Jest późny wieczór. Roch po kolacji; stoi, chodzi. Byle nie usiąść na fotelu i nie zasnąć. Dziecka śpią, kolektywnie jak mało kiedy. Roch w głębi duszy powtarza sobie:
– \”Znaleźć 20 minut, znaleźć 20 minut\”
Powtarzanie jednak przerwał głos z kuchni.
– \”Dziś na kolacje masz frytki. 2 kg frytek\” – Powiedziała Żonka.
– \”Jadłem kolację\” – Odpowiedział Roch.
– \”Nie interesuje mnie to\” – Zawołała – \”Nie mam gdzie mięsa włożyć. Twoje frytki przeszkadzają\”.
Jako, że Żonce i frytkom się nie odmawia, rozgrzał piekarnik, wywalił 2 kg ziemniaka na dwie blachy i poczuł się jak Master Chef. Po dwudziestu minutach wszystko było gotowe.
– \”Jedna blacha teraz\” – Mówił – \”A druga jutro w pracy\”
Skończyło się, na tym, że w pracy miał około 1.5 kg frytek, czego oczywiście nie przejadł, a więc po powrocie do domu znowu zrobi sobie frytki.
Cały ten zbieg okoliczności spowodował to, że Roch znalazł 20 minut na umycie się i zaśniecie. Frytki pokonały Rocha na całej linii. Oby dziś owe 20 minut było przeznaczone na rower, a nie na frytki. W sumie już nie ma frytek.
Z rowerowym pozdrowieniem,
Roch.
Dodaj komentarz