Autor: Roch Brada

  • Na pierwszym piętrze

    Wdrażania się w życie firmy ciąg dalszy; obecnie Roch awansował na pierwsze piętro, siedzi już przy komputerze, a nawet coś tam pisze. Idzie mu to póki co ciężko, ale to pewnie wina nowego otoczenia, z którym trzeba się oswoić. Pierwszy krok już poczyniony, Roch zakolegował się z jednym z \”współlokatorów\” i już było trochę lżej.

    Może się uda wdrożyć, bo to tylko dwa tygodnie i Roch znowu zmienia lokalizację, a takie przesadzanie nie jest dla Rocha korzystne, ale to będzie ostatnia przeprowadzka. Natenczas próbuje on poznać wszystkie \”zajawki\” i nie podpaść za bardzo. Czasu oczywiście brakuje, ale w weekend ma być *naście stopni i można śmiało jeździć na rowerze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dalej i dalej

    Od wczorajszej notki Roch planował co będzie robił w ostatni wolny dzień (nie licząc tego, że z niecierpliwością wyczekuje poniedziałku); w końcu nadeszła pora żeby podjąć decyzję, czy jechać na lotnisko, czy może darować sobie i pojechać ciut bliżej, ale dalej niż wczoraj. Na zewnątrz okazało się, że jest chłodniej niż na Rochowym balkonie i wypad rowerem na lotnisko należy odłożyć do czasu większego ocieplenia, ale do Świerklańca można, a wręcz należy, pojechać.

    Nim się obejrzał był już w Nowym Chechle, tam udokumentował swój wypad, przy okazji rower otarł się o metalowy słupek i powstała dumna rysa na lakierze, czyli trzeba będzie pomalować ramę. Po udokumentowaniu Roch pojechał do Świerklańca, zobaczył park i wrócił do domu. Z powrotem jechało się trochę ciężej, bo pod wiatr, ale i tak było całkiem dobrze. Do pełni szczęścia zabrakło sześciu kilometrów, ale to jutro po pracy Roch zrobi i będzie pełna stówka.

    Na zakończenie zdjęcie:

    Rowerem w Nowym Chechle

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Marcowy rower

    Rowerowe przedwiośnieNadszedł weekend i Roch postanowił, że pójdzie na rower; pogoda iście wiosenna, ciepło i słonecznie, ale trochę wiało. Jednak Roch nie zraził się tym i poszedł pojeździć choć rower nie był do końca przygotowany do sezonu, bo Roch zapomniał nasmarować łańcuch i ten cały czas skrzypiał, co Rocha denerwowało do tego stopnia, że przestało mu się chcieć jeździć, ale zasłużone dwadzieścia kilometrów ma przejechane. O ile pogoda nie zepsuje się to jutro Roch zaatakuje lotnisko*, tylko jazda lasem odpada ze względu na to, że śnieg topnieje i robi się wielkie błoto, które będzie wszędzie. Asfaltem też można jechać szczególnie, że w niedzielę ruch jest znikomy.

    Sezon można uznać za zainaugurowany, pierwsze kilometry są zaliczone, szkoda tylko, że nikt nie chciał wykorzystać takiej przaśnej pogody i Roch pedałował sam, ale dla kondycji Roch może jeździć sam; jednak po rowerze człowiek lepiej się czuje, więcej mu się chce, a tyłek nie boli (zasługa tych sześciokilometrowych przebieżek). Jutro kolejny wypad, trzeba iść za ciosem.

    *Lotnisko dlatego, że Rochowi narobił smaku ten film. Co prawda Katowice to nie Zürich, ale parę samolotów można pooglądać. O to sprawca całego zamieszania (oglądać koniecznie z dźwiękiem i w jakości HD):

    [youtube https://www.youtube.com/watch?v=ov7WQJWKaVc]

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Przedwiośnie

    Co prawda nie to \”Przedwiośnie\” od Żeromskiego, ale to wynikające z naturalnego biegu pór roku. Już rano Roch nie musiał skrobać szyb, tylko wsiadł i pojechał, później w sweterku biegał z budynku do zalewowni i z powrotem, a na koniec czapka została w plecaku bowiem na zewnątrz było +7°C i w czapce robiło się ciepło. Przez osiem godzin Roch zrobił dużo, zalał zasilacze i inne rzeczy, a przede wszystkim najadł się pączków.

    Firma zafundowała ich mnóstwo i każdy brał ile chciał. Roch wziął dwa, bo na więcej nie miał siły, poza tym sezon rowerowy tuż tuż i trzeba jednak chudnąć, a nie grubnąć. Jeśli w weekend pogoda dopisze Roch wyskoczy na rower, bo siedem stopni powyżej zera już pozwala myśleć o rowerze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Coraz cieplej, coraz więcej zajęć

    Od jakiegoś czasu Roch wdraża się w życie firmy, dziś dostał umowę o pracę, a potem dostał lutowanie; pysk śmiał mu się od ucha do ucha, bo w końcu miał zajęcie, które lubił. Lutował płytki z \”semaforami\” (choć nazwa znajoma, nie były one kolejowe), potem lutował kabelki, a na koniec programował układy, żeby mrugało i świeciło. W międzyczasie Roch zalewał bezpieczniki, żeby nie iskrzyły. Fajna praca, nie trzeba siedzieć za biurkiem i przekładać papiery z lewej na prawą tylko można na własnej skórze przekonać się jak pachnie zalewa i jak się ją robi.

    Wracając do domu Roch patrzył na okolicę i czekał kiedy zrobi się cieplej, bo wtedy będzie można jeździć na rowerze. O 1700 Roch już jest pojedzony, wypoczęty i można ze dwie godzinki pojeździć. W sam raz na wypad pod lotnisko i z powrotem. Temperatura już jest trochę normalniejsza, choć rano jest jeszcze zimno, ale przecież Roch rano nie jeździ na rowerze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Weekend i lżejsze mrozy

    Przez ostatnie dni, o 530, kiedy Roch wychodził do \”najlepszej na świecie pracy\” temperatura nie była wyższa niż -15°C, a to powodowało, że Roch niechętnie zdejmował czapkę i rękawiczki w samochodzie. Później było już lepiej, ale i tak daleko od doskonałości. Jednak jest już bliżej niż dalej, wiosna musi przyjść, tak jak po kryzysie przychodzą tłuste dni (w normalnych krajach).

    A skoro już przy tłustych dniach jesteśmy, to Roch zapowiada, że w najbliższy tłusty czwartek Roch nie będzie obżerał się pączkami. Jeden, symboliczny i w dodatku pochłonięty z wyrzutami sumienia, wystarczy. Sam Roch przypomina już pączka, a do sezonu rowerowego jeszcze daleko i perspektywy dużego dystansu całkowitego oddaliły się, ale Roch nie żałuje. W końcu robi to co lubi.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zaczyna brakować czasu

    Roch chyba będzie musiał zacząć organizować czas za pomocą jakiegoś magicznego organizera bowiem zaczyna mu brakować czasu. Do tego dochodzi ogromny mróz, czasem dochodzący do -15°C wcale nie ułatwia porannej pobudki. Na szczęście marzec za pasem więc można mieć nadzieję, że mrozy — i zima w ogóle — ustąpią i w końcu zrobi się wiosennie.

    Notki będą pojawiały się rzadziej, ale w okresie rowerowym Roch postara się żeby zachodziło równanie \”rower = notka\”, a może nawet będą pojawiały się jakieś zdjęcia. Te lotniskowe na pewno, bo weekendy w końcu są wolne i można będzie jeździć na lotnisko.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pan Hilary nosił okulary. I Roch też.

    Badań ciąg dalszy; po piątkowym kłuciu i wysysaniu krwi przyszła pora na okulistę i lekarza medycyny pracy. Na audiencję u pierwszego z nich Roch czekał dobrą godzinę, ale w końcu doczekał się i okazało się, że przyszło mu nosić okulary. Co prawda tylko do pracy z \”ekranem monitorowym\”, ale w jego pracy innych ekranów nie ma i mus jest nosić okulary. Okulista jednak uspokoił Rocha, że wada jest minimalna, ale trzeba zająć się tym już teraz żeby nie nosić szkieł pancernych.

    Drugi, i ostatni lekarz, miał najmniej roboty. Zadał Rochowi dwadzieścia pytań, na wszystkie Roch odpowiedział \”nie\”, klapnął pieczątkę i orzekł, że Roch jest zdolny do pracy (w okularach korekcyjnych). Dwie godziny wyjęte z życia, a trzeba jeszcze wrócić do domu, bo od rana Roch siedział w Katowicach. Zachciało mu się jechać autobusem, żeby pooglądać studentki, ale o takich godzinach żadna porządna studentka z uczelni nie wraca.

    Zima za oknem, siarczyste mrozy, więc można jechać do optyka załatwić okulary, a rower stoi i czeka na swoją kolej. Podobno ten tydzień ma być jeszcze zimowy, później ma się \”wiosennić\”.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Ponownie w siodle

    Rano padał śnieg i Roch tracił nadzieję na to, że dziś przejedzie się chociaż parę metrów. W dodatku musiał jechać o 800 na badanie krwi w związku z podjęciem \”Najlepszej pod słońcem pracy\” (lepszej niż reklamowanie luksusowej plaży, bo tam grasują meduzy). W poniedziałek dwa ostatnie badania i można kompletować dokumenty, ale miało być o rowerze. Po tym jak spadł śnieg, temperatura zaczęła rosnąć i o 1300 już nie było po nim śladu. Miejscami były kałuże, ale dało się je omijać. Temperatura +5°C zachęcała do wypadu.

    Dystans urósł do jedenastu kilometrów, ale fajnie się pedałowało, choć niektórych kałuży nie dało się jednak ominąć. Dobrze jakby wiosna już przyszła, bo trzeba jeździć na rowerze, a dzień jest już na tyle długi, że można wyskoczyć na jakiś wieczorny wypad, na lotnisko na przykład. Kondycja się wyrabia, m.in za pomocą  \”Wtorkowych Wieczorów\” i rowerowych wypadów, które z dnia na dzień będą dłuższe, a w weekendy to już w ogóle będą długie. Oby tylko ta wiosna przyszła.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pierwsze z noworocznych postanowień zrealizowane

    Powoli, acz konsekwentnie, Roch realizuje swoje noworoczne postanowienia. Na pierwszy ogień poszła praca, czyli bycie programistą i tak właśnie się stało. Wczoraj Roch odebrał telefon, usłyszał w słuchawce, że został wybrany, a dziś dostał namaszczenie dyrektora i zlecenie wykonania badań, a potem kariera stoi przed Rochem otworem niczym… Trasa Łazienkowska z kultowego Misia. Skąd takie skojarzenia u Rocha on sam nie wie, ale w końcu udało się i pierwsze z noworocznych postanowień można odfajkować.

    Co do innego postanowienia, czyli o ograniczeniu obżerania się, Roch również zrobił krok do przodu i zaczął intensywnie grać w siatkówkę, co objawiło się tym, że Roch nie może chodzić, bo zakwasy sparaliżowały mu nogi, ale Wtorkowe Wieczory, niczym Obiady czwartkowe Stanisława Augusta Poniatowskiego, wpisały się na dobre w Rochowe zajęcia. Dwie godzinki biegania za piłką zrobiły Rochowi bardzo dobrze.

    I kwestia ostatnia (ale nie nieważna), czyli rower; wczoraj Roch wymienił olej w amortyzatorze, ale obiecanej dokumentacji zdjęciowej nie ma, bo za szybko wszystko się działo. Jednak konstrukcja amortyzatora jest bardzo prosta, dwie rurki, sprężyna, masa oleju i dwa wentyle na powietrze. Okularów jeszcze nie ma, ale pewnie do końca tygodnia przyjadą i wtedy Roch będzie mógł ogłosić koniec zakupów i zacząć zaklinać wiosnę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zimno, ale rower zaliczony

    Wczoraj Roch siedział i odpoczywał, ale dziś postanowił, że przejedzie się kawałek, bo waga nie kłamie i trzeba zacząć zrzucać zbędne kilogramy. Jednak Roch trochę przesadził, bo wcale tak ciepło nie było, a jak zawiał wiatr to i kamizelka z windstopperem nie dawała rady. Jednak jak już wyszedł to trzeba było przejechać chociaż kawałek.

    Standardowe sześć kilometrów Roch uskutecznił, ale było zimno, choć słońce świeciło. Jeśli jutro będzie tak jak dziś to Roch da spokój rowerowi, bo jeszcze złapie katar i znowu będzie narzekał, że go ten zły pech dopadł, a jeśli będzie cieplej to Roch się przejedzie kawałek żeby rozprostować mięśnie i zrzucić kurz z łańcucha.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Sezon lotniczy uważa się za otwarty

    Na zewnątrz zimno, więc rower odpoczywał, ale Roch wcale nie chciał siedzieć w domu. Postanowił, że wykorzysta słoneczną pogodę i zainauguruje kolejny \”sezon lotniczy\”, czyli pojedzie na lotnisko. Jako, że rower stał i odpoczywał, Roch wybrał się samochodem licząc na to, że nie wróci z pustą kartą pamięci bowiem wypad był na tyle spontaniczny, że nie sprawdził, czy w ogóle jest jakiś ruch na lotnisku. Na miejscu okazało się, że pod terminalem stały: Enter Air, 3x WizzAir, Lufthansa i Travel Service. Szanse na start Enter Air były znikome i pozostało liczyć na to, że ruszy się Lufthansa. I ruszyła się.

    W międzyczasie Roch nawiązał znajomość z Michałem, który też stał pod płotem, a wiadomo, że we dwoje lepiej się patroluje teren przy płocie. Po starcie Lufthansy zapadła cisza więc Roch zabrał się i pojechał do domu, bo słońce nie dał rady i wciąż było w okolicach 0°C. Kolejny samolot trafił do Rochowej kolekcji i — oczywiście — nowo zawartą znajomość też należy zaliczyć do plusów marznięcia pod płotem.

    Bombardier CRJ-701


    Poza wizytą na lotnisku Roch zawarł kilka owocnych transakcji, oczywiście, rowerowych. Pierwsza to przegląd Bomberka, na który umówił się w przyszłym tygodniu, a przy okazji Roch odbierze zamówione okulary, bo stare już zsuwały się z głowy. Nowe, wypasione, okulary mają przyjechać w przyszłym tygodniu, więc wszystko zostanie załatwione za jednym zamachem i będzie można inaugurować \”Sezon Rowerowy 2011\”.

    Przy okazji Roch będzie mógł zobaczyć jak jego Bomberek wygląda w środku, a więc i zdjęcia na blogu pojawią się na pewno, bo takiego wydarzenia nie można nie udokumentować.

    Roch pozdrawia Czytelników.