Autor: Roch Brada

  • Zimą zawsze pada deszcz

    Pogoda całkiem się zepsuła, co w zimie jest normalne; pada deszcz zamiast śniegu (co akurat jest dobre), jest ciepło, co powoduje, że spadnięty deszcz nie marznie, ale nie można jeździć na rowerze, co w styczniu nie powinno nikogo dziwić. Wychodzi na to, że ostatni wypad rowerowy był tylko incydentem, a nie czymś bardziej stałym.

    Poza tym cisza, Roch wybiera się do zaprzyjaźnionego Adventure żeby uzupełnić płyn w tylnym hamulcu, ale chce jechać rowerem, a pogoda mu to skutecznie uniemożliwia. Może uda się jutro wyskoczyć, a jak nie to trzeba będzie jechać autem. Krótko, ale też nie ma o czym pisać.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pierwsze 6km w nowym roku

    Całe 2kmO ile do inauguracji sezonu rowerowego jeszcze trochę pozostało, o tyle pierwsza jazda testowa już się odbyła; Roch nie mógł siedzieć w domu, kiedy na zewnątrz było słonecznie, wiosennie i ciepło. Nie chciał też przesadzać z jeżdżeniem więc na dobry początek popełnił sześć kilometrów. Hamulce dotarły się, choć Roch nie wymienił klocków, ale jeden króciutki wypad nie wyrządzi im krzywdy. Z początku hamulce nie hamowały, ale z czasem coraz mocniej działały. Potwierdziły się przypuszczenia Rocha o tym, że będzie musiał dolać trochę płynu do tylnego hamulca bowiem klamka zbyt duży skok.

    Roch jest pod wielkim wrażeniem swojej kondycji, a właściwie jej resztek. Po górkę wciągnął bez problemu, nogi nie bolą (jak na taki dystans) i tyłek też całkiem w porządku. Być może w tym roku Roch nie będzie miał problemów z rozruchem i uda się przejechać o parę tysięcy kilometrów więcej. Tak czy inaczej trzeba iść za ciosem i jutro też przejechać się kawałek, nawet jeśli byłoby to kolejne 6km. Na zakończenie ponownie rower, tym razem w wersji bojowej:

    Rowery dwa

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Sytuacja pod kontrolą

    Od ostatniej notki Roch testował to, co wcześniej naprawiał i może śmiało powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Podświetlenie matrycy nie gaśnie, więc można pracować. Skoro komputer ma już z głowy to pora zająć się rowerem, ale i tam nie ma zbytnio co do roboty. Hydraulika już jest założona, a na serwis Bomberka nie ma funduszy (póki co, oczywiście). Pozostaje tylko leżeć i patrzeć na rower bowiem pogoda jest bardziej jesienna niż zimowa więc nie ma szans na jakąś krótką przejażdżkę.

    Może, o ile nie wróci zima, Roch zrobi testową przejażdżkę do zaprzyjaźnionego Adventure żeby dolać płynu do tylnego hamulca, ale to dopiero w momencie, kiedy na zewnątrz przestanie padać deszcz (a może nawet śnieg). Na razie Roch patrzy na rower i ma ochotę, później będzie jeździł.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Spokojnie, to tylko awaria

    Zdarza się nawet najlepszym; zdarzyło się i Rochowi, a dokładnie padł laptop, przestało działać podświetlenie matrycy. Początkowa diagnoza to inwerter, który \”odwraca\” napięcie, ale okazało się, że to kabelek łączący matrycę z resztą komputera był przerwany. Żeby go wyjąć trzeba było rozbebeszyć cały komputer, później polutować, przy okazji przelutować inwerter, poskładać i cieszyć się podświetleniem. Na szczęście wszystko się udało i Roch cieszy się obrazem.

    Niecałe trzy dni bez komputera dało się spokojnie wytrzymać, więc z Rochem wcale tak źle nie jest. Teraz tylko wykonać kilka testów, rozgrzać komputer, sprawdzić, czy procesor się nie stopi (przy okazji jest nowa pasta na nim) i można działać. Więc Roch dostępny będzie jutro, a dziś tylko notka informacyjna, że Roch żyje, blog jeszcze działa, ale były problemy techniczne.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rower. Wersja 2011

    Długo Roch czekał na ten moment, ale warto było; od rana chodził niecierpliwie, szukając jakiegoś pretekstu żeby pojechać do miasta. Koniec końców Roch musiał objechać parę sklepów, podskoczyć do znajomego i zawieźć rower. Po złożeniu tylnych oparć, zdjęciu przedniego koła i wciśnięciu reszty do bagażnika Roch mógł jechać. Punktualnie o 1000 był w zaprzyjaźnionym Adventure. Koncepcja Rochowi się zmieniła i zamiast tańszych tarcz kupił wypasione Hayes\’y V6 i dokonał finansowego harakiri.

    Rower miał być do odbioru o 1400 i był. W międzyczasie Rocha dopadały różne myśli: a to przewód za krótki, a to tłoczek zatarty, a to jeszcze coś innego, jednak okazało się, że wszystko poszło gładko i bez problemów. Rower był do odbioru. Roch znowu złożył tylne oparcia, zdjął przednie koło, wcisnął wszystko do bagażnika i ostrożnie wrócił do domu. Od parkingu do domu Roch ma jakieś 200m i nie byłby sobą gdyby pokonał ten dystans piechotą.

    Wsiadł na rower i popedałował; hamulce póki co wymagają dotarcia, ale już czuć siłę, a przede wszystkim świetną modulację. Po dotarciu będzie żyleta, ale to dopiero na wiosnę. Koniec akcji \”Rower 2011\” jest już bliski; do zrobienia pozostał jeszcze amortyzator, ale to bliżej wiosny, teraz Roch musi ciut odpocząć, bo są też inne wydatki. Najważniejsze, że rower już działa.

    Author Agang

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • To już jutro!

    Co prawda Roch umawiał się na wtorek, ale nie ma szans żeby wytrzymał tak długo więc już jutro rower pojedzie do zaprzyjaźnionego Adventure. Nie ma na co czekać, szczególnie, że Roch planuje zainwestować w książki więc fundusze znowu będą potrzebne. Cała nadzieja w tym, że zima już nie zaatakuje i za kilka tygodni będzie można wyskoczyć na rower, a może nawet zainaugurować sezon rowerowy z Koyocikiem, bo jak Roch z nim inauguruje to zawsze jest dużo kilometrów na koniec sezonu.

    Jutro, albo we wtorek, pojawią się zdjęcia roweru w wersji na rok 2011; skoro Ferrari może pokazywać nowe bolidy to Roch też może chwalić się kolejnymi udoskonaleniami, co prawda nie ma kanału F, ani nawet dyfuzora, ale i bez tego da się jeździć. Przynajmniej hamulce będą rodem z F1.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Czyżby wiosna?

    W styczniu to mało prawdopodobne, ale i tak odrobina cieplejszego powietrza powoduje u Rocha zwiększenie ochoty do życia i serwisowania roweru. Śnieg topnieje w oczach, deszcz od czasu do czasu pokropuje i już widać czerń asfaltu. Korzystając z tego Roch w poniedziałek, albo we wtorek, pójdzie z rowerem do zaprzyjaźnionego Adventure i skończy wymianę hamulców. Nie ma na co czekać i kupować to tarcz, to klocków — przecież można wszystko kupić za jednym zamachem, a ewentualny debet zapisać w zeszycie.

    Tak więc Roch niedługo zakończy pierwszą część serwisowania roweru i pozostanie tylko wymiana oleju w amortyzatorze, ale to bliżej wiosny, czyli gdzieś w lutym / marcu żeby zacząć sezon z nowym olejem w goleniach. Tak, pokrótce, wygląda plan na najbliższe kilkanaście dni, a później pozostanie czekać na ocieplenie i nic tylko jeździć.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pucowanie napędu

    Tylne kołoSkoro rower jest rozkręcony to Roch postanowił, że trochę przeczyści napęd. Zebrało się na nim sporo smaru, a Roch zanabył drogą kupna preparat do czyszczenia łańcuchów motocyklowych w sklepie zwanym Lidl. Kupił dwie puszki, ale nie miał jeszcze sposobności sprawdzenia, czy ów preparat faktycznie działa. Okazuje się, że działa bardzo dobrze, ale śmierdzi proporcjonalnie do swojej skuteczności. Roch przeniósł się z puszką do piwnicy, bo tam mógł się podtruwać ile tylko chciał. W końcu kaseta i łańcuch lśniły i można było wracać do domu żeby wybrać resztę brudu. Na koniec Roch przeczyścił kółeczka z przerzutki i napęd ma z głowy. Do umycia pozostaje rama, ale to Roch zrobi wiosną, na stacji. Zainwestuje pięć złotych i skorzysta z myjni ręcznej. Nie ma co męczyć się z rowerem w wannie, skoro pod nosem stoi stacja benzynowa.

    Teraz Roch zastanawia się, czy kupić osobno tarcze, czy już wszystko załatwić za jednym zamachem przy okazji montażu hamulców. Bo w piątek Roch poszedłby do zaprzyjaźnionego Adventure i kupił komplecik tarcz, a później już tylko zaprowadził rower na sfinalizowanie całego przedsięwzięcia. Jutro kolejne \”święto\” więc będzie czas na myślenie i liczenie, bo trzeba podjąć decyzję, czy tarcze X, czy Y, a co za tym idzie, czy za jedną tarczę Y kupić dwie X, czy może jednak doprowadzić się do bankructwa.

    Na koniec zdjęcie łańcucha, czyścioszek:

    Zdjęty łańcuch

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Na własnych kołach

    Kolejny etap akcji \”Rower 2011\” Roch ma za sobą; dziś bowiem odebrał tylne koło, które oprócz nowej piasty ma też nowe szprychy, bo stare były zbyt długie i tym samym wykazywały się drobną niekompatybilnością. Ze starego koła została jedynie obręcz, jakby Roch wiedział, że szprychy są do wymiany to i obręcz by wymienił, ale i tak jest dobrze, bo rower stoi na kołach. W dodatku Roch wyczyścił kasetę, a jutro do rozpuszczalnika pójdzie łańcuch.

    Zdjęcia koła są zaplanowane, ale akumulatorki wysiadły i nie było jak zrobić zdjęcia. Kiedy się naładują Roch pstryknie zdjęcie, bo dokumentacja prac musi być. Z jakiś, niedługi, czas Roch idzie z rowerem do zaprzyjaźnionego Adventure i ostatecznie rozprawia się z hydrauliką. Potem, pewnie dopiero w marcu na tapetę pójdzie Bomberek i na ten sezon serwisowy będzie koniec.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Ostatnie 50% normy

    W notce 50% normy wykonane Roch pisał, że przednie koło ma już z głowy, ale okres świąteczno-noworoczny przed nim i nie było większego sensu żeby rower stał na skrzynce, bo oba koła są w zaprzyjaźnionym Adventure. Kolejna sprawa to chwilowy brak kasy i brak nypli w mieście. W końcu jednak wszystko wróciło do normy, a do najbliższego wolnego święta mamy całe trzy dni (Nobla temu, kto to wymyślił, psia mać). Na szczęście Roch zaniósł koło i jutro ma po nie przyjechać, czyli rower będzie już na kołach. W zależności od tego ile kasy zostanie Roch założy hydraulikę jeszcze w styczniu, a jak się nie uda to dopiero w lutym, tak czy inaczej Roch jest blisko.

    Do zrobienia pozostało niewiele i śnieg, a tym samym zima, może powoli ustępować, bo Roch nie wyobraża sobie sytuacji, kiedy rower stoi gotowy, a na zewnątrz wciąż zima. Żeby było ciekawiej to rower stojąc w domu złapał gumę; z przedniego koła schodzi powietrze, ale aktywność Rocha ogranicza się tylko do przekręcania koła o 15° żeby opona nie zdeformowała się. Trzeba będzie zainwestować w nowe dętki, bo na starych jest tyle łatek, że oryginalnej gumy już mało co jest. Jest też możliwość, że Roch źle założył opaskę i dętka przecina się o wystającą szprychę, ale to okaże się jak Roch zdemontuje oponę, a na to póki co nie zanosi się.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • No i mamy Nowy Rok

    Nawet Roch się nie obejrzał, a już mamy całkiem świeżutki rok 2011; wielkiego świętowania nie było dlatego Roch o 830 był wypoczęty i gotowy do kolejnego leniwego dnia, który jest już ostatnim świątecznym dniem i w końcu wszystko wróci na swoje dawne tory. Całe to świętowanie bardziej rozbiło Rochowi dzień niż zmiana czasu. W międzyczasie Roch pozwolił sobie zankietować odwiedzających i zadał im, czyli Wam, pytanie o \”jakość\” blogu. Wyniki widać obok, a Roch obiecuje, że w nowym i świeżutkim roku 2011 postara się jeszcze bardziej o to, żeby było więcej bloga rowerowego w blogu rowerowym. Aktualnie trwa akcja \”Rower 2011\” i pewnie jeszcze potrwa, później będzie akcja Bomberek i w końcu nadejdzie wiosna i będzie akcja \”Brak kondycji\”. W tym roku Roch zmusi się, choćby miał płakać to będzie jeździł, bo trzeba wyrobić kondycję taką, jak kiedyś była. Każdy podjazd Roch atakował na siedząco, a teraz patrzy tylko kiedy wypluje płuca.

    Z innych noworocznych postanowień:

    • Zostać programistą,
    • Dokończyć BikeStats.NET,
    • Ograniczyć obżeranie się,
    • Doprowadzić się do stanu atrakcyjności wizualnej,
    • Być może zainicjować jakąś inicjatywę.

    Ogólnie Roch weźmie się, póki co jeszcze jest ciasto, za siebie i to ostro.

    Pierwsza notka w 2011, aż łezka w oku się zakręciła.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Podsumowanie roku 2010

    Nadeszła ta chwila, kiedy trzeba dokonać podsumowania rocznej (z grubsza) aktywności rowerowej. Otóż Rochowi z planów 10 tyś km wyszło tylko cztery, a i to wymęczone. Coś się stało, Roch się zblokował i nie potrafi się przełamać, ale wraz z nowym sezonem Roch będzie miał nowy-stary rower, na którym na pewno będzie mu się lepiej jeździło. O grudniowych statystykach Roch nie będzie się rozpisywał, bo nie ma o czym. Zero i nic poza tym. Roczne statystki też nie powalają, ale jest coś więcej niż zero. Przez prawie cały rok, Roch przejechał 4 012,72 km, a przynajmniej tak mu wyliczył Excel. Średnio wychodzi 10,95 km (tego już Roch nie będzie pogrubiał). Roch spędził na rowerze 191 godz. 30 min. 10 sek, czyli też nie wiele. To był rower w liczbach, ale poza tym jest też rower w sferze duchowej (z końcem roku Roch wzięło na duchowość).

    Ta duchowość głównie skupia się na zdjęciach, przede wszystkim na dwóch galeriach, tej prywatnej na Flickr i tej prestiżowej, czyli na Airliners.net. Gdyby nie rower to Roch nie miałby zdjęć, a tak rowerował na lotnisko kilka razy w tygodniu i co rusz przywoził nowe zdjęcia i próbował je przecisnąć przez gęste sito screenerów. Koniec końców Roch na rowerze spędził miłe chwile, zdarzyło mu się nawet jechać, wraz z rowerem, pociągiem. Rok udany, ale kilometrów mało.

    Wczoraj doszły nyple i Roch może składać tylne koło, dziś kupił adaptery do hamulców, ale okazało się, że przedni nie pasuje do przodu, za to tylny pasuje i do tyłu i do przodu, czyli w najbliższy nie świąteczny dzień Roch wymieni przód na tył i może będzie grało. Na zakończenie jeszcze możliwość pooglądania, poczytania i porównania, czyli statystki w Google Docs:

    Do siego roku!