Zima to cudowny czas; pada śnieg, jest zimno, a drzewa – pokryte śniegiem – przypominają bajkową krainę gdzieś na dalekiej północy. To wspaniała pora roku też z innego powodu: jazda na rowerze jest zupełnie inna niż ta, którą uprawiamy przez pozostałą część roku. Bywa, że jest ślisko, czasem spod kół pryska jakieś błoto pośniegowe, a łańcuch coraz częściej przypomina stołówkę dla rdzy. Zimą też częściej zdarzają się awarie, a krótki dzień sprzyja zamykaniu się w garażu / piwnicy i serwisowaniu roweru. I tak właśnie ostatnio zrobił Roch. A w przerwie był tez na urlopie i feriach.
Zimą Roch stara się używać Cube z dwóch, albo z trzech, powodów. Pierwszy z nich to oczywiście opony; odkąd Roch wrócił do balonów to nie straszna mu żadna zaspa, czy inne przeszkody. Do tego bieżnik też budzi zaufanie, że nie pojedzie gdzieś niespodziewanie w bok. Druga sprawa, to hamulce; bynajmniej nie chodzi i ich skuteczność, ale o to, że jak stoją nieużywane to wiosną dzieją się z nimi dziwne rzeczy i dopiero zaprzyjaźniony W. potrafi jest ogarnąć. Tak więc żeby hamulce trochę popracowały Roch częściej używa Cube’a. Może też nie chce zbytnio eksploatować gravela zimą, ale stara się używać ich po równo.
No i w końcu przydarzyła się awaria, która początkowo objawiała się trzeszczeniem, a jak trzeszczy i skrzypi przy pedałowaniu to wiadomo, że albo support albo pedały. Roch zaczął od supportu – rozkręcił, wyczyścił, nasmarował i pojechał na jazdę próbną. Okazało się dalej skrzypi, a więc kolejnym podejrzanym były pedały. I tutaj strzał w dziesiątkę – jeden miał luz, ale Roch nie miał już czasu zająć się nimi, bo miał wyjazd w góry na ferie, a więc cała operacja przesunęła się w czasie o tydzień.
A na feriach było całkiem fajnie – od poniedziałku do środy była piękna wiosna, stoki pokryte trawą, brakowały tylko stokrotek na nich. Pogoda wiosenna, temperatura też ocierała się o chęć zrzucenia polaru i chodzenia na wiosennie. Od środy znowu chciało się założyć ten polar, bo spadł śnieg i razem z nim temperatura. Oczywiście miało to swoje plusy, bo w końcu – w wielkich bólach – otwarli stoki i dzieciory w końcu mogły pojeździć na nartach, a idzie im już coraz lepiej. W sumie w tym sezonie były już całkiem bezobsługowe – wystarczyło doładować im skipass, a resztę już same ogarnęły. Codziennie zajeżdżały się do upadłego, ale następnego dnia od rana szły na stok. Poza nartami były jeszcze inne atrakcje, tak więc tydzień urlopu całkiem dobrze wykorzystany.
Po powrocie z ferii Roch jednak nie mógł zapomnieć o tym, że czekają na niego pedały(dwa). Zszedł więc do swojego „prawie” centrum serwisowego i zaczął przy nich dłubać. Okazało się, że jeden z nich ma luz i prawdopodobnie to jest przyczyna skrzypienia. Jednak to jeszcze chwilę potrwa, bo po urlopie nawarstwiło się zaległości i Roch musi się trochę odgrzebać, a jeszcze musi znaleźć czas na bieganie, bo efekt „jojo” przestał działać i Roch musi trochę pobiegać żeby mógł znowu odpuścić. W każdym razie podczas składania pedału Roch zgubił kulkę, więc z 12 które powinny być zostało 11, ale też będzie działać.
W sumie – to nie zdradzając szczegółów – może wkrótce gravel dostanie nowe pedały, a Cube odziedziczy gravelowe, więc tak naprawdę serwis tych pedałów to sprawa hobbystyczna, ale może jeszcze trochę posłużą. Już niedługo relacja z serwisu drugiego pedału, można obstawiać ilość zgubionych kulek.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz