Kąpiele w błocie pośniegowym

·

,

Pogoda lubi robić figle, ale czasem te figle są mocno irytujące. O ile w grudniu było całkiem dobrze i przewidywalnie, pewnie dlatego, że Roch nie jeździł wtedy na rowerze, to już styczeń zaczął grać Rochowi na nosie. Najpierw kontynuował całkiem dobrą pogodę z grudnia, potem spadł śnieg, a z nim temperatura, a potem znów wyszło słońce, temperatura podskoczyła, a zamiast śniegu zrobił się błoto pośniegowe. Obecnie znowu napadło śniegu, ale tym razem — jak zacznie to topnieć — to będzie bagno pośniegowe.

Styczeń zapowiadał się całkiem spoko, słońce i bez śniegu, ale wszystko się zmieniło i śnieg jednak spadł. Szczerze to Roch miał nadzieję, że obejdzie się bez śniegu, ale nie — w końcu spadł. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby już leżał. Po śniegu też się dobrze jeździ, nawet jak jest zimno. W końcu Roch ma kurtkę, która potrafi znieść nawet -10°C, więc mógłby jeździć. Jednak wahania temperatury doprowadzały do tego, że to, co spadło, od razu topniało, a w międzyczasie jeszcze padał deszcz. Ogólnie pogoda nie zachęcała do jeżdżenia, ale trafił się taki dzień, w którym Roch miał okazję pojeździć.

Sprawdził, jak sytuacja wygląda za oknem i było całkiem spoko. Sucha DDR, śniegu też śladowe ilości. Wewnętrzny głos podpowiadał, że to może być fajna przejażdżka na rowerze, który już się rozkręcał, ale załamanie pogody skutecznie go wyhamowało.

„No spoko” – pomyślał

Wcisnął się w obcisłe, zszedł na dół i wydobył rower ze stojaka, który miał być tylko na chwilę, zanim Roch zrobi coś lepszego. Tymczasem stoi już 3 rok i nikt na niego nie narzeka albo po prostu przyzwyczaili się do jego obsługi. W każdym razie to jeden z tych projektów, które miały mieć ciąg dalszy, ale wiadomo, że „prowizorki są najtrwalsze”. I tak Roch żyje z tym stojakiem. Wszystko wskazywało na to, że będzie to dobry dzień na rower. Nawet powietrze w kołach było. Jednak im dalej od domu, tym Roch dochodził do wniosku, że to, co za oknem widział, to jakiś błąd w Matriksie musiał być.

Śnieg jednak leżał i topniał. To, co już stopniało, to płynęło po ścieżce rowerowej, a to, co jeszcze nie zdążyło stopnieć, to leżało i też przeszkadzało. Roch zaczął rozważać powrót do domu, ale szkoda mu było tego wysiłku włożonego we wciśnięcie się w obcisłe. W obecnej sytuacji Rocha to naprawdę całkiem spore osiągnięcie. W końcu miał iść na rower i trochę wody nie przeszkodzi mu w jeżdżeniu. Jednak tej wody przybywało. Im więcej kilometrów pokazywał licznik, tym więcej wody lądowało na Rochu.

Finalnie kilometrów wyszło 8.70 i pewnie też 8 litrów wody wylądowało na Rochu. Nie ma co narzekać, kilometr do kilometra i będzie kondycja, ale początki są naprawdę ciężkie. Zarówno motywacja leci w dół, jak i kondycja. Jednak Roch walczy z tym, choć zima rzuca mu śnieżne kłody pod koła i nogi. Teraz znowu spadł śnieg, nawet całkiem sporo, ale już prognozy pokazują +8°C, więc wody i błota będzie jeszcze więcej.


Roch pozdrawia Czytelników.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *