Autor: Roch Brada

  • Zimowe zaskoczenie

    Rankiem Roch musiał jechać do miasta. Zszedł na dół, jak zawsze, lekko ubrany i po wyjściu z klatki nastąpiło pierwsze zaskoczenie.

    Brr.. zimno – Pomyślał Roch i założył czapkę na głowę.

    Nim doszedł do samochodu zdążył już zmarznąć, a przed nim było najgorsze, czyli pozbycie się szronu z szyb. Roch odpalił samochód, chwycił skrobaczkę i zaczął skrobać szyby. Szron szybko spowodował, że Roch stracił w dłoni czucie, ale tym się nie przejmował bo w odwodzie była druga dłoń, która też szybko podzieliła los dłoni pierwszej.

    Gdy już Roch miał oskrobane szyby ruszył przed siebie i w tym momencie wyszło słońce, które w ciągu sekundy osuszyło samochód. Roch zastanawiał się dlaczego owe słońce nie mogło tego zrobić jak Roch skrobał szyby? Później słońce już nie zachodziło, ale temperatura nie drgnęła i cały dzień była w okolicach zera.

    ****

    Popołudniu aż chciało iść się na rower co też Roch uczynił. Wyjechał z klatki i stwierdził, że też ubrał się za lekko i trochę wiało. Daleko nie zapuszczał się ponieważ słońce już szybko zachodzi, a i do zimna Roch jeszcze nie przywykł. Nie mniej jednak można napisać, że sezon zimowy 2008/2009 został rozpoczęty.

    Pozostaje jeszcze pożegnać w gronie Przyjaciół sezon letni, który już chyba ewidentnie się zakończył.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Huśtawka

    Rano słońce, w południe deszcz, późnym popołudniem znowu słońce tak, w skrócie, można streścić dzisiejszy dzień. Roch zawitał do zaprzyjaźnionego PWiK, w którym na biurku leżał wypasiony Fortigate obklejony napisami \”nie wolno używać do niecnych celów\” tak jakby miało to zagrażać Światu.

    Po powrocie Roch zaczął przeglądać czeluście Internetu w poszukiwaniu prezentu na Mikołaja lub na Gwiazdkę i chyba coś znalazł, ale o tym cicho-sza bo jeszcze się nie uda. Po obiedzie Roch planował wyjść na rower, ale pogodowa huśtawka skutecznie go odstraszyła.

    Żeby już całkiem się ośmieszyć Roch napisze, że rowerowy wypad udał się jego mamie, która to uskuteczniła na rowerze kilka kilometrów, a Roch jak ta ostatnia lebioda zamulał na łóżku. Pod wieczór Roch wybrał się sklepu elektronicznego celem odebrania zamówionego układu, który jechał do niego od piątku. Chyba lepiej robić zakupy przez Internet, tam z góry wiadomo kiedy paczka przyjdzie, nawet jeśli idzie Pocztą Polską.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W trasie

    Znowu rower musiał ustąpić miejsca Megi, w której to dziś Roch woził swoje szacowne cztery litery. W związku z montażem nowej pompy wodnej trzeba było przejechać kilkadziesiąt kilometrów aby sprawdzić, czy nic nie cieknie i nie kapie. Roch pojechał do Lublińca i tak się tam zasiedział na kawce, że wrócił o zmroku.

    Z pierwszych testów wynika, że wszystko działa, ale czy nic nie kapie to okaże się w poniedziałek, gdy Roch odpali Megi bo jutro choćby się waliło i paliło Roch idzie na rower. Bo trzeba dbać o kondycję i, przy okazji, stukać kilometry.

    Tą krótką notką Roch kończy dzień i idzie spać bo zmęczony wybitnie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch się wahał

    Złej pogody dzień drugi. Dziś jednak Roch nie mógł się powstrzymać przed wyjściem na rower. Długo się wahał ponieważ ciężkie chmury wisiały nad Rochem i co rusz straszyły go deszczem. Wcześniej jednak wybrał się do miasta bo na dziś miał zamówiony scalak, na który czeka i czeka i chyba w końcu zamówi go w Internecie.

    Okazała się, że może będzie, ale dopiero popołudniu, a popołudniu to Roch będzie na rowerze i nie będzie miał czasu jeździć za scalakami. Gdy już nastało upragnione popołudnie Roch ubrał się i zszedł z rowerem na dół. Wsiadł i pojechał przed siebie.

    Lekka mgła towarzyszyła cały czas Rochowi, ale to mu nie przeszkadzało. Pojechał standardowo na Dolomity i Repty, a na koniec zostawił sobie Pniowiec bo czasu było akurat. Dzięki temu zrobił całe 30 kilometrów, co jest chyba największym wynikiem w tym tygodniu. Oby pogoda jeszcze chwile się utrzymała bo do osiągnięcia założonego planu jeszcze trochę zostało.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch wykrakał

    Zdolności w przewidywaniu pogody Rochowi mogliby pozazdrości wszyscy meteorolodzy w kraju. Nie dalej jak wczoraj Roch zaczął krakać, że pogoda się pogorszy, a dziś od rana pogoda faktycznie się pogorszyła. I trwała tak przez cały dzień uniemożliwiając Rochowi pojeżdżenie na rowerze.

    Dlatego siedział w domu i nic nie robił. Naszła go myśl, że można by, za zarobione pieniądze, kupić sobie nowe radyjko do samochodu, takie z mp3 i innymi wypasami. No wiec Roch zaczął się rozglądać za jakimś sensownym wypasem, aż w końcu znalazł i poprosił o opinię swojego Audio Guru Koyocika (TM), który zaoferował swoje radio Rochowi.

    I tak o to wstępnie Roch zakupił wypasionego Clariona za rozsądne pieniądze, z mp3 i innymi bajerami.

    No, Roch się pochwalił, może iść na kolację.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Muzyka i rower

    Powszechnie wiadomo, że zespół Coma wydał nowy album. Zachęcony tym faktem Roch zrobił miejsce w mp3grajku na album Hipertrofia i wrzucił dwie płyty, aby delektować się tym, co Coma ma najlepsze, czyli tekstami. Już pierwszy kawałek powala, a im dalej tym lepiej, ale Roch nie o tym.

    Zima zbliża się ponieważ Roch przeprosił się nie tylko z kurtką, ale i z grubszą bluzą, która zastąpiła koszulkę. Ta ewidentna oznaka zbliżającej się zimy wróży opad śniegu w najbliższym czasie, a przynajmniej kolejny spadek temperatury. Okulary już parują, a będzie jeszcze gorzej.

    Roch wybrał się na Repty, ale nie dojechał. Wspomniana Coma spowodowała, że Roch wybrał wariant asfaltowy jako ten, który jest szybszy. Zajechał prawie do Świerklańca, ale mgła spowodowała, że Roch zawrócił do domu i tam dokończył przesłuchiwanie płyty.

    Na zakończenie próbka, którą Roch znalazł na Tubie:

    Coma – Cisza i ogień
    [youtube https://www.youtube.com/watch?v=jxQuhywpGbU&hl=pl&fs=1&w=425&h=344]

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Świąteczny szofer

    Fama, o tym, że Roch potrafi prowadzić samochód, rozeszła się niczym błyskawica. I oto dziś kolejny wyjazd, w dodatku wczesną porą, wręcz w nocy bo o 900. Roch zapowiedział, że kto go obudzi w świąteczny poranek przed godziną 1200 będzie narażony na wielki gniew. No ale cóż poradzić jak już się wstało to trzeba było się umyć, wsiąść w samochód i jechać. Jednak samochody z małym silniczkiem nie są dla Rocha. Wciskał pedał gazu, a ta zabaweczka ledwo pyrkała.

    Po powrocie Roch położył się spać, ale – tu niespodzianka – ustawił sobie budzik na godzinę 1330 i mógł spokojnie spać. Po tym jak telefon obudził Rocha ten ubrał się zszedł na dół. Godzina młoda to można było sobie pozwolić na szaleństwo. Roch pojechał na Świerklaniec i Dobieszowice. Podskoczył jeszcze do Piekar Śląskich i wrócił do domu przez Księżą Górę.

    Kilometrów wyszło 35 i jeszcze można było zaliczyć Repty, ale Rochowi już się nie chciało. Taki miał kaprys.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dzień wypłaty

    Jeśli ktoś powie Rochowi, że kryzys finansowy szaleje to Roch nie uwierzy. Nadszedł bowiem dzień wypłaty i to z kilku niezależnych źródeł, co Rocha niezmiernie ucieszyło. Po pierwsze kieszonkowe, które Roch dostaje od dziecka, a za które kupował pierwsze klocki Lego, potem części do roweru, a ostatnio doszły do tego kondensatory. Kieszonkowe raczej symboliczne, ale akurat to ma motywować Rocha do oszczędności.

    Drugie źródło to wpłata za wczorajszy – czyli niedzielny – poranny kurs do Piekar Śląskich, Zabrza i Bytomia ze znajomą, która prawa jazdy nie posiada, a samochód trzeba było jakoś ściągnąć do domu. O tym akurat Roch nie wspomniał wczoraj bo do południa zwiedzał Śląsk, a potem jakoś z głowy wyleciało. Tutaj grosz był solidny, adekwatny do wczesnej pory, o jakiej Roch musiał wstać.

    Trzecie źródło to niespodziewany kupiec, który zapragnął posiąść nieużywany mostek, który walał się po pokoju i co rusz Roch potykał się o niego. Tutaj Roch przyjął zapłatę w naturze pod postacią piwka smacznego. Tak więc kryzys finansowy jakoś Rocha omija i pozwala mu realizować swoje rozliczne pasje jakie w ostatnim czasie Roch u siebie odnajduje.

    Później nastało popołudnie i Roch zasnął. Jak zawsze, od zmiany czasu, Roch nie potrafił powstrzymać opadających powiek, które w końcu zamknęły się i otworzyły dopiero w okolicach 1500. Znowu Roch przespał ładną pogodę i na rowerze zdążył dojechać tylko Rept i z powrotem. Za sobą Roch przyprowadził zmrok, zimno i wiatr. Wypad można określić jako mroczny.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Podobno dwa razy w tą samą dziurę nie wjeżdża się

    Stara mądrość ludowa głosi, że dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi się, a Roch wjechał po raz drugi do tej same dziury. Chodzi oczywiście o notkę z OTB, w której Roch relacjonował przelot przez kierownicę. Dziś postanowił, że pojedzie na Repty i sprawdzi, czy dziura tam jeszcze jest.

    Jechał wolno, patrzył pod koło i szukał tego przeklętego miejsca, dzięki któremu musiał przelatywać przez kierownicę. W końcu je znalazł i spróbował pokonać je na rowerze. Wolno, wolno i udało się – Bomberek nieznacznie ugiął się, ale przejazd został zaliczony.

    Z Rept Roch nie zdążył już nigdzie jechać bo, jak zwykle, wyjechał z domu za późno przez popołudniową drzemkę, którą zafundował sobie po obfitym obiedzie. Roch będzie musiał znaleźć jakiś sposób na to popołudniowe lenistwo bo jak tak dalej pójdzie to Roch prześpi cały dzień i z roweru zawsze będą nici.

    A jak nie prześpi to zasiedzi się przy lutownicy. Skoro już Roch zagaił temat elektroniki to wypada wspomnieć, że dziś wpadło do portfela Roch kilka złotych za usługę informatyczną i można śmiało powiedzieć, że wystarczy na wszystkie graty jakie będą potrzebne do stworzenia super tajnego projektu, a i jeszcze na obudowę i nowy grot do lutownicy zostanie.

    I tym optymistycznym fragmentem Roch kończy notatkę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wspólny wypad

    Roch postanowił, że pojedzie do Świerklańca bo dawno tam nie był i w ogóle pora na zmiany bo zrobiło się już nudno. Ze Świerklańca Roch pojechał jeszcze do Dobieszowic i z powrotem do Świerklańca. Na miejscu pstryknął kilka fotek i skierował się do domu.

    Gdzieś w połowie spotkał znajomego kolarza, z którym wrócił do domu. Roch planował jeszcze wypad na Repty, żeby dokręcić do równych 50 kilometrów, ale wraz z zachodem słońca zachodziła chęć do pedałowania szczególnie, że robiło się coraz zimniej.

    Kilometrów wyszło skromnie bo tylko 35, ale to i tak lepiej bo zazwyczaj z trudnością Roch dobija do 30. A przed Rochem jeszcze trzy dni długiego weekendu, podczas którego Roch planuje jeszcze bardziej zbliżyć się do zaplanowanego dystansu.

    Dziś będzie krótko, a co.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wizyta w publicznej kuchni połączona z konsumpcją

    Tak zwariowanego piątku Roch jeszcze nie miał. Na początek wizyta u mechanika i umówienie się na wymianę pompy wodnej, która zaczęła ciec, potem szybki – dosłownie – wyjazd do Chorzowa i powrót w ciągu godziny. No i Roch udał się do zaprzyjaźnionego PWiK i tam trochę odpoczął.

    Gdy tak odpoczywał do kantorka weszła pani, która szukała urzędującego tam Tomka, ale go nie zastała. Był tylko Roch. Pani lekko się zasmuciła, ale Roch szybko zasugerował, że jeśli chodzi o komputer to chętnie pomoże szczególnie, że pamięta wszystkie hasła w firmie bo spędził tam trochę czasu.

    Pani powiedziała, że chodzi o kawę, na co Roch powiedział, że w konsumpcji kawy też nie ma sobie równych. W miedzy czasie pojawił się Tomek i stwierdził, że Roch go godnie zastąpi w piciu kawki. Więc Roch udał się z nieznajomą do kuchni na kawkę. A dalszy ciąg to Roch zostawi dla siebie.

    A popołudniu Roch poszedł na rower bo i pogoda dopisała i chęci, większe niż zawsze, były. Rowerem tym pojechał na Repty i tam już został. Liście pod kołami szumiały, czasem gałęzie wkręcały się w szprychy. Roch pstryknął kilka zdjęć i wrócił do domu. Zdjęcia jednak nie nadają się do publikowania.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rower odpoczywał

    Rower miał wolne, nie musiał dźwigać Rocha na siodełku swoim, nie musiał słuchać Rocha, nie musiał nic robić. Stał sobie w okolicach pokoju i lśnił kooltowścią swoją, a Roch w tym czasie bujał gdzieś między Tarnowskimi Górami, a Lublińcem. Został bowiem zaproszony na kawkę i nie sposób było odmówić pomimo tego, że Roch po kawce robi się senny i uległy.

    W związku z tym pił herbatkę, po której nic mu nie jest. Po powrocie zjadł odgrzewany obiad i usnął ze zmęczenia. Później, gdy zapadł zmrok, Roch zajął się projektem tajny, a o którym pisze i pisze, a nic nie widać. Jak dobrze pójdzie to jutro Roch trawi płytkę, a jak nie pójdzie to zamawia płytkę w sklepie wraz z obudować i jednym mały, trudno dostępnym, scalaczkiem.

    Tak czy inaczej Roch ma zajęcie na weekend, a rower będzie intensywnie ujeżdżany bo pogoda szykuje się zacna. A jutro znowu podróżowanie, tym razem do Chorzowa, więc gdyby jakaś fanka lub fan chciałby się spotkać to Roch chętnie się zapozna z czytelnikami i przyjmie słowa krytyki.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Wieczorku poezji Roch nie przewiduje.