Korzystając z dobrej pogody Roch postanowił pojeździć na rowerze; nie miał jakiegoś sprecyzowanego celu, choć Lubliniec czeka na zdobycie, więc pojechał na lotnisko. Sobota zazwyczaj była bardziej ruchliwa niż niedziela, a poza tym na jutro zapowiadane są burze, więc lepiej było dziś posiedzieć pod płotem, a jutro — ewentualnie — pójść pojeździć rekreacyjnie w przyjacielskim gronie.
Pod płotem jak zawsze, czyli gorąco, ale Roch zaopatrzył się w butelczynę wody i co chwilę popijał żeby się zbytnio nie odwodnić, a przy okazji zabić pragnienie. Pod terminalem było pusto, ale przez 40 min wylądowały trzy WizzAir\’y, a po kolejnych czterdziestu minutach cała ta trójka wystartowała. Na Rochowym Flickr zrobiło się różowo, ale na szczęście trafił się jeden prywatny samolot, który ten trend przełamał. Warto się nim pochwalić:
Jutro, o ile pogoda pozwoli, ostatni dzień jeżdżenia.
Roch pozdrawia Czytelników.