W ostatnim czasie — to jest od jakiś 3 miesięcy — na blogu dużo się dzieje. I to wcale nie chodzi o wartościowe notki, ale o migrowanie, zamykanie, ponowne otwieranie i ponowne migrowanie. Wszystko przez to, że Roch nie mógł się zdecydować, w którym kierunku iść z blogiem. W sumie to nie wiedział to nic. Rower też poszedł w odstawkę, bo nigdy nie było czasu, żeby pojeździć, a jak już było to pogoda i długość dnia robiły swoje. Tak więc Roch zapędził się w ślepy zaułek, ale wyszedł z niego.
Na pierwszy ogień poszedł — a jakżeby inaczej — blog, który wrócił na własne dyski, bo Blogger jest fajny, ale Rochowi brakuje możliwości tworzenia galerii, czy wrzucania statystyk w postaci tabelek. Oczywiście, da się to zrobić w gołym HTML, ale umówmy się — jest XXI wiek i takie rzeczy warto mieć zautomatyzowane. Tak więc blog został zmigrowany ponownie (całe szczęście Roch miał kopię zapasową) i dorzucone trzy posty, które powstały po przeniesieniu bloga na Bloggera. Całość nowego-starego bloga dostała ładniejszy wygląd, a przynajmniej tak się Rochowi wydaje.
Druga sprawa to rower — tutaj też się podziało, a w zasadzie dzieje się ciągle, bo Roch znowu wsiadł na dwa kółka, ale po takim okresie jest naprawdę ciężko (dosłownie, ciężko). Każdy podjazd to walka z grawitacją, która nie chce, żeby Roch wjechał na szczyt. Poza tym ujawniło się kilka problemów eksploatacyjnych w gravelu, jednym z nich są kończące się klocki hamulcowe, a także opony i suport.
Z tym suportem to ciekawa sprawa, bo Roch wymienia go już drugi rok — nowy wkład leży w szafce i czeka, aż Rochowi zachce się go wymienić. Jednak luzy są już tak wyczuwalne, że nie będzie ucieczki przed jego wymianą. Potem opony, a na końcu kask. Choć z racji tego, że kask jest bardziej potrzebny, to pewnie kask wskoczy na początek listy.
I tak Roch zaczął ponownie jeździć na rowerze, choć przez te miesiące zaniedbań naprawdę nie jest łatwo znowu przejechać żaden sensowny dystans. Dziś Roch zaczął wchodzić na poziom 20 kilometrów, ale jutro pewnie będzie o połowę mniej, bo po pracy robi się już (albo jeszcze) ciemno, więc pozostaje jedynie szybka rundka DDR-ami. Co w sumie i tak jest dobre, bo rower jest rower.
Niby szybka rundka, ale dla Rocha to jakby zacząć jeździć od początku. Jedno jest pewne: do wiosny Roch musi wyrobić jakąkolwiek kondycję, bo dłuższe wypady — póki co — nie są do zrealizowania.
Roch pozdrawia Czytelników (już z nowego-starego bloga).
Dodaj komentarz