W życiu rowerowym przychodzi taka sytuacja, że coś się zepsuje. Normalna sprawa, się jeździ, to się zużywa i psuje, a dopóki ma się odpowiednie narzędzia, to można się bawić w naprawę. Roch od pewnego czasu, który można już liczyć w latach, sam ogarnia swoje rowery i wraz z kolejnymi naprawami kompletuje swój domowy warsztat rowerowy. Podstawowy zestaw narzędzi skompletował już dawno, teraz przyszła pora na „gadżety” warsztatowe, które jednak umożliwiają bardziej skomplikowane naprawy. Pierwszym takim elementem, który pozwolił Rochowi wejść na kolejny stopień, jest centrownica. Od dawna chodziła za Rochem, ale blokowały go finanse — nie chciał wydawać „fury kasy” na coś, co może mu się nie przydać, ale w końcu — dzięki swoim zleceniom — szarpnął się na jej zakup.
Na wstępie Roch zaznacza, że to nie jest nic sponsorowanego, barterowego — Roch kupił ją za własne pieniądze i na własny użytek, tak więc całkiem prywatna zabawka, która Roch już wykorzystał, a nawet okleił. Centrownica to Bitul TS002 z adapterem do sztywnych osi. Długo Roch szukał i sprawdzał i ostatecznie padło na Bitula. Z uwagi na jakość i cenę — po rozpakowaniu okazało się, że to całkiem solidny kawałek „żelastwa”. Centrownica przyjechała do Rocha w najbardziej odpowiednim momencie, bo Młody właśnie skrzywił koło w BMX-ie, więc Roch miał okazję na sprawdzenie, czy da się na niej wyprostować koło.
Jednak zanim cokolwiek zaczął dokręcać, to poczytał o tym, jak się w ogóle koło prostuje. Internet — wiadomo, raz dobrze podpowie, a raz źle, więc Roch zaczął szukać jakiegoś wiarygodnego źródła wiedzy o tym, jak wyprostować koło. Finalnie znalazł książkę, bo akurat papier jest papier, o tym, jak serwisować rower górski. A w niej samo dobro, od prostych czynności jak regulowanie hamulców, przez serwis amortyzatora, aż do budowania koła! Czyli rozdział, który jest szczególnie bliski Rochowi, bo właśnie rozłożył swoje gravelowe koła i kupił centrownicę. Teraz próbuje zrozumieć sposób zaplatania koła i z powrotem złożyć zapasowy komplet, który do tej pory leżał w piwnicy i zbierał kurz.
Roch traktuje ten „zapasowy zestaw” kół jak narzędzie do nauki, bo kiedyś musi złożyć swój pierwszy zestaw kół, choćby po to, żeby za chwilę je rozłożyć. Niemniej jednak wieczory Roch stara się poświęcić na samodoskonalenie, a z racji tego, że zlecenia odpadły, to Roch ma znowu sporo czasu, żeby poświęcić się swoim prywatnym sprawom, które przez siedzenie po nocach mocno zaniedbał. Do takich rzeczy na pewno należy jazda na rowerze, bo odkąd Roch zaczął pisać, to przestał jeździć, a patrząc na statystyki Garmina/Stravy to widać całe dwie jazdy w październiku, czyli szału nie było w ogóle. Ta cała sytuacja nauczyła go jednego — czasem nie warto iść w „piniążki”, bo traci się coś znacznie bardziej przyjemnego. Owszem, przez kilka miesięcy skompletował on cały zestaw wyjazdowy, łącznie z sakwami, bagażnikiem na rowery, ale co z tego, jak w ogóle nie jeździł.
Tak więc wniosek z tego jest taki, że trzeba czasem powiedzieć sobie „dosyć, mam co robić i nie chcę tego zaniedbać”. Tak więc przez zimę Roch planuje — poza jeżdżeniem na rowerze — zbudować swoje pierwsze koła, może w końcu ruszyć z własnym pomieszczeniem na rowery i narzędzia, które zapowiada też od kilku sezonów, ale jest coraz bardziej zmotywowany, żeby kupić wylewkę i zacząć od podłogi, ale to czas pokaże — już Roch nic nie deklaruje.
Wracając jednak do centrownicy, to bardzo fajna rzecz, a z dodatkowym adapterem na sztywną oś to zestaw, który ogarnia wszystkie koła, jakie Roch ma w rowerach, od 20 (BMX) przez 26 cali (#26aintdead) do 29 cali (lub jak kto woli 700C). Łatwa, prosta i trwała, a jednocześnie solidna i ciężka, więc nawet bez przykręcania do stołu da się spokojnie ogarnąć kółka. To chyba najlepiej wydane „dodatkowe piniążki”. Na zakończenie bohater notki, już oklejony:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz