Nie, nie będzie o polityce, a o tym, że przez aferę zębową Roch wypadł z rytmu. Kolejna drama, którą przyszło toczyć Rochowi to – oczywiście – jego ząb. Tak się jakoś zdarzyło, że ząb był pękł w dziwny sposób i od tego zaczęła się lawina \”sypiących się terminów\”. Bo z zębem jest tak, że nie da się go samemu naprawić, tylko trzeba iść do fachowca, który zna się na robocie. Na szczęście Roch ma znajomą Panią od zębów, która pomogła mu wyjść na prostą.
W sumie pięć wizyt i chyba będzie dobrze. Chyba, bo ta piąta wizyta jest jeszcze przed Rochem. A dlaczego aż pięć? Bo Roch nie potrafi długo wysiedzieć na fotelu. Bynajmniej nie chodzi o ból i wiercenie, a o nudy. Roch nie lubi siedzieć w jednym miejscu bez ruchu, ale z otwartymi ustami. To też Pani stomatolog musiała wykazać się anielską cierpliwością, ale udało się pokonać najgorsze i teraz już tylko będzie z górki. Musiała też zabierać Rochowi ssak, którym ten bawił się przykładając go do języka.
Ale dość tej dramy, lepiej przejść do lepszej części, czyli do roweru. W ostatni weekend Roch znowu pojechał na poszukiwania wjazdu na tą wymarzoną część drogi technicznej przy A1. Tak, to już jest nudne, ale Rochowi nie daje to spokoju bo wie, że tam jest superowe miejsce na gravelowanie. Jak jeszcze dojeżdżał do pracy to widział tę ścieżkę zza szyby samochodu, ale nie wie (jeszcze) jak tam wjechać rowerem, a na autostradę rowerem nie można wjeżdżać.
Przed Rochem jeszcze jest dokończenie recenzji kół, na których teraz jeździ, a trzeba przyznać, że poszedł on po bandzie; koła są bezdętkowe, opona też jest szersza, ale o tym wszystkim i o innych smaczkach będzie już nie długo. Tak więc, nie licząc drobnego epizodu zębowego, który trwał około miesiąca, Rocha wraca do normalności. Najważniejsze, że pogoda dopisała na tyle żeby pojeździć na rowerze, bo z tego wszystkiego to właśnie jeżdżenia na rowerze brakuje Rochowi najbardziej. Fakt, że dni są coraz to dłuższe wzbudza w Rochu nadzieję, że po pracy wyłączy komputer, wskoczy w obcisłe i zrobi jakąś rundkę \”dookoła komina\”.
Wcześniej było to trudniejsze, bo po pracy jeszcze godzina w samochodzie, ale teraz na home office ta godzina może być przeznaczona właśnie na pedałowanie i to podoba mu się najbardziej, a jak w końcu znajdzie ten właściwy wjazd to i rundka do Woźnik będzie możliwa, bo ten odcinek właśnie tam się kończy. Kto wie, może w najbliższy weekend Roch tego dokona. Na zakończenie zdjęcie z jednego z wypadów, bo była moc na tych ścieżkach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz