Od ostatniego wypadu do Ustronia minęło jakieś trzy miesiące i właśnie dziś Roch wraz z Żonką jadą na kolejną wizytę w tamte rejony. Oboje muszą odpocząć od wydarzeń ostatnich tygodni, a najlepiej jest zresetować się na obczyźnie. Notki na blogu i tak pojawiają się sporadycznie, ale w ten weekend na pewno żadnej nie będzie ponieważ Roch jedyne co zabiera — z elektronicznych rzeczy — to aparat. Bardzo potrzebuje, nie tylko on zresztą, spokoju i relaksu żeby wszystko jakoś przetrawić.
Autor: Roch Brada
-
Ustroń. Po raz drugi.
Tym razem wizyta w Ustroniu już prawie wiosenna, pogoda ma być całkiem niezła więc powinno dać się zrobić jakieś fajne zdjęcia. Planowany powrót nastąpi w niedzielę w godzinach popołudniowych, a więc weekend zapowiada się całkiem przyjemnie. Dłuższa relacja nastąpi po powrocie z wycieczki.Roch pozdrawia Czytelników. -
Pierwsza guma, czyli inauguracji ciąg dalszy
I doszło do kolejnego pedałowania Rocha razem z Żonką; pogoda zacna, choć zimno. Na polu walki z remontem zrobił się spokój więc można było zająć się mieszkaniem \”na swoim\” i wykańczaniem tego, co już jest zrobione. Po powrocie z pracy Roch poszedł na rower, a właściwie to Żonka mobilizowała Rocha żeby wskoczył w spodenki i pojeździł wraz z Nią.
Rocha nie trzeba było namawiać zbyt długo i w końcu wyprowadził rowery i pojechali przed siebie. Już na wstępie Roch wjechał na szkło, ale powietrze zostało w przednim kole, więc Roch uznał, że skoro powietrze nie zdecydowało się zejść to można jechać dalej. No i tak się pedałowało wspólnie, aż do momentu kiedy powietrze w drugim kole zapragnęło wydostać się z opony.
I tym sposobem Roch ponownie zainaugurował sezon rowerowy, przebijając oponę. Na szczęście dało się dojechać do domu, ale Rochowi nie chciało się już łatać dętki, poza tym zrobiło się zimno i razem z Żonką postanowili, że zostaną w ciepłym domu, bejcując maskownice. I to by było na tyle z ostatnich rowerowych przygód Rocha. Niestety, ale pogoda nie rozpieszcza jeszcze Rocha, który trochę zdziadział, bo kiedyś 10°C było dla niego ciepłym wyjazdem rowerowym, a teraz jest Rochowi zwyczajnie zimno.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Pompka i \”zestaw ratunkowy\” został w domu. A już prawie go Roch zabrał z sobą. -
Pierwszy rower w tym roku
No i stało się; choć jeszcze Roch nie może ogłosić pełnej inauguracji sezonu rowerowego to już jeździł na rowerze z Żonką. Trasa nie zbyt długa, ale za to poznał kawałek miasta, z którym związał się przy pomocy Żonki. Trochę było lasów, trochę piaszczystych ścieżek i trochę asfaltu, czyli w sumie wszystko Roch już zaliczył. Teraz pozostaje zainaugurować sezon z Koyotem, czy odbyć szaleńczą jazdę po wąskich ścieżkach gdzieś w okolicy.
Niestety Roch wyszedł z obiegu i zapomniał zapisać ślad GPS nowej trasy w nowym mieście, ale jutro też jest plan rowerowy więc na pewno pojawi się zapis GPS (o ile Roch nie zapomni włączyć odbiornika w telefonie). Jeśli chodzi o cyferki to prezentują się one całkiem zacnie jak na pierwszy raz. Już po kilku minutach w siodełku Rocha zaczął boleć tyłek, później doszły nadgarstki i na końcu stopy, bo odzwyczaiły się od sztywnych SIDI (tak, Roch się lansuje).
Na pierwszy raz wyszło 12 kilometrów, ale tak jak Roch pisze — rozbolało go wszystko i pewnie kolejnych 12 by nie wytrzymał, ale jeśli zacznie jeździć regularnie to rowerem dojedzie do Koyota, a to jest w okolicach 60 kilometrów wiec dystans jak za dawnych dobrych czasów, które — Roch ma nadzieję — wrócą szybko.
Roch pozdrawia Czytelników.
-
I co dalej?
Już dawno Roch nie pisał nic na blogu, ale też wydarzenia ostatnich dni są dla niego na tyle przytłaczające, że nie ma ochoty na kontakt ze Światem. Najlepiej byłoby wystrzelić się w kosmos i tam już zostać. To, co się wydarzyło jest zbyt osobiste żeby pisać o tym publicznie, więc ta sprawa zostanie tajemnicą Rocha i jego Żonki.
Poza tym Roch walczy na polu malowanie; pomalowana jest już kuchnia i łazienka, w kolejce czeka przedpokój i sypialnia. Na rower nie ma czasu, a właściwie czas jest, ale nie ma ochoty. Tak jak na inne rzeczy, które Roch kiedyś robił z przyjemnością. Są takie sprawy, które zmieniają człowieka. Na zawsze.
Roch pozdrawia Czytelników.
-
Wieści z placu boju
Długo Roch nie gadał nic na blogu, ale też ma więcej \”obowiązków\”, bo w końcu z singla i \”cudownego dziecka dwóch pedałów\” awansował na męża i ojca i teraz musi przede wszystkim myśleć o swojej rodzinie, a nie o zrobieniu sobie dobrze przy pomocy roweru (choć i notka typowo rowerowa niedługo się pojawi). Żonka czuje się doskonale, Roch z dziką przyjemnością realizuje jej ciążowe zachcianki i czerpie z tego masę pozytywnych emocji. Nawet, kiedy w środku nocy
musichce się ubrać i pojechać po zachciewajkę.Na chwilę obecną Roch malował kuchnię, bo mebelki — w trakcie pisania tej notki — montują się, a Żonka raportuje każdy postęp prac (oczywiście Żonka ma zakaz noszenia i dźwigania). Po powrocie do domu czeka Rocha miła niespodzianka, bo jedno pomieszczenie jest już na wykończeniu, a dziś Roch zabiera się za malowanie sypialni, a kiedy skończy to położy panele i można się przeprowadzać już na swoje. Do końca remontu jeszcze trochę zostało, ale przynajmniej sypialnia i kuchnia zostaną oddane do użytku. Resztę na bieżąco Roch z Teściem będzie ogarniał.
****Jeśli o rower chodzi to Roch postara się wyrwać w niedzielę na jakąś rundkę, ale wcześniej zaplanowany jest długi spacer z Żonką połączony z wyjazdem gdzieś \”za miasto\”. W tygodniu Roch pracuje, ale w weekend nie ma nic ważniejszego od spaceru z Żonką. Taka to już świecka tradycja się zrodziła i Rochowi ona bardzo odpowiada. Do ogarnięcia pozostają jeszcze dwie kwestie, m.in większy samochód, bo do Kropka fotelik, wózek, dziecko i Żonka się nie zmieszczą, więc trzeba zacząć myśleć o czymś bardziej rodzinnym (jakie to fajne słowo).
Roch pozdrawia Czytelników. -
Rocha mały „coming out”
Długo Roch nic nie pisał, ale też nie było zbytnio okazji, a w zasadzie nie było czasu zająć się drugim \”ja\”, czyli Rochem. Teraz jednak należą się wyjaśnienia, od A do Z, bez ściemy i niepotrzebnego owijania w bawełnę. Jednym z niewielu czytelników znających większą część (ale i tak nie całą, sorry) prawdy jest Paweł, a teraz poznają ją wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób trafią na ten wpis.
Zaczęło się od Ustronia, niezapomnianego, wspaniałego i klimatycznego. Magia pensjonatu \”Jagódka\” zadziałała i wszystko w Rochowym życiu zaczęło się układać idealnie. Później były już tylko wspólne plany na przyszłość i marzenie o rodzinie, które niedawno się ziściło. Owo marzenie ma aktualnie 5 tygodni, a Roch chodzi szczęśliwy i uśmiechnięty od ucha do ucha.Jednak nie wszystko Roch pisał, bo też nie chciał się uzewnętrzniać, w końcu blog z założenia jest rowerowy, a nie remontowo-budowlnay, a to właśnie Roch trzymał w tajemnicy. W zasadzie już mieszka w Częstochowie, a na dniach zamieszkają, Roch z rodziną, na swoim. Trzeba jeszcze trochę zrobić, ale mieszkać się da, więc dlaczego odkładać to w nieskończoność.Dodatkowo pod koniec kwietnia Roch zmieni stan cywilny, z kawalera, na męża Kobiety, która kocha bardziej niż swój rower (wybacz Żonko to porównanie). To chyba tyle tajemnic przed Wami, Czcigodni Czytelnicy, Roch ma nadzieję, że to małe milczenie nie spowoduje, że odwrócicie się od niego, bo sezon rowerowy się zbliża, ale ten rok będzie dużo mniej rowerowy, Roch ma rodzinę i to ona jest dla niego priorytetem, ale rower nie idzie całkiem w odstawkę. O nie!Na koniec zdjęcie, każdy wie co ono oznacza i jaką radość wywołuje.Roch pozdrawia Czytelników.PS.Witamy na blogu Żonkę. Rocha drugą, ładniejszą i rozsądniejszą, połowę. -
Pora wyjaśnić za co trzymaliście kciuki
Notka napisana w wielkich bólach, bo za pomocą telefonu, ale warto było się męczyć, bo wiadomość jest dobra, bardzo dobra, a nawet genialna.
Otóż Roch został… tatą, a właściwie to zostanie, gdzieś w październiku, bo wtedy na świat przyjdzie Matylda, Lena, Roch lub Kacper, bo jeszcze młodzi rodzice nie zdecydowali się na finałową dwójkę imion.
Do końca nie wiadomo też będzie jaka płeć bowiem oboje nie chcą jej znać, a wieć jedno imię dla dziewczynki, a drugie dla chłopczyka.
Można gratulować.
Roch pozdrawia Czytelników.
-
Gorąca prośba od Rocha
Zanim Roch przejdzie do części opisowej dzisiejszej notki ma do Was, Czcigodni, gorącą prośbę. Trzymajcie dziś kciuki za Rocha; on póki co nie może zdradzić o co chodzi, ale jeśli wszystko dobrze pójdzie to ogłosi to blogowemu Światu. Za trzymanie kciuków Roch zaocznie dziękuje.
****Teraz nastąpi część opisowa dzisiejszego wpisu, a jest o czym pisać. Na początek Roch musiał pojechać na sympozjum, żeby przygotować swoje zabawki do prezentacji szerszej publiczności. Wyjechał z Firmy o godzinie 1200, a celem było Jaworze, w powiecie bielskim. Czyli był to ulubiony kierunek Rocha, bo trasa 81 prowadzi także do Ustronia, a z nim wiążą się bardzo fajne wspomnienia.
Po drodze Roch zatrzymał się w ekskluzywnej restauracji McDonald\’s, na jakiś obiad bo przewidział, że na miejscu raczej wielkiej konsumpcji nie będzie. Kiedy już dojechał do czterogwiazdkowego hotelu, znalazł parking i salę konferencyjną mógł rozkładać się z gratami. W końcu, w okolicach północy, była gotowa prezentacja, którą przygotował razem z współtowarzyszem wycieczki.
Pozostało wrócić do Katowic, zabrać Kropka — bo Roch jechał autem firmowym — i wrócić do domu. W Katowicach zegarek pokazał godzinę 100; Roch wsiadł do Kropka i korzystając z braku ruchu włączył piąty bieg i jechał ku domowi. Nie ujechał daleko bowiem został zatrzymany przez nudzący się patrol policji. Okazało się, że Roch znajduje się w terenie zabudowanym, ograniczenie do 40 km/h, a Roch miał 78 km/h, więc o 38 za dużo.
Mandat wyniósł 200 zł, punktów 6. Zdaniem Rocha to głupota żeby o godzinie 130 w nocy czatować na kogoś, komu śpieszy się do domu, bo od 20 godzin jest na nogach, a za dwie godziny wraca do Katowic żeby dalej pracować, ale cóż. Bilans i tak wychodzi na plus, bowiem Roch wypracował tyle nadgodzin, że pokryją mandat i jeszcze zostanie na kolejną tajemniczą sprawę, o której Roch jeszcze nie napisze.
Roch pozdrawia Czytelników.
-
Notka z zaskoczenia
Kto by pomyślał, że Roch zmobilizuje się do napisania notki w ciągu weekendu, ale przyszło mu siedzieć samemu, więc z barku swojej drugiej połowy Roch zabrał się z pisanie. Pogoda za oknem robi się coraz bardziej wiosenna, a tajemnicza sprawa wokół której Roch cały czas się porusza również idzie do przodu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to plan czterdziestodniowy zostanie zrealizowany z powodzeniem.
Jak już Roch wspominał, pogoda robi się coraz bardziej rowerowa i pewnie za tydzień Roch wyskoczy na rower, ale to wymaga jeszcze ustaleń i konsultacji, kto jest chętny na jeżdżenie z Rochem i gdzie, bowiem teraz Rocha coraz częściej można spotkać w Częstochowie, a stamtąd do Jury jest 20 minut jazdy, więc terenów ma więcej niż w Tarnowskich Górach.
Teraz jednak najważniejsza jest tajemnicza sprawa, o której Roch nic nie pisze, ale już niedługo. Pewne rzeczy są już zamówione i wybrane, a inne się robią, więc tajemnicza sprawa \”się robi\”.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Rowerowi trzeba założyć nowe gumy i można jeździć. Kurz zejdzie podczas jazdy. -
Pora na wyjaśnienia
Jak już Roch wspominał we wcześniejszej notce przytrafiło się to co się przytrafiło i Roch musiał odłożyć komputery i Internety na bok, a zająć się wszystkimi sprawami, które z oczywistych względów mama Rocha nie była w stanie załatwić. Z pomocą przyszła Rochowi jego druga połowa, która myślała za Rocha. Wszystko udało się załatwić w miarę szybko więc ta smutna sprawa zaczyna się powoli zabliźniać, a Roch wrócił do pracy.
W pracy na szczęście urwanie głowy więc Roch ma zajęcie, a weekendy spędza wspólnie z osoba, z którą będzie spędzał już wszystkie weekendy i nie tylko. Zaczął nawet jeździć z Katowic do Częstochowy, żeby spędzać z nią jeszcze więcej czasu. Jednak za 40 dni Roch opisze wszystko ze szczegółami, bo zbliżają się wielkie zmiany w Rocha życiu, na które jest gotowy i których chce.
Jeśli chodzi o sprawy rowerowe to pogoda zaczyna się klarować; z Koyotem już czynią pierwsze przymiarki do rowerowania. Początkowo rowerowy miał być ten weekend, ale pogoda raczej nie sprzyja jeżdżeniu, więc przesunęli to na przyszły weekend licząc, że pogoda zrobi im dobrze i w końcu zainaugurują sezon rowerowy.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Notki będą coraz częstsze. -
Długa cisza — wyjaśnienia
Standardowo już Roch milczy, ale obecnie cisza trwa dużo dłużej niż zawsze.
W telegraficznym skrócie: zmarło się Rochowemu tacie. Niedługo Roch napisze coś więcej i nie za pomocą telefonu.
Roch pozdrawia Czytelników.