Autor: Roch Brada

  • Powrót na siodełko

    Po okresie choroby nadszedł czas rekonwalescencji, czyli powrót do jeżdżenia. Rochowi się poprawiło na tyle, że chętnie siadł na rower i kawałek się przejechał. Żonce też się spodobało wieczorne jeżdżenie więc jeżdżą na zmianę, kiedy Roch czyta bajeczki Miśce to Żonka pedałuje, a kiedy Żonka wraca to Roch się ubiera i wskakuje na siodełko. Jakoś oboje nie mają serca zostawić Miśki pod opieką kogokolwiek.

    No więc Roch wybrał się w okolice Jasnej Góry, zrobił rundkę dookoła klasztoru i wrócił. Jednak zaczął od wyjazdu na Politechnikę i dopiero stamtąd pojechał w stronę \”Świętej Ziemi. Tej ziemi\”. Wieczorne  rowerki chyba na dobre weszły w harmonogram dnia Rocha. I Żonki też.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Przymusowa przerwa w rowerowaniu

    I stało się; Rocha dopadło przeziębienie, ale najważniejsze, że Miśka zdrowieje. Teraz pora na Rocha, ale z małym dzieckiem to już tak jest, z domu robi się szpital i każdy z domowników swoje przejść musi. Na szczęście Miśce odpuściło, Rochowi wciąż tak samo, a Żonka przeszła to delikatnie. Grunt, że dziecko zdrowe.

    Z okazji przeziębienia, aaaapsik, Roch odstawił rower żeby \”nie przeziębić przeziębienia\” i nie dostać zapalenia płuc czy innego cholerstwa. Za to Żonka tłucze wieczorami kilometry. Kiedy Rochowi się polepszy też będzie wieczorowo pedałował. Niestety, ale tylko wieczory mu zostają – praca, a potem \”chwilka\” dla Michasi, bo czeka aż tatuś przyjedzie z pracy i trochę pogłupcują.

    Tak więc kilka dni bez roweru Roch musi wytrzymać.

  • Krótka przerwa w rowerowaniu

    No i pojawiła się pierwsza przerwa rowerowa, która spowodowana była na początku pogodą, a raczej jej brakiem, a później przeziębieniem Miśki, które dopadło ją w niedzielę. Koniec końców wizyta u naszej Złotej Pani Pediatrki, która zaleciła syropek i wyjaśniła jak przebiega przeziębienie u niemowlaka. U Miśki jest to raczej łagodny przebieg, ale jak potrzeba to szuka mamy i tylko do niej się tuli.

    Popołudniu Roch wyskoczył na 40-o minutowy rower w czasie kiedy dziecię spało. Szybko się uwijał, pedałował żeby dojechać do domu przed wstaniem Miśki, ale jednocześnie żeby się najeździć i rozciągnąć trochę stare mięśnie. Udało się; rower przewietrzony, Roch rozciągnięty, a córka wyspana. Na zakończenie mapka wyjazdowa.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rocha pierwszy wyjazd z córką

    Do tej pory Roch jeździł z córką, ale ta siedziała w foteliku, który był na rowerze Żonki, ale – jak wiecie – Roch zrobił się zazdrosny i resztką wysiłków finansowych zakupił w Zaprzyjaźnionym Adventure. Resztą sił założył do roweru siedząc w garażu do 2300. Ale w końcu się udało i w sobotę Roch śmigał z córką na rowerze.

    Dystanse co prawda nie są powalające, ale trzeba Miśkę rozjeździć więc na początek jeżdżą z nią po 10 – 15 minut żeby dziecko się przyzwyczaiło do pewnego rodzaju wysiłku i bujania na foteliku. Sam fotelik jest w porządku, dziecku się podoba, jest wygodny i stabilny, no i ma system odchylania do 20°, czyli do pozycji półleżącej.

    W niedzielę pogoda się załamała, udało się odbyć poranny spacer, ale na nic więcej nie wystarczyło słońca. Zaczął padać deszcz tak jakby chciał dać Michalinie odpocząć od aktywności fizycznej. Ostatecznie bawiliśmy się w domu. Trochę odpoczynku też się należy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wieczorna pętla

    Od samego rana Roch załatwiał sprawy rowerowe, a miał do odbioru swój prywatny i nienaruszalny uchwyt na fotelik. Na szczęście Wojciech mógł rano wyjść przed blok więc Roch szybko odbił w prawo na którymś ze skrzyżowań i podskoczył przed pracą po odbiór tegoż cuda. Przyokazyjnie zadłużył się na małą sumkę, ale nie miał przy sobie pieniędzy, a przecież już prawie koniec miesiąca jest, więc i gotówki może trochę brakować.

    Popołudniu, po powrocie z pracy, poszedł na rower. Nie miał nic lepszego do roboty, więc wsiadł na siodełko i pojechał w poszukiwaniu jakiejś sensownej trasy, nie koniecznie jeżdżąc kilka razy dookoła żeby nabić kilometrów. W końcu pojechał drogą którą wraca z pracy, trochę pozmieniał kierunki i wyszedł całkiem ładny dystans (przyp. Roch od dwóch lat nie siedział na rowerze). Koniec końców kilometrów wyszło 12, ale to dopiero początek.

    Trzeba przyznać, że Częstochowa ma całkiem fajne drogi dla rowerów, mało ich, ale jak już się wjedzie na jakąś ścieżkę to można podjechać kawałek całkiem niezłą nawierzchnią. Jednak jak się droga dla rowerów skończy to trzeba wjechać na dziurowy chodnik albo coś co go ma udawać. Czyli jak wszędzie; drogi i chodniki dziurawe, ale nie wszędzie i nie wszystkie. Jutro kolejny dzień z wieczornym rowerem. Nawet latarkę Roch zaadoptował na potrzeby oświetlania drogi przed sobą.

    Na zakończenie zapis dzisiejszego wypadu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pierwszy wyjazd Michaśki

    No i nadeszła TA chwila. Michasia pierwszy raz jeździła na rowerze, co prawda to Żonka pedałowała, ale Michasia aktywnie uczestniczyła w nadawaniu tempa jazdy. Była takim sternikiem w \”dwójce pojedynczej ze sternikiem\”. Początkowo Roch chciał fotelik zamontować u siebie, ale z drugiej strony to Żonka będzie jeździła z dzieckiem jak Roch będzie w pracy, a dla Rocha zostają weekendy. Więc kiedy tylko ruszyli Roch stał się zazdrosny.

    Szybki telefon do zaprzyjaźnionego Wojciecha i na jutro Roch ma do odbioru dodatkowy uchwyt na fotelik do swojego roweru. I tym samym w najbliższy weekend Roch jeździ na rowerze z Córką! Ogólnie chęć pedałowania wróciła ze zdwojoną siłą. Chyba dwuletnia przerwa mu pomogła. Jutro wieczorem, po powrocie z pracy, Roch zamontuje w swoim rowerze uchwyt na fotelik i w weekend ma fotelik w swoim rowerze i spędzają aktywnie cały weekend. We trójkę.

    I na koniec historyczny, pierwszy wypad Michasi. PS. Tak na marginesie Roch pedałował także po wyniki badań, więc rower dziś zaliczony był dwukrotnie. Oczywiście został zapisany ślad z wypadu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zmian ciąg dlaszy

    Zmian w rowerowym życiu Rocha coraz więcej; od jakiegoś czasu (czyli od około dwóch lat) rower stał w garażu i się psuł. W końcu zatarł się tłoczek w hamulcu i płyn zaczął cieknąć. Roch nie mógł patrzeć jak jego rower się męczy, ale z drugiej strony \”nie ma kasy\” brało górę, bo Roch chce zapewnić swojej szalonej rodzince wszystko czego potrzebują a swoje przyjemności odsunął daleko w tył.

    Ale w końcu Żonka wręcz kazała Rochowi zawieźć rower do Wojciecha żeby go naprawił. No i tak od słowa do słowa, od smsa do smsa Roch zapakował rower do samochodu i podrzucił go do Wojciecha. Po kilku dniach rower był gotowy; Wojciech zrobił dużo więcej niż Roch planował, ale za to rower śmiga jak nowy, sklepowy. I za to W. należało się to co dostał. Po przywiezieniu roweru do domu Roch zabrał się za naprawę koła w wózku, bo Michasia przebiła koło jadąc na spacerku. Po zaklejeniu opony Roch wsiadł na rower i pojechał napompować koło na stację chociaż nie musiał tego robić akurat wieczorem. Ale chciało mu się trochę pedałować.

    Z tej okazji odnowił sobie konto na \”znanym portalu rejestrującym aktywność sportową\” i zaczął ponownie rejestrować ślady.

    * * * *

    Ale idąc za ciosem Roch i Żonka postanowili jeździć na rowerach rodzinnie i kupili dla Michasi fotelik i będą jeździć wspólnie i w porozumieniu. Pierwsza próba już w sobotę więc można spodziewać się kolejnej notki. Tymczasem, całkiem niespodziewanie Roch dziś wsiadł na rower i przejechał się kawałek po ciemnej Częstochowie. Fajnie się jeździ wieczorem – przynajmniej Roch nie ma problemu z ukryciem swojej istotnej nadwagi. Czarne wyszczupla, a noc ukrywa; idealne powiązanie. Jak tylko czas i obowiązki domowe pozwolą to Roch będzie uskuteczniał wieczorne pedałowanie, może coś z tego wyniknie więcej.

    W przygotowaniu są statystyki na rok 2014, ale o tym Roch jeszcze będzie pisał.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rocha przygoda z bieganiem

    W zasadzie od dwóch lat Roch nie wykazuje żadnej aktywności fizycznej; po części wynikało to z pracy, do której dojeżdża 120km dziennie, a w ostatnim czasie każdą chwilę spędza z córką i żonką, więc nie ma czasu na ruch w postaci rowerowej, czy jakiejkolwiek innej. Ale wczoraj powziął męską decyzję.

    \”Zaczynam biegać\” – powiedział.

    I poszedł biegać. Faktycznie, biegał 30 minut, spalił jakieś 250 kalorii i czuł, że to jest to co chce robić. Dziś też planował biegać. Z takim założeniem wracał do domu. Jak tylko wykąpali dziecko, wybawili je żeby łatwiej \”padła\” w łóżeczku Rocha opuściły siły i przestało chcieć mu się biegać.

    Dodatkowo, spalone wcześniej kalorie, Roch uzupełnił BigMac\’iem.

    Ale żeby nie było to zamiast biegania Roch znosił drewno do piwnicy, więc aktywność fizyczna też była, choć już nie było to bieganie. Ogólnie już kiedyś Roch podchodził do biegania, ale też pobiegał tylko jeden dzień. Drugie podejście też skończyło się na jednodniowym bieganiu.

    Roch chyba został stworzony do jazdy na rowerze, ale ten nadal czeka na lekki serwis i fotelik dla dziecka, bo w tym roku Roch jeździ z uroczą pasażerką.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Podsumowanie 2013 roku

    Za parę godzin skończy nam się rok 2013, a zatem to najlepszy czas na podsumowanie tego, co za Rochem. Wydarzeniem roku dla Rocha są oczywiście narodziny córeczki, przy których dzielnie był i nawet przeciął pępowinę. To wydarzenie przyćmiło wszystko inne. Zresztą w 2013 niewiele się działo; dalej praca w Open-E, rower na dobre zadomowił się w garażu, pierwsza rocznica ślubu i pierwsze imieniny córeczki.

    Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wspólne świętowanie Bożego Narodzenia i choinka, w której Michasia się zakochała. W międzyczasie zaplanowanie wakacji 2014 i wpłacenie zaliczki. A Sylwester i Nowy Rok upływa pod znakiem wspólnych spacerów w górach.

    ****
    A z okazji nadchodzącego 2014 roku Roch życzy wszystkim czytelnikom wszystkiego najlepszego. Krótko i na temat.
    Roch pozdrawia Czytelników.
  • Świątecznie

    Szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń, realizacji postanowień noworocznych, dostatku, wymarzonych wakacji, zadowolenia z bliskich. Pachnącej choinki, prezentów pod nią, pełnych brzuchów, smacznych potraw i wszystkiego najlepszego.

    Roch.

  • Co nowego u Rocha?

    U Rocha wszystko toczy się wokół dziecka i cały plan dnia jest podporządkowany pod małego brzdąca, który spać pójdzie tylko jak Roch jest w domu. Roch celowo nie zaczynał nowej notki od słów \”dawno już Roch nie pisał\” bo to jest oczywiste. Z komputera Roch korzysta jak potrzebuje, a w zasadzie jak naprawdę nie ma nic innego do roboty, a że robota zawsze jakaś jest to komputer odszedł na daleki plan.

    Już niedługo Święta i Nowy Rok, a to oznacza kolejne podsumowanie obecnego – jeszcze – roku. Roch powoli układa sobie plan w głowie, a działo się bardzo dużo i dzieje się dalej. Jedno jest pewne, rok 2014 to pierwszy raz z córką z granicą. Roch postanowił, że Miśka będzie dużo jeździła po świecie. Oboje z Żonką nie chcą aby Miśka była typowym \”cebularzem\”, czyli zaściankowym polaczkiem, który myśli tylko jak sąsiadowi uprzykrzyć życie.

    Poza tym Roch dalej pracuje w Bytomiu, ale nie zamierza zmieniać – to chyba praca, z której Roch czerpie sporo przyjemności i planuje z Open-E związać się na dłużej. No i na koniec trochę o rowerze – jednym z postanowień noworocznych będzie to, że Roch odda w styczniu rower do zaprzyjaźnionego Adventure aby tchnąć w niego nowe życie. A w  najbliższym czasie, czyli w sobotę, Roch pojedzie do Chłopaków aby życzyć im tego co życzy się na Święta.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Z życia wzięte

    Od jakiegoś czasu Roch na mnóstwo zajęć, ostatnio w garażu wymieniał żarówki w samochodzie i kątem oka spoglądał na stojący rower. Tak, nadal go ma, to jedyna rzecz, której nie sprzeda choćby miało się walić i palić. No i jak tak wymieniał te żarówki to myślał co to zrobić z tym fantem. W końcu za rok Michalinka będzie miała rok i będzie można ją wozić w przyczepce. Dzięki temu będzie można jeździć rodzinnie na dłuższe wypady.

    W roli tatuśka Roch sprawdza się całkiem nieźle, a przynajmniej tak twierdzi Żonka; jest jeszcze wiele spraw, których Roch boi się zrobić, takie jak zakładanie skarpetek, czy nurkowanie z Michalinką na basenie, ale wiele się nauczył. Śniadanka, zabawa, ubieranie i długie spacery. Weekendy należą do Rocha – w tygodniu Roch mało co ma okazje bawić się z dzieckiem, ale kiedy ma wolne to nic innego się nie liczy. Michasia i Żonka. Tylko babiniec jest dla Rocha ważny.

    Sobota rano to czas basenowy – Michalinka bardzo lubi wodę i Roch z Żonka zapisali ją do szkoły pływania w Tarnowskich Górach. Co sobotę Michalina przez 40 minut jest w swoim żywiole – uwielbia wodę, pluskać się i nurkować – choć z tym dawaniem nura to różnie bywa, ale nic na siłę. Niechętnie się zanurza, ale ważne, że w ogóle chce.

    Zima już puka do okien, więc rower siłą rzeczy nie jest możliwy, ale przyszły sezon należy do Młodej Adeptki Sztuki Pedałowania. Na razie za pedalarza będzie robił Roch, ale rowerek dla Małej jest już w planach.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.