Luty to trudny okres dla Rocha; po całkiem ciepłym styczniu przyszedł mróz i śnieg. I wszystkie plany Rocha związane z brakiem śniegu stopniały, podobnie jak ten śnieg, który padał i topniał, czasem nawet tego samego dnia. Rower poszedł w odstawkę, szczególnie że podziała się jeszcze jedna rzecz, która spowodowała, że Roch nie jeździł. Patrząc w statystyki, jest jakiś ruch, ale znikomy. Garmin coś tam nagrał, igpsport też coś wrzucił, a Strava to zapisała. Luty średnio zapisał się w statystykach, ale coś tam wpadło. Zupełnie inaczej niż notki na blogu, ale w sumie, o czym pisać. Sezonowość bloga weszła na pełnej.
Owszem, można było pisać o tym, że w dirtówce Roch w końcu skrócił przewody. W sumie to Młody to ogarnął, Roch tylko pokazywał co i jak, no i pchał tłoczek strzykawki z jednej strony. Teraz w końcu ten rower jest skończony. Początkowy plan zakładał, że hamulce skrócą się od razu, ale „tak się zeszło”, że dopiero po roku Roch ogarnął kolejny zestaw do odpowietrzania (pierwszy zestaw był dla Hayesów) dla SRAMa, potem jeszcze musiał znaleźć oliwki, bo w zestawie z hamulcami była tylko jedna oliwka, a trzeba było skrócić dwa przewody. Na koniec — taka wisienka na torcie — Roch wydrukował narzędzie do obcinania przewodów.




Poza serwisem dirtówki Roch ma w planach zabrać się także za przygotowanie swojego roweru do sezonu — trzeba w nim wymienić suport, a żeby było śmieszniej, to kupiony suport leży w szafce już drugi rok. Trochę się Rochowi zeszło z jego wymianą, ale już teraz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go wymienić. Stary suport dostał już sporego luzu, więc Roch może uznać, że go zajeździł i to już ten czas. Być może pojawi się jakaś relacja z tego doniosłego momentu. Poza suportem Roch musi jeszcze skrócić kierownicę w Cube i ogarnąć rower Młodej, bo siodełko jeździ w każdym możliwym kierunku (najczęściej w dół).
Więc przygotowań do wiosny i inauguracji sezonu rowerowego jest jeszcze sporo, a Roch już ma w planach jeden wypad. Jednak zanim do niego dojdzie, to musi on kupić kask. Jego Abus niestety, ale zakończył żywot. I to wcale nie przez kolejny wypadek, a po prostu pokrętło regulacyjne wysiadło. W sensie połamało się — dziwnie to było zaprojektowane i w końcu „wąsy”, które trzymały kółko w pozycji „zakręconej” pękły i kask sam z siebie się luzował. A to nie jest bezpieczne, więc Abus skończył na śmietniku historii, a Roch wraca do METa. Tam takie cuda się nie działy.
Może wszystko uda się ogarnąć w ciągu tygodnia, bo pogoda zapowiada się doskonale, a dziś — jeżdżąc z Bombelkami — Roch dostrzegł, że dzień jest już całkiem długi, bo o 1715 było jeszcze jasno, a to już godzinka jeżdżenia po pracy. Jest dobrze! Wiosna musi przyjść jak najszybciej, bo Roch chce wrócić na rower. I w tym roku — ma taki plan — nic nie pokrzyżuje mu planów.
Na zakończenie zdjęcie z ferii:


Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz