No właśnie, od pewnego czasu Rocha zastanawia jaki kolejny krok zrobić w rowerowaniu bez samochodu. Bo jedyne czego brakuje Rochowi to bagażnik. I tylko jego potrzebowałby on do szczęścia. Czasem zdarza się potrzeba przewiezienia czegoś większego, co do plecaka się nie mieści. Na przykład 25 kg mąki, albo 4 litry wody demineralizowanej. Takie rzeczy są kłopotliwe w transporcie rowerowym. Oczywiście pomniejsze zakupy – a nawet te całkiem spore – może Roch zapakować do toreb bikepackingowych, albo do plecaka. W ostateczności może też zabrać dzieciory i im te najlżejsze rzeczy włożyć do plecaków. Jednak brakuje mu w garażu rozwiązania kompletnego. I o tym właśnie zaczął myśleć.
No bo przecież jakoś ludzie muszą sobie radzić z tym, że trzeba przewieźć coś większego. Najbardziej dosadnym przykładem jest na pewno transport sofy w Holandii:
No więc na pewno się da, tylko trzeba dobrze rozejrzeć się w możliwościach jakie są dostępne na rynku. A tych w ostatnim czasie mocno przybyło; bo są różne przyczepki, bagażniki, torby no i są one, czyli rowery cargo. I właśnie w nich Roch poczuł potencjał, a w brzuchu przy okazji motyle, bo fajnie jest pojeździć taką ciężarówką po mieście. Odkąd zaczął wchodzić w temat głębiej tym bardziej jest przekonany, że jako „rowerowy TIRowiec” spełniałby się każdego dnia. W dodatku można „przestrzeń ładunkową” zaadoptować jako pełnoprawną kabinę do przewozu Bombelków.
I to byłby kompletny odlot dla nich. Teraz już widać, że zbiorkom przypadł im do gustu – mają nawet swoje karty miejskie, a taki cargo bike spowodowałby u nich wystrzelenie wskaźnika zaje*istości w kosmos. Roch już widzi to jak podjeżdżają pod szkołę w cargo, odpinają pasy, zdejmują kaski i idą do szatni. No bomba normalnie. Ogólnie rower towarowy doskonale uzupełnia lukę pomiędzy biznesami rowerowym na mieście, a transportem większych gabarytów. I tak właśnie Roch zaczął pochłaniać informacje o tego typu rowerach, a im więcej o nich czyta i je ogląda tym bardziej chce zacząć zbierać kasę.
I właśnie Roch dostrzegł światełko w tunelu. Bo przyczepka może niekonieczne, szczególnie w mieście, a taki cargo pewne ogarnął by większość sytuacji transportowych. Oczywiście – za każdym razem Roch to będzie powtarzał – że samochód też kiedyś wpadnie, ale dopiero jak sytuacja ekonomiczna się ustabilizuje. Obecnie pchanie się w kredyt to wiązanie sobie sznura na szyi, ale nie ma co dramatyzować. Może w przyszłym roku Roch będzie trzaskał kilometry takim cargo rowerem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz