Pogoda coraz łaskawsza się robi, choć chwilami jeszcze potrafi sypnąć śniegiem, czasem krupą albo deszczem. Zimno tez jeszcze bywa, ale to już Rochowi nie przeszkadza. Najważniejsze w tym zimowym przedwiośniu jest to, że asfalt jest czarny, a w lesie już mnie lodowato, choć błoto też nie jest fajne, ale lepsze niż błoto ze śniegiem. Korzystając ze skróconych piątków Roch wychodzi na rower po pracy – takie dwie godzinki działają na niego zbawiennie szczególnie, że o 14 jest jeszcze pełnia dnia i można trochę dłużej popedałować. Jednak taki stan rzeczy nie będzie już trwał długo, bo dnia przybywa i po 16 też niedługo da się jeździć. Tylko, żeby mieć przyjemność za jazdy Roch musi zrobić kilka rzeczy przy rowerze i dlatego niedługo znowu zejdzie do piwnicy żeby ogarnąć gravela.
Cala historia z ponowną wymianą kierownicy ma swój początek w tym, że Roch doszedł do wniosku, że nowa kierownica jest trochę zbyt wąska. Niby wiedział, że szerokość to 400 mm, a poprzednia miała 420 mm jednak nie sądził, że te 20 mm robi aż taką różnicę. To tak jak w tym dowcipie:
Tak i Roch nie zdawał sobie sprawy z tego, że te 20 mm zrobi aż taką różnicę. Próbował jeszcze pojeździć na takim ustawieniu, ale finalnie okazało się, że 20 mm robi sporą różnicę. I wcale nie byłoby z tym kłopotu, ale skoro kierownica była krótsza to pancerze też Roch obciął, bo były za długie, a skoro pancerze się skróciły to i linki są krótsze. Tak więc do wymiany jest cały komplet, a przy okazji na wymianę załapie się linka przedniej przerzutki, bo coś ciężko zaczęła działać.
A jak już Roch wszystko ogarnie i odpowiednio ustawi, co na pewno nie będzie łatwe, to owinie kierownicę. I tutaj pojawia się kolejny problem, bo trzeba jakąś ładną owijkę wybrać i grubą. Roch chciałby dopasować owijkę do koloru ramy, ale nawet Żonka – ogarniająca 32 bitową paletę kolorów – nie jest wstanie dobrać fajnej owijki. Teraz stanęło na brązowej i to w sumie ma sens. Tak więc jak widać roboty trochę będzie, ale jak tylko Roch znajdzie chwilę czasu – czyli najpewniej w niedzielę – to zabierze się za robotę, bo plany są ambitne.
Ambitne plany oznaczają, że wraz z wiosną Roch chce zacząć jeździć z pracy na rowerze i w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego tylko, że Roch do pracy ma 70 kilometrów, więc w jedną stronę pociągiem, a z powrotem rowerem. Na początek byłyby to piątki, bo wtedy kończy wcześniej pracę i mógłby na spokojnie pedałować w stronę domu. I właśnie dlatego chce ogarnąć rower żeby mógł na spokojnie robić takie dystanse. Drogę zna i wie, że da radę, więc tylko trzeba dłuższego dnia i można śmigać.
Jednak póki co Roch – w piątki – jeździ „dookoła komina” żeby się trochę rozjeździć. Najczęściej jedzie po Żonę do pracy i razem wracają. To właśnie tam jest ta fajna ściana, którą ostatnio Roch się tak jara, ale też jest ładna ilość kilometrów do przejechania, więc połączenie przyjemnego z przyjemnym.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz