Trzeba uczciwie przyznać, że ostatni weekend – pomimo, że rowerowy – był raczej leniwy. Rower służył do załatwiania spraw na mieście i innych pomniejszych biznesów. Na przykład na dojazd do szkoły Bombelków na zebranie z rodzicami. Jako, że to okres przed mikołajkowy to były jeszcze wypady prezentowe, ale w sumie to nic specjalnego się nie działo. Pogoda zrobiła się kapryśna, czasem zaczynał padać śnieg tylko po to, żeby za chwilę móc stopnieć. Już Roch wolałby grubą warstwę ubitego białego puchu niż takie straszenie. Jednak to nie tak, że Roch nie obmyśla nowego planu, wręcz przeciwnie – chce pożegnać 2022 rok z przytupem, tak żeby miał co podsumować pod koniec roku. Choć patrząc na Garminy i Stravy to raczej źle nie było.
Tak więc plan, a w zasadzie to dwa plany, będzie realizowany niedługo – według YR, nawet pogoda ma sprzyjać bo będzie padał śnieg, więc wypad będzie epicki, a przynajmniej zdjęcia takie powinny być. Jednak Roch bije się z myślami i swoim wewnętrznym dwudziestolatkiem, bo wie że druga wersja planu jest już mocno ekstremalna, nawet jak na to co Roch jeździł do tej pory, szczególnie że zbliżamy się do najkrótszego dnia w roku, a dłuższa wersja to przynajmniej 3 godziny pedałowania.
Roch próbuje się dogadać ze swoim rowerowym ego, że jednak mniej spektakularne zakończenie sezonu też będzie dobre. Krótsze, szybsze, a przede wszystkim jeszcze nie objechane – to byłaby pierwsza taka trasa, ale planowana od dawna. Po tym jak Roch zrealizował te dłuższe, jak Tarnowskie Góry – Częstochowa i w drugą stronę to została mu jeszcze jedna droga, którą chciałby pojechać. Przy czym ta dłuższa – tak, dobrze myślicie – to byłaby TG – Częstochowa z postojem na hamburgera, ale tak ja Roch pisał – przy obecnej porze roku to byłoby ekstremalne dokonanie.
Krócej też da się fanie pojechać, a według Locusa też powinno być fajnie, choć chyba nie ma po drodze hamburgerów. Jednak szczegóły Roch zostawi dla siebie – w każdym razie planuje jeszcze wsiąść na rower w ten weekend, bo właśnie ma padać śnieg i może będzie fajnie tak sobie jechać w śniegu. W każdym razie Roch chce jeszcze postawić kropkę nad i. W sumie sezon się nie skończy – zawsze będzie trzeba gdzieś podjechać, a więc rower będzie w ciągłym użyciu.
Niedługo – pewnie jak będzie miał urlop świąteczny – Roch planuje zamknąć się w garażu żeby trochę ogarnąć gravela – trzeba tam skrócić pancerze, bo po wymianie kierownicy są za długie, co Roch denerwuje, a oczy krwawią za każdym razem jak na to patrzy. Poza tym klamki są trochę za wysoko, ale jak to mówi przysłowie „złej baletnicy nawet rąbek u spódnicy”. Jednak te linki to Roch musi ogarnąć, bo źle to wygląda. Poza tym pewnie wpadnie jeszcze serwis (roweru) Żony, więc będzie co robić przez zimę.
Podsumowując to plan jest taki żeby zrobić jeszcze jakiś fajny wypad i nie dać się namówić wewnętrznemu głosowi na ten daleki dystans.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz