Roch, po hektolitrach wylanego potu, stwierdził, że trzeba zmienić technologię wytwarzania płytek, bo żelazko już nie wystarcza. Ostatnia płytka powstawała w bólach i, po kilku modyfikacjach, ostatecznie nie wygląda tak superowo, jak w zamierzeniach. Trzeba przejść na metodę fotochemiczną, która gwarantuje lepsze odwzorowanie, ale coś za coś.
Żeby myśleć o tej metodzie trzeba mieć lampę halogenową albo inną emitującą promienie UV. Oczywiście gotowce są horrendalnie drogie, a Roch chce ciąć koszty bo kryzys w końcu jest. W końcu znalazł “tani” projekt, oparty na diodach LED, jednak potrzeba ich 54 sztuki, ale to i tak koszt mniejszy niż zakup lampy. Roch zbuduje małe solarium dla płytek, o ile żelazko zechce wytrawić płytkę.
Poza elektroniką Roch wyszedł na powietrze żeby przewietrzyć umysł, rozruszać kości i sprawdzić w terenie, czy będzie pogoda na weekend. Śnieg jeszcze leży, ale pogoda poprawia się i są szanse na jakiś rowerowy wypad w weekend. Trzeba trzymać kciuki za pogodę i za wiosnę, żeby przyszła w końcu.
Roch pozdrawia Czytelników.