Z powodu braku miejsca Roch zapragnął zakupić szafkę, do której mógłby upchnąć walające się po biurku graty, które w większości nie są potrzebne do niczego, ale \”może kiedyś się przyda\”. Dostał cynk, że takie idealne rzucili do pewnego Marketu, a z racji tego, że Roch ostatnie pieniądze zainwestował w gruszkę i płyn do czyszczenia obiektywu nie mógł sobie pozwolić na kultowe szafki ze szwedzkiej firmy.
Po przytarganiu kartonu do domu Roch musiał zmierzyć się ze oporną masą, bo okazało się, że i tak trzeba ją złożyć. Po 1 godz. 45 min Roch był dumny z nowej szafki, która stała przed Rochem i nawet nie przypominała krzywej wieży w Pizie. Zamiast gratów, które miały tam wylądować Roch przeznaczył ją na aparat i inne rzeczy, które gratami nie są, a graty nadal leżą na biurku, ale w końcu coś trzeba z nimi będzie zrobić.
Ubocznym efektem jest miejsce, z którego Roch zrobił skromny warsztacik elektroniczny. Później Roch zapadł w głęboki sen, przez co rower ponownie stał w domu. Gdy wstał nadal nic mu się nie chciało i zasiadł do komputera, ale jutro rower jest obowiązkowy, a może nawet wypad na lotnisko dojdzie do skutku, bo Roch poznał, na razie tylko online, spottersów i już umówił się na spotkanie w Pyrzowicach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz