Autor: Roch Brada

  • Roch kupuje rower. Część trzecia. Nie ostatnia.

    Zgodnie z obietnicą Roch relacjonuje dzisiejszą wizytę w zaprzyjaźnionym Adventure. Ostatnie ustalenia były takie, że pod koniec tygodnia rama ma przyjechać, a dziś mamy \”pod koniec tygodnia\” o czym Roch przekonał się wychodząc o 1500 z pracy i widząc pusty parking. Jednak rama nie dojechała, a że przed nami długi weekend to rama dopiero przyjedzie we wtorek, a jak nie będzie jej to chłopaki ze sklepu zrobią dystrybutorowi haje (link dla goroli).


    Tak więc Roch czeka do wtorku lub środy i wtedy jedzie do zaprzyjaźnionego Adventure po swój rowerek. Dziś stał tam Cube LTD Comp, ale biały i Roch przekonał się na własne oczy, że wybór którego dokonał jest słuszny i jedyny. Anodized Black jednak musi wyglądać przewypaśnie, o czym Roch ma nadzieję przekonać się już wkrótce. Na koniec wideo z \”Rowerowej tuby\”, która od jakiegoś czasu straszy w bocznym pasku bloga.

    [vimeo http://www.vimeo.com/27190947 w=500&h=281]

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch kupuje rower. Część druga. Nie ostatnia.

    Od ostatniej wizyty w zaprzyjaźnionym Adventure minęło trochę czasu, a telefonicznie Roch dowiedział się, że rama będzie na początku przyszłego, czyli obecnego, tygodnia. Chciał już jechać wczoraj do chłopaków, ale pomyślał, że trzeba im dać czas i podjechał dzisiaj. Co prawda ramy nie ma, ale za to Roch wie co przyjedzie; dokładnie to będzie Cube LTD Pro w kolorze Anodized Black, czyli taki jaki Roch chciał. Do kompletu dostanie stery i może uda się wynegocjować sztycę.

    Poza tym Rochowi dostała się premia, od samego prezesa, za \”rzetelną realizację projektu\”, a więc rama w pewnym zakresie (to jeszcze nie ten poziom, że za premię Roch kupi cały rower) zamortyzuje się, a Roch odczuje zakup lżej niż pierwotnie planował. Jednak najbardziej liczy się to, że Roch został dostrzeżony, a to dobrze wróży na przyszłość.

    O dalszych losach Rochowego roweru będzie na bieżąco.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Blog wkracza w XXI wiek

    Nie od dziś wiadomo, że człowiek nie istnieje jeśli nie ma konta Facebooku. Roch długo się wzbraniał przed mechanizacją w domu i zagrodzie aż w końcu podjął ryzyko i zrobił fan page bloga, który od jakiegoś czasu przyszło mu prowadzić. Póki co to wersja beta (i pewnie taką zostanie) dopóki Roch w jakiś sposób nie ogarnie tych wszystkich przycisków, opcji i innych pierdolników.

    Teraz pozostanie wygenerować jakieś sprzężenie pomiędzy facebookiem, a blogiem żeby posty automagicznie pojawiały się na ścianie. Jeśli zaś chodzi o prywatność to Roch nie zbiera żadnych danych, jeśli cokolwiek jest kolekcjonowane to robi to Facebook, a Roch woli jeździć na rowerze niż patrzeć kto go lubi. I tego życzy wszystkim Czytelnikom.

    Roch, z odcinka \”XXI wiek\”, pozdrawia Czytelników.

  • Podglądanie pociągów

    Dawno Roch nie oglądał pociągów i dziś akurat nadarzyła się ku temu okazja, bo nie było za bardzo gdzie jechać. Koyocik nie mógł pedałować popołudniu, a Rochowi nie pasowało rano. Do Miasteczka Śląskiego Roch pojechał z dawno nie widzianym towarzyszem, z którym kiedyś sporo czasu spędzał na lotnisku, bo w sumie tak się poznali. Na stacji ruch mały, kilka osobowych, kilka węglarek więc szału nie było. To tak jak WizzAir\’y a lotnisku. Jednak rower się odbył i jutro w pracy Roch będzie opowiadał, z podnieceniem w głosie, ile to kilometrów przejechał.

    Teraz kolej na burzę, która właśnie nadchodzi w okolice Rocha, ale to było do przewidzenia ponieważ od wczoraj jest duszno i zanosiło się na deszcz. I niech pada, przynajmniej powietrze będzie rześkie. Od jutra kolejny pracowity tydzień, ale ten lepszy bowiem Roch będzie miał okazje zamienić kilka słów z blondyneczką, którą poznał w Lidlu przy okazji kupowania śniadania. Tak więc Roch nie może doczekać się poniedziałku podwójnie, ale na wszystko będzie czas.

    Na zakończenie zapis śladu GPS: Miasteczko Śląskie — stacja PKP.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejne zaległości

    Nie jest tak, że Rochowi nie chce się już prowadzić bloga i nie jest też tak, że Rochowi nie chce jeździć się na rowerze; obie te czynności Roch wykonuje z dziką pasją tak, jakby robił to po raz pierwszy, ale nie zawsze wystarcza czasu na napisanie notki po tym jak Roch wróci z roweru. Tak też było wczoraj. Na początku Roch jeździł sam, objechał Chechło, pooglądał co nieco i pojechał do Świerklańca. Tam trochę pojeździł i wrócił do domu, bo samemu jeździ się nie fajnie. I już miał zabierać się za blog, ale zadzwonił Koyocik z propozycją sobotniej kawy w Świerklańcu.

    Roch ochoczo przystał na propozycję i ponownie pojechał w kierunku Świerklańca. Wszystko to odbywało się w późnych godzinach i po powrocie Roch nie miał już ani czasu ani ochoty na włączanie komputera. W drodze powrotnej postraszył go jeszcze deszcz, więc Roch podwoił prędkość i tym samym zmęczył się też dwukrotnie. Sobota, wbrew zapowiedziom szamanów od pogody, była (za)ciepła i pogodna, choć parna i duszna, ale póki się pedałuje póty wiatr chłodzi.

    Cykl \”Roch kupuje ramę\” trwa dalej, ale już widać światełko w tunelu. Rower ma przyjechać na początku przyszłego tygodnia i wtedy Roch pozna cenę swojego kaprysu. Doszło też do tego, że Roch z ramą weźmie korbę bo i tak musi przez zimę wymienić napęd. Jednak ta zachcianka będzie na kredyt, bo Roch nie chce wyczyścić konta, a we wrześniu będzie kolejny zastrzyk gotówki.

    I na koniec pora pochwalić naszych dzielnych \”tourowców\”. Jeśli idzie ucieczka to zawsze jest jakiś polak, który z nią się zabiera, ale póki co nie ma mocnych na Petera Sagana, Marcela Kittela i ubiegłorocznego zwycięzcę Daniela Martina. Roch proponuje aby — wzorem naszych \”piłkarzy\” — dać im obywatelstwo polskie i niech jeżdżą dla polski.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • 68. Tour de Pologne wystartował!

    Z racji tego, że pogoda nie pozawala amatorom jeździć na rowerze Roch leżał przed telewizorem i oglądał zawodowców, którzy rozpoczęli zmagania w Tour de Pologne. Dziś rozgrzewka, jedyne 101 kilometrów z Pruszkowa do Warszawy. Dla kolarzy to tylko prolog, większość pewnie na ostatniej pętli poczuła, że w ogóle pedałuje. Jeśli pogoda dalej będzie taka jaka jest to Rochowi pozostanie oglądanie kolarstwa w TV, a przecież są jeszcze wakacje i można czynnie pojeździć na rowerze.

    W planach nadal jest kierunek Lubliniec, o czym Koyocik przypomniał dziś Rochowi. Jednak do tego potrzeba jednego dnia pogodnego, bezdeszczowego i w miarę słonecznego. W tym tygodniu jeszcze zapowiada się akcja \”Roch kupuje ramę\” i w końcu pozna jej kolor. O wszystkim Roch będzie informował na bieżąco, o ile będzie jakiś Cube dostępny (i za rozsądne pieniądze).

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Czy to już jesień?

    Cały tydzień lało, było pochmurno i zimno; takie objawy daje tylko jesień, ale przecież mamy jeszcze lipiec i powinno być w miarę ciepło (za ciepło też jest źle). Skoro nadszedł już weekend to Roch postanowił, że mimo pogody pod psem pójdzie trochę pojeździć na rowerze, w końcu ten rower ma jeszcze tylko parę tygodni, a potem zmiana ramy i całkiem nowiutki rowerek, ale po kolei. Rano Roch pojechał do zaprzyjaźnionego Adventure żeby zamówić ramę, bo przecież były dostępne \”od ręki\”. Okazało się, że już nie ma, bo się rowery sprzedały, ale w poniedziałek chłopaki sprawdzą co jest i co można kupić, a może nawet coś przywiozą. Wychodzi na to, że kolor roweru będzie niespodzianką nawet dla Rocha.

    Po obiedzie Roch poszedł przewieźć się kilka kilometrów. Dojechał do Świerklańca i wrócił leśnymi ścieżkami. W krótkich spodenkach nie było za ciepło, ale póki Roch pedałował, póty \”centralne ogrzewanie\” działało. Najgorzej było w momencie postoju dlatego Roch ich unikał. W końcu dojechał do domu i tak zakończyła się rowerowa sobota. Trzeba liczyć na to, że niedziela będzie ładniejsza i dzięki temu bardziej rowerowa.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Jaskółki odpoczywały: flickr.

  • A po rowerze czas na deszcz

    Wczoraj było ładnie, chciało się jeździć i było z kim uprawiać rower, a dziś jest brzydko i choć było by z kim jeździć to nie ma jak, bo co chwilę z nieba spada deszcz. Nawet gdyby przestało padać to i tak asfalt byłby mokry i też nie dałby się jeździć (niby dla chcącego nic trudnego, ale Roch jest niechcący). Pozostaje więc siedzieć w domu i przeglądać serwis aukcyjny w poszukiwaniu tego, co do nowej ramy by się założyło korzystając z zimowej przerwy, tak aby w sezonie 2012 wyjechać na całkiem lanserskiej maszynce.

    Jutro początek nowego tygodnia i rower znowu będzie miał odpoczynek, a Roch będzie musiał chciał iść do pracy żeby móc realizować swoje zachcianki. Teraz ma się fajnie, bo na biurku leży mu jakiś sterownik i cały czas mruga diodami więc jest kolorowo i żywo. Trzeba jeszcze podjechać do zaprzyjaźnionego Adeventure po niebieskie śrubki, które zostaną wkręcone w piasty i nadadzą smaczku rowerowi.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • A po burzy czas na rower

    \”Kolejny tydzień z głowy\” — Pomyślał Roch wstając o 700 rano.

    I tak też rozpoczęła się leniwa sobota, która przyniosła ładną pogodę, choć wietrzną, i pewne ustalenia odnośnie składania roweru, o których Roch już wspominał był, ale wtedy to jeszcze nic pewnego. Teraz natomiast Roch jest zdecydowany i zmotywowany by zacząć składać nowy rowerek. Na początek trzeba kupić jakąś ramę i właśnie w tym celu Roch odwiedził zaprzyjaźniony Adventure. Po przejrzeniu parunastu marek Roch stwierdził, że nie ma nic — na tyle oryginalnego i unikalnego — co mógłby kupić, a jeśli jest to kosztuje górę pieniędzy jak na przykład Specialized S-Works.

    W końcu niezastąpiony Koyocik podrzucił Rochowi kilka propozycji i Roch zdecydował się na całkiem ładną ramę, za rozsądne pieniądze i dostępną w zaprzyjaźnionym Adventure. Kolor \”anodized black\” dopełnia całości, a fakt, że jest dostępna od ręki powoduje to, że po wypłacie Roch dokonuje zakupów. Jeszcze może w tym sezonie Roch pokaże się na nowym-starym rowerze, a przez zimę złoży ładną maszynkę do cross country.

    Dziś natomiast Roch jeździł w okolicach Świerklańca, a w zasadzie siedział i spożywał kawę z Koyocikiem. W dalszym ciągu planowany jest wypad do Lublińca, ale ostatnio pogoda nie dopisuje i strach ryzykować jakiejś ulewy. Dopiero dziś zrobiło się znośnie i można było rozprostować kości. Jutro, o ile pogoda pozwoli, ponowne pedałowanie.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Niedziela z przebojami

    Co prawda już poniedziałek, w dodatku pora drugiego śniadania, ale Roch czuje się w obowiązku nadrobić zaległości, bowiem niedziela była rowerowa, a notki wciąż brak. Od samego początku Roch planował odwiedzić lotnisko i nawet rozpoczął przygotowania, które skończyły się gdzieś w okolicach Nowego Chechła ponieważ wtedy zadzwonił Koyocik z propozycją wspólnej kawy w Świerklańcu. Roch lubi kawę, szczególnie w dobry towarzystwie więc zboczył z wytyczonej drogi po spotkał się z Przyjacielem.

    Po kawie Roch kontynuował pedałowanie na lotnisko licząc, że spotka tam CargoJeta, ale nic takiego tam nie stało. W dodatku ktoś zajął jego ulubione podkłady i Roch musiał się wpychać \”na siłę\” bo w końcu to jego miejscówka i nikt nie może go stamtąd wyrugować. Było kilka startów, na szczęście tylko jeden WizzAir więc dało się wytrzymać. Kilka nowych zdjęć można znaleźć na Flickr.

    Po powrocie Roch musiał znaleźć jakiego dyżurującego lekarza; potem zastrzyk, maść i po dwukrotnym ukąszeniu trzmiela (czy innego drapieżcy) nie ma prawie śladu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    PS.
    Teraz Roch idzie podrywać panią z LIDLa.

  • Spokojna przejażdżka

    W końcu nastał weekend i Roch mógł zacząć regenerować się po całym tygodniu większego (lub mniejszego) wysiłku związanego z wymyślaniem coraz to nowych rozwiązań, a także uczeniem się, bo do doskonałości jeszcze mu daleko. W dodatku przyszło mu poprawiać po kimś kod, co nie jest łatwym zadaniem szczególnie kiedy komentarz brzmi mniej więcej tak: \”przypisanie do zmiennej\”. W tym momencie nasuwają się setki pytań, na które nie ma kto odpowiedzieć, ale nie o tym miało być, w końcu jest sobota.

    Jak w prawie każdy weekend Roch starał się jeździć na rowerze. Dziś na szczęście pogoda dopisała więc można było organizować jakieś rowerowe towarzystwo, ale ostatecznie Roch jeździł sam, bo rano nie mógł, a popołudniu nie było chętnych. Skoro Roch jeździł sam to wybrał się na Dolomity na szybką przejażdżkę i powrót do domu. Samemu jeździ się nudno i nawet nie pomogła nawet muzyka.

    Po raz kolejny Roch musi przesunąć zapowiadany wypad  do Lublińca, tym razem z powodu niepewnej pogody czyli burz, które rozszalały się nad Rochową okolicą. Jeśli tylko pogoda dojdzie do siebie wtedy Roch zrealizuje zapowiadaną wycieczkę choćby tylko w jedną stronę. W każdym razie plan już jest, droga mniej więcej znana, chęci też są. Brakuje tylko jakiejś stabilnej pogody.

    Na koniec mapka z GPSu, kilometrów mało (o ile GPS dobrze je zliczył), ale za to rower zaliczony: Dolomity.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Świętowanie i uzgadnianie

    Zapowiadane niedzielne burze okazały się kolejnym wymysłem niektórych szamanów pogodowych, choć trzeba im oddać to, że rano dwa razy zagrzmiało, ale nie padało pomimo, że na mapach były chmurki nad Katowicami. Była więc okazja pojeździć w przyjacielskim gronie i poczynić pierwsze ustalenia co do atakowania Lublińca. Wyjazd planowany jest na przyszły weekend, a powrót — całkiem możliwe — będzie za pomocą PKP. O szczegółach będzie na bieżąco.

    Jeśli chodzi o dzisiejsze pedałowanie to na początek Roch odwiedził Koyota, a później wspólnie popedałowali przez las w stronę Tarnowskich Gór. Na koniec wypadu jeszcze świętowanie u \”Szwejka\”. Są zdjęcia, ale mogą się trafić nieletni czytelnicy i Roch nie chce ich demoralizować, a poza tym reklama piwa jest możliwa bodaj po 23 więc ni jak nie można pokazać zdjęć.

    Pozostaje zamówić dobrą pogodę na weekend, żeby planowany wypad odbył się (i zakończył) bezdeszczowo.

    Roch pozdrawia Czytelników.