Autor: Roch Brada

  • Cudowny, lśniący programator

    I nadeszła ta wiekopomna chwila – Roch dostał programator, a właściwie to awizo bo listonoszowi nie chciało się sprawdzić, czy ktoś jest w domu, ale mniejsza z tym monopolistą. Po odebraniu paczki Roch cały podekscytowany wracał do domu bo chciał jak najszybciej zajrzeć do paczki i sprawdzić, czy wszystko się zgadza.

    Po otwarciu paczki, jego oczom ukazała się płytka i pozostałe elementy, a także – co Rocha przeraziło – jeden malutki scalaczek SMD, który trzeba umiejętnie podejść. Roch umówił się na korepetycje ze swoim elektronicznym Guru, który pokaże Rochowi jak lutować takie miniaturki, które nawet pod szkłem powiększającym wydają się małe.

    Do kompletu Roch potrzebuje obudowę, ale i to da się załatwić. Niedawno jedną wyciął więc ma już wprawę w operowaniu wiertłem i pilnikiem.

    Poza tym, że Roch dostał paczkę, to trochę się skomplikowało u Rocha; nie tyle w życiu osobistym, co w życiu \”zawodowym\”. Roch zaczął się zastanawiać, czy nie zacząć pracować na siebie, ale z drugiej stosy papierów, urzędy, przepisy i cała ta otoczka, która skutecznie odstrasza Rocha, ale to wewnętrzne dylematy Rocha, z którymi sobie poradzi.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Jak pogoda się utrzyma to jutro Roch idzie pedałować. Obowiązkowo.

  • Słoneczny i ciepły dzień

    No i nastała upragniony przez Rocha dzień, ciepły, słoneczny, przyjemny; Roch wyszedł na balkon i zaczerpnął łyk świeżego, wiosennego powietrza.

    Ooo taak, wiosna idzie – Powiedział.

    I faktycznie idzie bo prognozy są optymistyczne, a więc rower coraz bliżej. Dziś Roch odpuścił sobie rower bo ulice jeszcze mokre, a Rochowi szkoda roweru katować solą, poza tym baterie w mp3grajku padły, a partnera na rower nie ma. Roch miał inne zajęcie w domu i nie była to lutownica. Roch kompletował zamówienia, które pozbierał od znajomych bo w okolicach piątku planowany jest wypad do Gliwic celem zakupienia elektronicznych części.

    Później to już z górki było; kawka, muzyka i komputer, czyli kolejny relaksujący wieczór. Jednak już niedługo Roch wsiądzie na rower i popedałuje bo przewidywania niektórych Czytelniczek są bardzo trafne.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nie było o czym pisać

    Wczoraj Roch zamilkł bo stwierdził, że kolejna notka o kilogramach, robocie lub programatorze byłaby sporym przegięciem więc odpuścił sobie uznając, że milczenie faktycznie jest złotem. Dziś jednak zaczął się nowy miesiąc i trzeba, już tradycyjnie, umieścić statystyki za luty. Opisywać nie ma co bo Roch nie jeździł to i kilometrów tyle co kot napłakał.

    Pobrać i pooglądać sobie można o tutaj.

    Poza tym u Rocha monotonnie; miał dziś iść na rower co by zainaugurować nowy miesiąc, ale śnieg nadal topnieje i woda płynie więc nie ma co się, i roweru, katować.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Załamka

    Roch załamał się psychicznie i długo nie podniesie się po tym co zafundował sobie dziś rano. Rocha naszła ochota na zważenie siebie i sprawdzenie ile jest Rocha w Rochu. Okazało się, że Roch osiągnął słuszną linię, która oscyluje w granicach, o których lepiej nie pisać publicznie bo wywoła to gromki śmiech Czytelników.

    Jednak są szanse na rozpoczęcie intensywnej kuracji odchudzającej bo śniegu jest mniej niż wczoraj, a jutro będzie mniej niż dziś więc niedługo Roch wsiądzie na rower i dostanie pierwszej w tym roku poważnej zadyszki połączonej z migotaniem przedsionków.

    Jednak Roch nie podda się i będzie starał się powrócić do słusznej wagi co nie będzie łatwe bo pączki z Pniowca już teraz z Rochem chodzą, nie mówiąc o tym co będzie się działo jak dzień będzie długi, a pączkarnia będzie osiągalna dla Rocha, i Koyota, na rowerze.

    Kończy Roch to pisanie o swoich kilogramach bo to kolejny temat zastępczy, żeby uciec od roweru.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Idzie w dobrym kierunku

    Od kilku dni Roch chodzi rozpromieniony, a to dlatego, że za oknem śniegu ubywa z dnia na dzień. W niektórych miejscach widać już ziemię, czyli upragniony przez Rocha widok. Oznacza to, że niedługo Roch napisze: \”Roch zszedł z rowerem na dół i pognał przed siebie\”, ale póki co Roch musi siedzieć w domu.

    A jak już siedzi w domu to co rusz nachodzą go jakieś szalone pomysły, w tym także elektroniczne, a może przede wszystkim elektroniczne. Ostatnio, wraz z Koyotem, wpadli na pomysł zrobienia jakiegoś domowego audio. Jeden robi wzmacniacz, a drugi kolumny i po skończeniu pierwszego zestawu zostanie zrobiony drugi, ot tak dla treningu.

    Ale to jeszcze faza planów, tych bliższych i dalszych. Póki co Roch usiłuje skończyć, do znudzenia opisywanego na blogu, robota i nie będzie już go opisywał dopóki nie przyjdzie do Rocha programatorka.

    Kończąc Roch chce przeprosić swoją monotematycznością, ale jakoś tak życie Rocha ożywia się sezonowo, a potem wszystko zamiera i zamarza wraz z zamarzaniem gruntu. Jednak już jest z górki, niedługo pojawią się przebiśniegi i Roch rozpocznie sezon, ten rowerowy i blogowy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Poprawia się pogoda

    Jeśli pogoda gwałtownie nie załamie się to są szanse, że Roch zacznie poważnie myśleć o rowerze bo póki co termometr wskazuje temperaturę powyżej zera, a śnieg topnieje w mgnieniu oka. Skutkiem ubocznym tego jest płynąca wszędzie woda, ale lepsza woda niż śnieg. Oby tak dale bo luty nie może skończyć się bezrowerowo.

    Poza tym codzienną monotonię i szarość przerwał mail, który Roch dostał wczesnym rankiem, a który informował, że programatorka będzie dostępna w ciągu dziesięciu dni, ale nie napisano, czy 10 dni od daty maila, czy od daty zamówienia. Roch zawiódł się niemożebnie na sklepie, który w nazwie ma słowo \”korporacja\” bo nie dość, że nikt nie odbiera telefon to trzeba było wysłać trzy maile, z czego ostatni był mało przyjemny żeby w końcu ktoś zauważył, że utrudnia Rochowi poskładanie robota.

    Ale korporacje mają to do siebie, że klient, który robi zakupy za 40 zł jest gorszy od tego co zostawia 1000 złotówek. Niemniej Roch był zmuszony do zakupów w tym sklepie bo portal aukcyjny odpada z powodów ideologicznych, o których Roch nie chce się rozpisywać.

    Tak, czy inaczej Roch poczeka 10 dni (znając życie to roboczych dni), a potem zadzwoni, o ile się dodzwoni, i powie co myśli.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Poważne postanowienie poprawy

    Mniej jeść, mniej spać, więcej się ruszać i tylko jedna tabliczka czekolady tygodniowo – Takie stanowcze postanowienie zrodziło się w głowie Roch po tym jak przebudził się rano i stwierdził, że przypomina wieloryba. Tak jak postanowił tak zrobił i na śniadanie była tylko bułeczka z serkiem, po uprzednim sprawdzeniu zawartości tłuszczu. Potem sporo ruchu bo Roch wybrał się do Marketu.

    Czuł jak się kurczy, jak kondycja wraca, a spodnie już się nie odpinają. Oby wytrzymał w swoim postanowieniu bo w innym wypadku Roch nie przejdzie przez drzwi. W statystykach Roch będzie musiał odświeżyć kolumnę waga żeby nabrać motywacji i wiary w siebie.

    ****

    Popołudniu Roch wybrał się na kawkę, ale z racji odchudzania się nie przyjął nawet proponowanego soku bananowego bo porządek musi być. Jak Roch ma się skurczyć to nie może ulegać pokusom współczesnej Ewy, która kusi sokiem bananowym, a szatan w postaci kalorii tylko czeka, aż Roch wleje w siebie sok.

    Na zakończenie dowcip:
    – Jak nazywa się Roch po kuracji odchudzającej?
    – Skurczyroch.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Oponka

    W życiu każdego faceta, wyszło strasznie patetycznie, nadchodzi taki etap kiedy staje przed lustrem i wypowiada \”rośnie mi brzuch\”. Roch doświadczył tego na własnej skórze kiedy w lustrze zobaczył, że dookoła \”coś\” się odłożyło.

    To \”coś\” to efekt m.in tłustego czwartku, który w szczycie formy wypadał co drugi lub trzeci dzień, to także efekt braku ruchu, choć w ostatnim czasie Roch stara się to nadrobić chociażby ostatnia piesza ekspedycja na Dolomity, czy dzisiejsze machanie łopatą żeby wykopać samochód spod trzydniowego śniegu.

    Jednak to nie jest skuteczny sposób na oponkę; jedyny słuszny i skuteczny sposób to wejście na rower i popedałowanie przed siebie, w bliżej nie określonym kierunku jednak to nie jest możliwe bo śnieg nadal pada, a teraz już śnieg z deszczem więc jakakolwiek aktywność nie wchodzi w grę.

    Na polu walki z robotem też zastój bo kluczowy element, jakim jest programatorka, utknął gdzieś i nawet nie wiadomo gdzie. Telefony milczą, maile wpadają w czarną dziurę, ogólnie nie widać światełka w tunelu.

    Roch kończy to smęcenie i pozdrawia Czytelników.

  • Roch czuje, że żyje

    Wstając rano z łóżka Roch czuł jak każdy jego mięsień wysyła do mózgu sygnał \”hej, informuję, że bolę\”. Robiły to także te mięśnie, o których istnieniu Roch nie wiedział. Wszytko to przez niespodziewany wysiłek, który dzień wcześniej Roch uskuteczniał.

    Jest to kolejny dowód na to, że kondycja Rocha jest w stanie opłakanym, a właściwie nie ma jej wcale. Problem będzie jak Roch wsiądzie na rower bo jednak Roch odzwyczaił się od roweru. Wszystko przez ten cholerny śnieg, który nie chce stopnieć.

    Zima w tym roku zagrała na Rochowym nosie, ale to nic – Roch odegra się na niej. Jeszcze nie wie jak, ale zemsta będzie słodka.

    Obolały Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zdobywanie Dolomitów

    Zgodnie z zapowiedziami Roch rozpoczął przygotowania do pieszej wyprawy na Dolomity. Wraz z Rochem szedł Michał i jechała, na sankach, Nadia. Początkowo szło się fajnie, ale z biegiem czasu i kilometrów entuzjazm opuszczał Rocha ponieważ zaczął sobie uświadamiać, że jego kondycja jest w opłakanym stanie. Gwoździem do trumny, dla Rochowej kondycji, były liczne ucieczki przed śnieżnymi atakami, co rusz przepuszczanymi na Rocha i Michała.

    Gdzieś w połowie drogi padło kluczowe pytanie:

    Zmęczyłaś się? – Zapytał Michał.
    Tak – Odpowiedziała Nadia.
    Ufff, to dobrze – Odpowiedzieli chórem Roch z Michałem.

    Dalsza część marszu była jakby spokojniejsza, Rocha nie musiał się oglądać, czy nie leci na niego śnieżna kula. Na Dolomitach ludzi było więcej niż w lecie, nie dało się spokojnie przejść bo z każdej strony można było się spodziewać jakiegoś narciarza.

    Nie mniej jednak wypad był bardzo udany, Roch odetchnął pełną piersią, rozprostował kości, zapomniał o robotach, o lutownicy i innych pożeraczach czasu. Przypomniał sobie lata dzieciństwa, kiedy rzucał się śnieżkami i jadł śnieg (ten biały). Kondycja jedynie przeszkadzała Rochowi bo sapał bardziej niż na rowerze, a to nie jest dobry znak.

    Na jutro zapowiada się wędrówka w kierunku Rept i kawałek za nie, o ile pogoda dopisze, a Roch nie umrze do jutra. Znowu zapowiada się udane popołudnie i odpoczynek dla lutownicy.

    Rekapitulując: wypadzik w pyteczkę, normalnie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Oczywiście można sobie zobaczyć kilka widoczków:

    Pieszy wypad na Dolomity
  • Oficjalnie przeniesiony do rezerwy

    Roch nigdy nie myślał, że wyrwie się ze szponów armii, ale dziś oficjalnie wyrwał się i został przeniesiony do rezerwy w stopniu szeregowego. Nic to nie zmieniło w życiu Rocha, nadal jest tym fajnym kolesiem z sąsiedztwa, który stara się skończyć robota, a czasem jeździ na rowerze. Cała procedura przenoszenia Rocha do rezerwy nie odbyła się bez zbędnych pytań.

    Nie chce pan iść do wojska? – Zapytał komendant.
    Nie. – Odpowiedział Roch.
    A co pan robi? – Zapytał.
    Skończyłem studia – Odpowiedział Roch.
    A jakie? – Zapytał ponownie.
    Informatyka – Odpowiedział Roch.
    Ooooo to przydałby nam się pan – Powiedział komendant i podbił książeczkę.

    Roch jednak nie chce wbijać się w kamasze.

    ****

    Na polu walki z robotem jakiś zastój. Programatorka utknęła gdzieś, maile do firmy nie dochodzą, telefony nie odpowiadają więc można śmiało powiedzieć, że Roch w tej firmie robił zakupy po raz ostatni. Na szczęście płatność przy odbiorze więc kasa uratowana, ale brak kontaktu z firmą, która w nazwie ma słowo korporacja nie świadczy dobrze o tej \”korporacji\”.

    W związku z brakiem towaru Roch zrobi swoją własną programatorkę; poczynił nawet pewnie kroki w tym kierunku i od rana drukował schematy w zaprzyjaźnionym PWiK, jutro będzie kserował na folię i odciskał, prasował, trawił, wiercił, malował i chwalił się publicznie na blogu, który jest coraz mniej rowerowy, a końca śniegu nie widać.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Uff, pączkowe szaleństwo

    Gdyby tak podliczyć wszystkie kalorie jakie Roch wchłonął od rana to wyszłoby na to, że musi na rowerze jeździć do 120 lat żeby dojść do jakiejś sensownej formy. Wszystko przez tłusty czwartek i pączki, które opanowały wszelkie zakamarki domu. Roch od rana podjadał, zajadał, uprawiał pączkowe skrytożerstwo, któremu chciał powiedzieć stanowcze NIE, ale zanim zdążył to wypowiedzieć już przeżuwał kolejnego pączka.

    I tak przez cały dzień, bo jest taki dzień, w którym można poszaleć i przestać myśleć o tym, że kalorie zabijają kondycję Rocha, która i tak leży i kwiczy, a po tłustym czwartku będzie jeszcze gorzej.

    Jedynym przerywnikiem był wypad w miasto do WKU, ale tam też pączki leżały i Roch dostał odruchu wymiotnego, a poza tym nie wziął książeczki wojskowej więc i tak nic by nie załatwiał.

    Jednak wirtualnego pączka z Szanownymi Czytelnikami Roch sobie nie odmówi:

    Roch pozdrawia Czytelników.