszcze grubsza robota, ale jak rozwaliło się pół domu to trzeba było iść za ciosem i dokończyć robotę. Poza tym zwyczajnie trzeba było to zrobić, bo „czas już był najwyższy”. I tak remont ciągnął się do końca roku. Czasem przerywany był koniecznością uzupełnienia materiałów, a czasem z powodów logistycznych, ale od maja remont trwał aż do stycznia.

W ramach odpoczynku od remontu Roch zafundował sobie jeszcze start w Bike Atelier Maraton w Częstochowie. Początkowy plan był na dwa starty: w Tarnowskich Górach i Częstochowie, ale że Tarnowskie Góry wypadły zaraz po powrocie z wakacji i kontuzji Rocha to ten start sobie odpuścił i opłatę startową przeniósł na Częstochowę. Sam start też nie obył się bez przygód, bo poza tym, że Roch odkrył brak kondycji to jeszcze po drodze był świadkiem wypadku i wzywał – razem z Żonką – pomoc do poszkodowanego.


I tak płynnie przechodzimy do 2022 roku, czyli do tego co chciałby Roch zrobić w tym już obecnym roku. No cóż, przede wszystkim chciałby żeby ten rok był lepszy niż poprzedni i żeby skończył się ten obłęd z COVIDem. Chciałby też jeździć więcej na rowerze i to jest priorytet numer 0. Nie ma nic ważniejszego niż pedałowanie w tym roku. Oczywiście, z bombelkami również Roch będzie jeździł, ale tak przeorganizuje swój czas, żeby mieć 2 godziny dla siebie.

Kolejnym priorytetem jest zacząć (i nie przestać) biegać. Bo to w sumie fajna sprawa jest. Na dłuższą metę nogi lepiej podają na rowerze. Może jakiś start w biegach, ale wszystko rozbija się o fakt COVIDowych ograniczeń. Jeśli tylko coś się uda znaleźć to Roch zapisze się, nawet jakby miał się doczołgać do mety (w limicie czasu).

Na pewno Bike Atelier Maraton – to chyba już taka tradycja, że Roch startuje w BAM jak ma najgorszą kondycję, ale i tym razem pojedzie. Choć może z lepszą kondycją. Chciałby w dwóch maratonach, chyba że znowu poniesie go młodzieńcza dzikość serca i wróci z wakacji z kontuzją, ale kto wie. W każdym razie na ten rok Roch planuje jeździć na rowerze więcej. Dużo więcej.

O remoncie nie chce słyszeć; wszystko jest zrobione i nie ma nic więcej do roboty, więc ten rok powinien być spijaniem rowerowej śmietanki. I oby taki był. Na zakończenie galeria z dwunastu minionych miesięcy.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz