Autor: Roch Brada

  • Będzie rowerowo. O zgrozo!

    Normalnie Roch zapomniał jak to jest pisać notkę na blogu; albo pisze o sprawach organizacyjnych takich jak moderowanie komentarzy albo o tym jak mu w pracy idzie. Dziś, prawie że o północy będzie wielkie zaskoczenie. Roch napisze o wycieczce rowerowej, którą uskutecznił wraz z Żonką. Było słoneczne południe i aż żal było nie iść na rower, a że Żonka w pełni podziela zapał do jazdy na rowerze więc sama Rocha ciągnęła na rower.

    Cel nie był sprecyzowany, ale zaczął się klarować kiedy Roch pędził ratować teściową, później już miał wolne, świat i teściowa uratowani więc można było zająć się czerpaniem przyjemności ze wspólnego sobotniego południa, które spędzali razem. Celem, w końcu, okazała się Wręczyca Wielka, gdzie w romantycznej scenerii, bo na środku parkingu, zjedli pizze i wypili po \”pifq\”. Przy okazji obserwowali lokalnych tambylców, którzy jak to w sobotę spędzali czas w sklepach, ryneczkach i ploteczkach.

    Przy okazji Roch nauczył się nowego słowa i teraz wszystko chachmęci. W drodze powrotnej, przez las oczywiście, poszli na grzyby. Uzbierali kilka, Roch znalazł dorodnego maślaczka, rumianego jako lico swej Żonki jedynej. Tą notką udowadnia, że był to maślak, a nie muchomor bo dalej żyje i widzi co pisze (wszak maślak polski był, a nie czeski).

    Na zakończenie trasa sobotniego wypadu: Kalej – Wręczyca Wielka i jeszcze poprzednia z pewnej niedzieli w Tarnowskich Górach: Dolomity.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Zdjęcie, co by niedowiarkom udowodnić, że Roch żyje, a nie jak Lenin w mauzoleum pod balsamem spoczywa.

  • Moderowanie komentarzy – sprawa organizacyjna.

    Krótko będzie bo Roch w pracy jest; Od pewnego czasu pojawiły się sprytne reklamy pod postacią komentarzy do wpisów, z linkami do stron oferujących usługi (jakiekolwiek). Jak wiadomo Roch jest przeciwny jakiejkolwiek reklamie na blogu więc z ciężkim sercem włączył moderowanie wszystkich komentarzy.

    Spokojnie, nie będzie to dyktatura, filtrowane będą jedynie komentarze jawnie siejące reklamami.
    Wieczorem może będzie więcej.
    Roch pozdrawia Czytelników.
  • Po długiej nieobecności

    Pewnie każdy już myślał, że blog umarł, że Rochowi się nie chce, a to wcale nie jest prawda. Przez półtora miesiąca nie miał on Internetu; poza tym Internet go już nie ciągnie. Przejadł się zwyczajnie. Teraz Roch jest szczęśliwym mężem i nie w głowie mu te Internety, ale skoro już się pojawił w routerze to Roch wyjaśni parę spraw. Z końcem lipca, o czym Roch donosił, wszedł w związek małżeński zawiązując tym samym podstawową komórkę zwaną rodziną, co zostało potwierdzone przed Urzędnikiem, Świadkami, Gośćmi, a przede wszystkim przed dwojgiem ludzi, którzy spędzą resztę życia razem.

    Później Rocha odcięło od tych Internetów, ale to dobrze – w pracy Roch miał co robić, a po powrocie chciał resztę czasu oddać Żonce, a nie komputerowi. Taki miesięczny odpoczynek dobrze mu zrobił – zrozumiał, że poza Siecią jest całkiem fajnie, że najwyższy czas stać się Rochem. Dziś kolejny sukces, Roch związał się z Open-E na dłużej, na kilka lat przynajmniej. Wszystko co sobie zaplanował, że zrobi przed trzydziestką mu się spełniło, ale nie chce spoczywać na laurach, teraz pora na kolejny etap. Rocha kusi bycie własnym szefem i nie wykluczone, że teraz pójdzie w tym kierunku.

    A jeśli chodzi o sprawy rowerowe to Żonka dostała rower i teraz razem jeżdżą, o czym Roch napisze w kolejnej notce. Teraz tylko taka wprawka co by Roch przypomniał sobie jak obsługuje się bloga. Na ten czas to wszystko.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Blog istnieje

    Od miesiąca Roch nie ma internetu. Dlatego nic nie pisze. Ale pisał będzie.

  • Mąż i Żon(k)a.

    Jak zawsze: zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów.

    akt

    Żonka i Roch pozdrawiają Czytelników.

    PS.
    Reszta zdjęć dostępna na Flickrze.

  • To nie tak, że blog umarł całkiem

    Wszystkim tym, którzy sieją defetyzm pod postacią obumarcia bloga Roch daje stanowczy odpór, pisząc, że Roch ma się dobrze, tylko nie ma za bardzo czasu. Wszystko przez zmianę pracy, która zbiegła się z wydaniem produktu, czyli zamieszaniem przed którym nawet Roch nie był w stanie uciec. Poza tym Roch musi wypełnić inne obowiązki i przyjemności wynikające z tego, że z małego Roszka stał się dorosłym Rochem. Więc na komputer nie ma czasu, a poza tym w pracy nasiedzi się dostatecznie dużo.

    Blog ma się całkiem dobrze, Roch też, ale jeszcze nie przestawił się na późniejsze przyjeżdżanie z pracy i czasem brakuje mu dnia żeby napisać notkę — ale to nie jest tak, że Roch całkiem zapomniał o blogu i Czytelnikach. Wręcz przeciwnie, jest mu głupio, że Was zaniedbuje, ale jeszcze chwila i Roch wskoczy na właściwe tory i zorganizuje sobie to, co pozostało mu z dnia po powrocie z pracy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pierwsze koty za płoty

    Można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty; w nowej pracy Roch odnalazł się całkiem sprawnie, choć firma większa, a tym samym ludzi do zapamiętania więcej i pomieszczeń biurowych do ogarnięcia też więcej. W każdym razie Roch dostał się do najlepszego zespołu, który ma najlepsze biuro bo dokładnie na przeciwko kuchni. Wystarczy zrobić dwa kroki i jest się w kuchni, gdzie można zrobić sobie herbatę lub coś tam podgrzać.

    Póki co Roch nie koduje nic, raczej wdraża się, ogarnia niezliczoną ilość kont, które musi pamiętać i stawia pierwsze kroki w produkcie Open-E. Pierwsze dni, czy nawet tygodnie, są zawsze trudne i nie ma co narzekać, że coś nie idzie — od tego są \”starsi\” koledzy żeby pomogli, czy podpowiedzieli co i jak zrobić lub gdzie kogoś znaleźć. Jak już Roch wdroży się całkowicie to pewnie będzie mu łatwiej, póki co jest za dużo informacji.
    Roch pozdrawia Czytelników.
    PS.
    Sigma Team @ work!
  • Ostatni tydzień w starej pracy

    W niecały tydzień po urlopie Roch może powiedzieć, że zmiana pracy wyjdzie mu na dobre. O ile do momentu powrotu z urlopu miał jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, czy iść w nieznane tak teraz nie ma najmniejszego cienia wątpliwości, że obecna praca nie daje mu tego, czego on oczekuje po roku i czterech miesiącach pracy. O projektach, które przez ten czas zrobił nikt nawet nie pamięta, a obecny jest na tyle nieważny, że szefostwo nie zapytało co będzie z nim, jak Roch już pożegna się z pracą. Jednak Roch nie chce wyciągać tu wszystkich \”brudów\”, niech zostaną one tam gdzie są. Praca była, pieniądze również i to się liczy. A najważniejsze jest to, że Roch ma już jakieś zawodowe doświadczenie.

    Czego oczekuje po swojej nowej pracy? Przede wszystkim możliwości rozwoju, bo tylko po to Roch zmienił pracę. Nie chcę on siedzieć nad jednym kiedy technologiczny świat prze do przodu. W pewnym momencie Roch wypadłby z obiegu, a on tego nie chce. Szczególnie teraz, kiedy z Żonką mają wspólne plany budowy domu i potomstwa. Żonka miała rację — teraz był ostatni dzwonek żeby podjąć ryzyko zmiany pracy, później Roch nie odważyłby się na to — jednak dobro dzieci jest dla niego i Żonki najważniejsze.
    Ktoś powie, że korporacja to blichtr i zachłyśnięcie się wielkością firmy — dla Rocha nie ma to znaczenia, on idzie tam zrobić kawał dobrej roboty, co zostanie zauważone. Oczywiście na słupku wykresu wydajności, bo nie ma co się oszukiwać — Roch będzie trybikiem numer 1243532 w maszynie zwanej Open-E, ale jeśli ten słupek na wykresie przyczyni się do lepszej przyszłości jego rodziny to Roch będzie tym numerem i będzie wyciągał ten słupek coraz wyżej, ale nie zaniedbując przy tym rodziny. Do tej pory udawało mu się nie przynosić pracy do domu i dalej tak będzie.
    Dzisiejsza notka w pewnym sensie jest umową i wyjaśnieniem dlaczego Roch ma takie parcie na korporację. Po prostu duże firmy bardziej dbają o swoje numerki. Ta mroczna strona korporacji była, jest i będzie mu obca i nieznana.
    * * * *
    Jeszcze słowo na temat ostatnich wakacji i pobytu w Buczynowej Dolinie. Obiecane zdjęcia są już na Flickr.  A poniżej pokaz slajdów, było fajnie, aż miło się to wspomina. A dom w tamtej okolicy Roch wybuduje!

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Powrót do szarej rzeczywistości

    No i już po wakacjach i po urlopie. Przez całe dwa tygodnie Roch z Żonką relaksowali się i uskuteczniali leniwcowanie. Pierwszy tydzień to wyjazd do Gorlic i okolic. Zero jakiegokolwiek zasięgu, w dodatku droga  była otwierana tylko od godziny 6:00 do 8:00 i od 10:00 do 11:00, a później aż do 16:00 była zamknięta. Do najbliższego miasta mieli 12 kilometrów, za to widoki urzekły Żonkę. Wcale to Rocha nie dziwi, okolice Beskidu Niskiego są genialne.

    W poniedziałek, zaraz po przyjeździe Roch musiał załatwić sprawę urzędową związaną z wytyczeniem granic na ich działce, a później już tylko błogie lenistwo. Psica szalała, świeże powietrze udzieliło się i jej, zwiedzała okoliczne krzaki, biegała po polu. Była w swoim żywiole. Urlop jak najbardziej udany, szkoda, że się skończył, ale ferie zimowe ponownie spędzają u siebie, czyli w okolicach Beskidu Niskiego.

    Podczas pobytu powstał też plan wybudowania domu w tamtej okolicy. Start jest dobry, mają działkę budowlaną z genialnym widokiem na góry, pod samym lasem. Maksymalnie w ciągu trzech lat Roch chce tam mieszkać z Rodzinką; małe Roszki będą miały gdzie biegać, a poranna kawa z widokiem na góry to jest coś.

    Oczywiście są zdjęcia, ale jeszcze nie obrobione, Roch skończy dziś i da znać na blogu, facebook\’u i Google+, że już są.

    Na teraz to tyle — Roch żyje, blog istnieje, ale sami rozumiecie: urlop, rzecz święta.

  • Ostatnie chwile z zasięgiem

    Nadszedł w końcu czas urlopu; od piątku, od godziny 15:00 Roch jest szczęśliwym urlopowiczem. A tuż po dwutygodniowym urlopowaniu się, Roch zamierza złożyć wypowiedzenie umowy o pracę, co uczyni z nieukrywaną satysfakcją ponieważ atmosfera zaczyna robić się ciężka. Jednak nie o tym Roch będzie rozprawiał.

    Niedziela to ostatni dzień z jakimkolwiek zasięgiem, od jutra Roch nie ma zasięgu w telefonie, Internetu też nie ma i jedyne co ma to błogi spokój w Buczynowej Dolinie. Żonka z Rochem już są spakowani, a w chwili pisania tej notki Żonka śpi obok siedzącego Rocha. Wieczorem ostatnie przygotowania, czyli spakowanie sprzętu foto, zabranie Psicy i jedzenia dla niej. Jeszcze tylko wizyta w Tarnowskich Górach żeby zgarnąć trzecią urlopowiczkę i można ruszać w nieznane. Na cały tydzień.

    Później jeszcze tydzień lenistwa i w końcu dwa tygodnie lekkiego lenistwa, bo przecież Roch nie będzie się przemęczał w pracy, oby tylko do pierwszego lipca, a później już całkowita zmiana. Tak więc, kończąc notkę, wszystkim udanego odpoczynku, pogody, gorącego grilla i udanych wakacji. Po powrocie będą zdjęcia, nawet takie z analogowego aparatu (o ile będzie coś poza czernią), bo i takie zabierają z sobą.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zapowiedź dłuższej nieobecności

    W związku z tym, że Roch wraz z Żonką zaplanowali sobie długie wakacje, Roch informuje, że na blogu nastanie cisza. Nie będzie ona spowodowana lenistwem Rocha, a raczej brakiem jakiegokolwiek zasięgu w miejscu, do którego jadą. Poza tym Roch nie zamierza brać żadnych komputerów, czy telefonów. Tylko Żonka i Roch, bez elektronicznego nadbagażu.

    Jedyna elektronika jaka z nimi pojedzie to aparaty, ale też planowane jest zabranie analogowego sprzętu i kilku rolek filmu. Planowane też są rowery, ale póki co jeszcze nie wiadomo jak je upchnąć w Kropku, który bagażnik ma raczej symboliczny, a przecież pies też gdzieś musi jechać. A gdzie jadą? A to póki co jest tajemnica, w każdym razie jest to rejon Beskidu Niskiego, okolice Nowego Sącza, ale resztę zobaczycie na zdjęciach.

    Do końca tygodnia Roch, być może, wykaże jakąś aktywność blogową, a jak nie to przez kolejne dwa tygodnie nie planuje dotykać się do komputera, smartfona i telefona. Tak sobie założył — bo od lipca zaczyna nową pracę i będzie musiał pracować, a nie pisać kolejne notki w godzinach pracy, więc teraz chce sobie odpocząć u boku Żonki we wspaniałych okolicznościach przyrody, ładując akumulatory przed nowym w Open-E.

    Gdybyśmy się już nie przeczytali to udanych wakacji, urlopów, grillów i ognisk. Świetnej pogody i wysokich (w granicach rozsądku) temperatur.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    UUUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRLLLLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP!!!!!!1jeden. Hell Yeah!

  • Niech obraz przemówi

    Coś miłego
    Artystycznie?

    Roch pozdrawia Oglądaczy.