Autor: Roch Brada

  • Nie jest dobrze, jest źle

    Poranek dla Rocha był bardzo bolesny. Do tego stopnia, że Roch zastanawiał się, czy czasem przez weekend jeździł z założonym siodełkiem, czy na samej rurce. Oczywiście ból promieniował od miejsca na cztery litery dookoła całego Rocha. Są to skutki pierwszego, w tym roku, weekendu spędzonego w siodle, pierwszych w tym roku 64 kilometrów i w końcu to skutki długiej przerwy w jeżdżeniu.

    Jest to potwierdzenie tego, że jak raz się wsiądzie na rower to trzeba dojechać nim do grobu, a wszelkie przerwy skutkują tym, że zawsze jakaś część ciała zaprotestuje. U Rocha zaprotestowały cztery litery. Jednak dziś nie mógł złamać tego protestu ponieważ naszła go ochota na dalsze dostosowywanie obudowy, a poza tym dostał bombonierkę za usługę informatyczną i był zajęty pochłanianiem kolejnych baryłek ze spirytusem i advocatem.

    Dzięki temu Roch jutro poczuje jeszcze większy ból, w dodatku wszystko co spalił przez weekend dziś uzupełnił i wysiłek poszedł w.. powietrze. Od jutra Roch zaczyna pedałować, o ile śnieg nie spadnie lub ktoś nie wręczy Rochowi cukierków ze spirytusem.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Cały dzień na rowerze

    Nie ma takiego słowa w słowniku, które w pełni opisałoby dzisiejszą pogodę. Rano, w okolicach godziny 1000, było pięć stopni nad zerem, słońce świeciło, a Roch z Michałem pedałowali na Chechło, żeby zaostrzyć apetyt. Miejscami leżał jeszcze śnieg, ale to dodawało pogodzie uroku, jakiegoś specyficznego klimatu. Po powrocie Roch wchłonął obiad, wypił kompocik, beeeknął sobie i zaczął się ubierać.

    Gdy Roch był już na dole postanowił, że pojedzie (i dojedzie) do Świerklańca. Postanowił, że pojedzie przez Nowe Chechło i tak też uczynił. W Świerklańcu śniegu było więcej niż we wszystkich miejscach, w których Roch dziś był, ale zrobił rundkę wokół parku i zaczął zbierać się w kierunku domu.

    Chcąc wprowadzić trochę urozmaicenia Rocha postanowił, że wróci do domu tradycyjnie, czyli przez Nakło Śląskie. Przed Nakłem jest stroma górka, pod którą trzeba podjechać. Roch zagryzł wargę i rozpoczął podjazd. Mając 3/4 górki za plecami zobaczył jak z przeciwnej strony biegnie pies i szczeka. Jako, że wokół Rocha nie było nikogo to pies musiał szczekać na niego.

    Roch wiedział, że nie ma szans uciec przed psem pod górę więc zawrócił i pokonał 3/4 górki w dół dzięki czemu znowu znalazł się pod Świerklańcem. Nie chcąc ryzykować ponownego spotkania z psem Roch wrócił tradycyjnie, czyli przez Nowe Chechło. Droga dłuższa, ale przynajmniej żaden pies nie goni Rocha.

    W ten sposób nie dość, że wprowadził w wycieczkę trochę urozmaicenia to jeszcze pojawił się dreszczyk emocji. W sumie wyszło 44 kilometry i jest to, póki co, najdłuższy dystans tego roku, ale to się szybko zmieni więc nie ma co przyzwyczajać się do tych cyferek.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zintegrowany z rowerem gnał przed siebie

    Nadszedł ten dzień, w którym pogoda dopisała, ba, słońce nawet wyszło. Roch wkręcił bloki, założył pedały i stwierdził, że szkoda mu butów, za które zapłacił górę pieniędzy i do tej pory nie potrafi się finansowo podnieść. Jednak chęć sprawdzenia była silniejsza.

    Już po chwili Roch stał w butach i szukał licznika, który gdzieś zgubił się. W końcu Roch go znalazł i mógł iść na rower. Pierwszym problem okazało się zejście z czwartego piętra. Śliskie schody, sztywna podeszwa i metalowy blok spowodowały, że Roch poczuł się jak gwiazdy na lodzie. W końcu udało się zejść i można było się wpinać w pedały. To poszło gładko dwa kliknięcia i Roch był zintegrowany z rowerem.

    Jednak pełne zalety SPD Roch odczuł podczas podjeżdżania pod osiedlową górkę. Dwa obroty i Roch był na szczycie. Wszystko dzięki temu, że obie nogi pracują, a nie jak w przypadku zwykłych pedałów jedna noga pcha, a druga w tym czasie się nudzi.

    Zachęcony tym Roch postanowił, że pojedzie na Świerklaniec, przez Nowe Chechło, i sprawdzi jak na dłuższym dystansie sprawują się pedały i buty. Było tylko lepiej – stopa sztywno trzymana, prędkość znacznie większa, a poziom zmęczenia ten sam, mimo znacznego wzrostu wagi. Same zalety, a żadnych wad co Rocha bardzo ucieszyło.

    Do Świerklańca jednak Roch nie dojechał z tego względu, że im bliżej tym większe kałuże, a Roch bez błotników pomyka więc i tylna część ciała, na cztery litery, bardziej narażona na wilgoć.

    W drodze powrotnej również pełna satysfakcja bo pogoda zrobiła Rochowi dobrze i w końcu przestał siedzieć w domu. Jutro prognozy też są obiecujące i oby nadal były bo apetyt wzrósł, a stłumiona cykloza znowu daje o sobie znać. Nogi same rwą się do pedałowania.

    Na zakończenie zdjęcie roweru, bo Roch robił jako statyw aparatu:
    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Blog ożył!

  • Gdyby nie drzemka

    Pogoda zacna, śnieg stopniał, ulice jeszcze mokre, ale z biegiem dnia zaczynały przesychać. Roch postanowił, że wkręci pedały, założy buty i sprawdzi jak jeździ się w nowych butach. Wszystko układało się dobrze, póki Rocha nie naszła ochota na popołudniową drzemkę. Początkowo planował pospać pół godziny, ale z pół godziny zrobiło się półtorej godziny i dzień się skończył.

    Jednak Roch wkręcił pedały i, jak pogoda dopisze, to jutro przykręci bloki do butów i wyjdzie na rower. Nawet jeśli miałby zrobić kółko dookoła bloku to wyjdzie bo nie potrafi wysiedzieć w domu. Jakoś tak czas się ciągnie, Roch gnuśnieje w domu i różne myśli go nachodzą.

    Ankieta się zakończyła, wyniki zostały zanotowane, a więc czas na ostateczną decyzję, ale to nastąpi dopiero jak Roch nabierze jakiejś większej ochoty do życia, czyli po jakiejś przejażdżce na rowerze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Śniegowa czkawka

    Roch straszył, że śnieg stopniał i niedługo wyjdzie na rower, a po powrocie napisze taką notkę, że Nobel z literatury będzie gwarantowany. Jednak natura szybko zweryfikowała jego plany. Poranek przywitał Rocha śniegiem, deszczem i mgłą. Wraz z upływem dnia śnieg zmienił się w deszcz i powstała przyjemne błoto pośniegowe.

    W związku z pogodą Roch nie ruszał się z domu. Dojrzewał do tego, żeby popołudniu wytrawić płytkę, która po zmontowaniu będzie pełniła rolę programatora. Nowa technika wytwarzania płytek znacznie przyśpieszyła robienie płytki dzięki czemu Roch może zacząć robić kilka płytek dziennie. Tak się zaczyna, najpierw w garażu kilka płytek, a potem z Rocha zrobi się Bill Gates świata obwodów drukowanych.

    Po zrobieniu płytki Roch chciał zrobić jeszcze dwie zaległe, ale laminaty się skończyły, a wycieczka do miasta nie wchodziła w grę.

    Rower nadal zbiera kurz, a Roch zbiera kilogramy. I tak to jest.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Idzie ku lepszemu

    W okolicach godziny 9 00 Roch zwalił się z łóżka i, jak to ma w zwyczaju, podszedł do okna żeby skontrolować poziom śniegu. To co ujrzał zszokowało go – śnieg stopniał, pozostały jeszcze drobne ślady, ale padający przez cały dzień deszcz skutecznie roztopi resztki śniegu. Do tego temperatura w okolicach 10°C powoduje, że Roch zaczął poważnie rozważać nad wkręceniem nowych pedałów.

    Jeśli temperatura utrzyma się przez kilka dni to nie ma mocnych na Rocha, który będzie pedałował (ma nadzieję, że nie sam) i zrzucał zbędne kilogramy, w które obrósł przez zimowy przestój. Póki co Roch siedzi w domu i wycina obudowy lub coś tam lutuje, projektuje lub trawi.

    Jednak są szanse na zmianę tego stanu rzeczy i na jakieś ożywienie na blogu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • (Nie)rowerowy blog Rocha

    W ostatnim czasie blog Rocha jakby zatracił swój główny temat, czyli rower. Od kilku(nastu) tygodni Roch pisze w zasadzie o wszystkim tylko nie o rowerze. Spowodowane jest to przez śniegofobię, która paraliżuje Rocha jak tylko pomyśli o rowerze. Efektem tego paraliżu jest stojący rower, który zbiera kurz i tyjący, przed komputerem, Roch.

    Pozostaje czekać na odwilż, która umożliwi Rochowi zakręcenie nowych pedałów i uskutecznienie jakiegoś dłuższego wypadu, a tym samym spłodzenie jakiejś emocjonującej notki okraszonej zdjęciami. Roch odlicza już dni do początku wiosny bo póki co rower nie wchodzi w rachubę, a notki będą muskały rower żeby nie było całkiem nie na temat.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dzień bez notki to dzień stracony

    Kolejny raz niedziela upłynęła pod znakiem ciszy na łączach. Roch jakoś późno wrócił do domu z kawki i już mu się nie chciało włączać komputera. Zjadł kolacje i poszedł spać bo i w TV jakoś nic nie było. Jednak to było wczoraj.

    Dziś Roch był umówiony w zaprzyjaźnionym PWiK celem odbioru złącza zasilającego, które dla Rocha przyniósł Tomek. Złącze oczywiście pasowało, ale Roch przypadkowo je zepsuł przez co musiał kupić nowe i dodatkowo wtyczki do kompletu.

    Później już było tylko nudniej, nie licząc przerywnika w postaci wypadu na stację benzynową celem wlania do baku kropelki paliwka. Po powrocie Roch zasiadł do komputera i tak już zostanie do wieczora. Może znowu uda się znaleźć jakąś inspirację, a może w końcu uda się zrealizować zaległe \”projekty\”.

    Roch niecierpliwie czeka na wiosnę bo i na rower pójdzie i notki będą jakieś ciekawsze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Potrzebne koła

    Postęp w tworzeniu jeżdżącego, grającego i świecącego robota doprowadził Rocha do nie byle jakiego problemu. Bo jak tu jeździć gdy nie ma kół? To tak samo jakby próbować jeździć na rowerze bez kół. Jednym słowem nie da się. Roch zaczął poszukiwania pary kół, które mógłby adoptować do jego zachcianki jaką jest owy robot.

    Żeby znaleźć dwa identyczne koła można znaleźć na przykład w pudle z klockami LEGO, które kiedyś Roch namiętnie kolekcjonował i, nie chwaląc się, jego kolekcja zajmowała sporą część pokoju. Teraz wszystko leży zapakowane w pudła, ale z potrzeby chwili Roch sięgnął po dwa koła.

    Z szuflady wygrzebał dwa silniczki do napędu, a w poniedziałek kupi płytkę i kilka drobiazgów. Wieczorem Roch usiadł przed komputerem i zrobił projekt płytki ze schematu, który znalazł na jednym forum w całości poświęconemu robotyce.

    Wszystko to z nudów bo zima nie odpuszcza, a robić coś trzeba. Z racji barku złącza obudowa czeka na swoją kolej, rower też czeka na lepsze i cieplejsze czasy, a więc jedyne co Roch może robić to płytki i roboty.

    Na zakończenie obrazek płytki:Roch pozdrawia Czytelników i dziękuję za głosy w ankiecie.

  • Nudny dzień, ale nie stracony

    Pogoda, jak na styczeń przystało, zimowa. Śnieg sypał przez cały dzień, a temperatura około zera spowodowała, że to co padało było mokre. W dodatku to co już leżało też zaczęło topnieć. Zrobiła się jedna wielka kałuża, a Roch musiał maszerować do zaprzyjaźnionego PWiK celem zapytania, czy wsystkomający posiadają złącze zasilające bo nigdzie dostać tego nie można.

    Po powrocie do domu Roch z nudów nie wiedział co ma robić. Otwory w obudowie zostały wycięte, złącza nie ma więc dalsza praca stoi, jak w gliwickim Oplu. Roch na przymusowym wolnym nie mógł znaleźć sobie miejsca, a co gorsze w TV jakoś programy mało interesujące się trafiły, wręcz nudne.

    Roch, z braku zajęcia, poszedł spać i obudził się gdy było już ciemno. Włączył komputer i tak już został. Ogólnie dzień nudny, ale nie stracony.

    Roch pozdrawia Czytelników i dziękuje za oddane głosy.

  • Ostateczna decyzja

    Nadszedł ten trudny czas, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję, z czego zrezygnować, a co zostawić. Mowa oczywiście o trudnym wyborze, który blog ma zostać bo pisanie dwóch na dłuższą metę może być męczące i powodować rozdwojenie jaźni u Czcigodnych Czytelników.

    Żeby podjęcie decyzji było łatwiejsze Roch stworzył ankietę, w której można określić co ma zostać, co jest fajne. Roch liczy na to, że pomożecie mu podjąć tą trudną decyzję, a przynajmniej jakoś nakierujecie go na właściwy trop. Oczywiście ankieta jest całkowicie dobrowolna i anonimowa, a znajduję się po prawej stronie. Ankieta potrwa do 22-01-2009 do godziny 12:00

    Próbując opisać to co dziś się działo Roch ma problem, bo cały dzień można określić jednym słowem: nudy. Roch nie robił nic no może poza tym, że dokończył wycinać obudowę, ale i tak utknął bo nie ma złącza zasilającego i stoi w miejscu. Trzeba będzie udać się w miasto, ale i tam nie będzie więc skończy się na zakupach w TME.

    Wieczorem Roch zasiadł do komputera i tak już zakończy dzień.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wiertło się omskło

    Roch zabrał się za obudowę, którą od dawna miał wyciąć, ale strach był silniejszy bo to jedyny egzemplarz, a więc nie ma miejsca na testy i wszystko musi być tip-top. Roch, matematycznie, wyznaczył punkty wiercenia, obliczył wysokość i szerokość z dokładnością do milimetra, potem narysował linie cięcia, wykroił szablony złącz. Takiej perfekcji nawet maszyna CNC nie ma.

    Po kilku chwilach Roch wywiercił dziurki, wyciął środek, zeszlifował nadmiar i wtyczka idealnie pasowała. Pozostało wywiercić otwory mocujące, czyli sama kosmetyka. Po wywierceniu Roch zapragnął jeszcze ładnie schować śrubki żeby nie wystawały. W tym celu trzeba było zrobić ładny frez większym wiertłem.

    Roch przyłożył wiertło i włączył bestię, czyli wiertarkę. Zaświstało, zagrzmiało, błysnęło, parsknęło i zaskrzypiało.

    O kur*a! To zrobiłem frez – Krzyknął Roch widząc jak wiertło zmasakrowało obudowę.
    No to mam po obudowie – Myślał Roch.

    Bestia na sam koniec spłatała Rochowi figla. Zamiast 3mm otworu był 6-o mm otwór, przez który śrubka przelatywała, czyli było źle, a nawet bardzo źle. Obudowa zmasakrowana i nie ma żadnego pomysłu jak to naprawić.

    W końcu, wraz z pomysłowym Tatą, Roch obciął tulejkę, i włożył w dziurę, dzięki temu z 6-u mm zrobiło 3mm, ale trzeba było jeszcze tulejkę zakleić i zeszlifować. Z planowanych dwóch, góra trzech, godzin pracy zrobiło 5 godzin ślęczenia nad jednym otworem.

    W sprawach rowerowych nadal nic się nie ruszyło, a w dodatku spadła świeża porcja śniegu co skutecznie unieruchomiło Rocha i jego rower. Jazda po śniegu to nic przyjemnego i trzeba czekać do wiosny.

    Roch kończy dzisiejszą notkę bo jeszcze nie doszedł do siebie po tym jak wiertło się omskło.

    Pozdrowienia.