Z tym nowym suportem to Roch trochę popłynął, bo nowy to on był dwa sezony temu, jak Roch kupował go w zaprzyjaźnionym Adventure i myślał, że od razu go wymieni, ale prowizorki są najtrwalsze, więc jeszcze dwa sezony przejeździł na rozwalonym suporcie. Poza tym rozleciał się kask, o którym Roch pisał wcześniej, czyli Abus Viantor to już przeszłość. Ogólnie w ostatnim czasie sporo się działo i sporo serwisowało się. Jednak, pomimo tych niedogodności, powoli się rozkręca. A w sobotę będzie pierwszy, poważny, test kondycji i roweru.
Wszystko zaczęło się o tego, że Roch wziął się za dirtówkę Młodego i w końcu skrócił w niej pancerze, a dokładniej pisząc, to Młody je skrócił, a Roch tylko popychał tłok strzykawki, żeby je dobrze odpowietrzyć. Teraz w końcu ten rower wygląda dobrze. Tak jak powinien wyglądać od początku, ale zawsze brakowało czasu, żeby rozgrzebać hamulce. Poza tym trzeba było poszukać oliwek, wydrukować przyrząd do obcinania przewodów hamulcowych. Ogólnie długo zeszło, ale finalnie efekt jest WOW, o czym można przeczytać tutaj.
Potem jakoś Roch poczuł chęć do kolejnych napraw; i tak na pierwszy ogień poszedł suport, który jak już Roch wspominał we wstępie, czekał tylko dwa sezony na wymianę. Bo skoro tamten nie rozsypał się, to dlaczego go wymieniać? No bez sensu. W końcu jednak Roch wziął się w garść i go wymienił. Jakość pedałowania wzrosła i teraz żałuje, że tak długo czekał z jego wymianą.






Jednak to nie koniec nowości. Przyszedł też czas na kask, który po 5 latach przestał działać. Dokładnie to przestało działać pokrętło regulacyjne, w którym Roch pisał w recenzji:
Regulacja w Viantorze to sama przyjemność. Miękkie paski, które dają się przesuwać jak się chce, precyzyjne pokrętło. Kilka chwil i kask jest wyregulowany.
Kask Rowerowy ABUS Viantor
No i ta regulacja się rozsypała. Pokrętło przestało się blokować, a kask samoczynnie się luzował. Wiadomo, że to dość ważny element i nie może być tak, że nagle się poluzuje. Jednak pięć lat to dość dobry wynik, a wymianę kasku zaleca się co 3-5 lat. Więc w sam raz. Roch, korzystając z okazji, wrócił do korzeni. Zaczynał od MET’a, jak potrącił go samochód, to też głowę ochronił MET. I teraz Roch kupił METa. Kask sprawdzony i godny zaufania, to trzeci MET, w którym Roch jeździ. I chyba trzeba ufać swoim przyzwyczajeniom, bo Abus był spoko i Roch nic nie może mu zarzucić, ale jednak MET nigdy nie się rozsypał. Chyba, że potrącił Rocha samochód.

Później idąc za ciosem, Roch wymienił jeszcze klocki hamulcowe w Giancie i w sumie to wszystko z przygotowań do sezonu. Teraz tylko jeździć, a najbliższa okazja do dłuższego wypadu jest w sobotę. Roch zawozi Młodego na BMX on Tour, a sam pakuje rower na dach i jedzie pojeździć. Wstępnie plan jest ambitny, ale ile z tego wyjdzie, to się dopiero okaże, ale Roch jest zmotywowany żeby trochę pojeździć. Nowa miejscówka, sporo zdjęć, notka na blogu. Same plusy.
Sezon zaczyna się w kratkę — pogoda jest albo super, albo do bani. Nie ma czego pośrodku, może być zachmurzone, ale żeby nie padało. Dlatego sezon dla Rocha zaczyna się od kolejnych postanowień i planów, ale nie obiecuje sobie nic. Chciałby tylko jeździć, a reszta niech dzieje się sama. I taki jest ogólny plan na ten sezon, prościej już się nie da. Giant jest ogarnięty, poza oponami, ale to Roch zostawił sobie na kolejny miesiąc. I owijką, bo już domaga się wymiany, ale kolejna będzie już czarna. Bez kombinowania.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz