Świat fotografii pochłania Rocha – i jego skromne finanse – coraz bardziej. O ile o rowerze Roch nadal pamięta i odczuwa tęsknotę do całkiem przyjemnego ucisku jego czterech liter przez siodełko, to mając do wyboru aparat i rower wybiera rower tfu. aparat. Rower Rocha oczekuje na nowy napęd i ogólny przegląd, który Roch zamierza przeprowadzić w zaprzyjaźnionym Adveture.
Początkowo Roch chciał jechać z Koyocikiem na lotnisko żeby zobaczyć lądujące Cargo, ale okazało się, że dziś nie ląduje. Pozostała miła, bo rowerowa, perspektywa spotkania się z Przyjacielem, ale Roch zaczął mieć wątpliwości co do stanu swojej kondycji, a co za tym idzie do możliwości pokonania osiemnastu kilometrów w rozsądnym tempie. W końcu Roch z żalem przyznał, że sezon rowerowy dla niego jest zakończony, co Koyocik przyjął ze zrozumieniem.
Po obiedzie Roch zabrał plecak, aparat i poszedł polować na jakiegoś bażanta, bo w końcu kiedyś muszą się pokazać. Na zachętę wziął trochę ziarenek słoneczka, bo może akurat znajdzie się jakiś amator słonecznika. Długo nie trzeba było czekać i daleko w polu pojawił się pierwszy, którego Roch zaszedł od tyłu i “ustrzelił” z aparatu.
Na zakończenie trafiła się sójka (Garrulus glandarius), co Rocha wybitnie ucieszyło. Na zakończenie skromna galeria:
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz