Kolejny weekend zakończony na rowerze, choć tym razem rower służył bardziej jako środek transportu, a nie maszyna do sprawiania przyjemności. Po okresie chorobowym, w którym i Rochowi się oberwało, nadszedł czas na rekonwalescencję, czyli leczenie się pizzą i piwem (po części bezalkoholowym). Do tego doszła jeszcze warsztatowa niedziela, bo Roch zaplanował, że w końcu wymieni hamulce w rowerze Młodego. I tak upływał kolejny weekend. Fajny weekend. Choć plan na niego był zupełnie inny.
Początkowo bowiem plan był taki, że wszyscy pojadę na dłuższą wycieczkę do fajniejszego terenu, bo Młodemu już nie wystarcza jeżdżenie na „barbarę” i potrzebuje czegoś większego. Większe rzeczy są dalej, więc trzeba trochę włożyć wysiłku w dojechanie na miejsce. No i widać było, że Młody jest zmotywowany, bo od rana chciał jechać, ale rano były inne sprawy, w które Młody też był zaangażowany. Tak więc po obiedzie był już gotowy. W sumie to wszyscy byli gotowi. Plecak spakowany, cieplejsze kurtki zabrane, aparat i pluszak też wpadły. Plecak ledwo się dopiął, ale finalnie wszystko wskazywało, że to może się udać.
I udałoby się, gdyby nie załamanie pogody w połowie drogi. Pogoda nawet nie dała znaku ostrzegawczego. Od razu weszła cała na szaro i zaczęła straszyć deszczem. W takiej sytuacji, z Bombelkami, które dopiero co były chore i miały gorączkę nie warto było się szarpać na ekstremalne wypady. Jednak żeby jakoś osłodzić im niepowodzenie wyprawy to Żonka zaproponowała zatrzymanie się w pizzerii. Dobrą pizzę zawsze warto zjeść, a dzieciory są koneserami tego włoskiego wyrobu. Mogłyby go jeść codziennie, popijając rosołem, bo ten też jest faworytem, choć i inne rzeczy też zdarza się im jeść. Pizza jednak wygrywa ze wszystkim.
W niedzielę Roch jedynie rower serwisował. Popołudniu była uroczystość ważna, dla Rocha osobiście też, uroczystość rodzinna, na której nie można było nie być. Tak więc zadowolił się on serwisem roweru Młodego, bo hamulce już całkiem ciężko pracowały, a zostało mu trochę niewykorzystanych metrów pancerzy po ostatnim serwisie roweru Żonki, które tylko czekały żeby je gdzieś zainstalować. I tak, Młody ma nowe pancerze, linki i klocki hamulcowe i teraz może dopiero zjeżdżać oponę. Klamka też chodzi lekko, więc nie powinien się męczyć przy hamowaniu.
Tak więc weekend upłynął bardzo dobrze, choć pewien niedosyt pozostał, ale i jego dało się zagłuszyć kawałkiem pizzy. Notka znowu spóźniona, bo jakoś tak na początku tygodnia Rocha ogarnęła niemoc, ale już temat ogarnął do tego stopnia, że umył w końcu Gianta, ale to temat na osobną notkę, która jeszcze powinna wpaść przed weekendem. Oby też rowerowym, bo trzeba w końcu pojechać gdzieś dalej. Oczywiście cały czas na Cube. Niemożliwy jest ten rower, ale już niedługo, już za chwil parę, Roch ogarnie Gianta. Tylko jeszcze łańcuch nasmarować.
Na zakończenie oczywiście Strava:
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Od tego roku Roch też prowadzi statystyki, które można śledzić na stronie Statystyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz