Kategoria: Bez kategorii

  • Bałwan

    I koniec świąt. Po świętach pozostała tabliczka czekolady, wspomnienie po serniczku i trochę kasy, którą Roch przeznaczy na zakup wypasionych i kultowych rękawiczek SPECIALIZED XC LITTLE, po które uda się w najbliższym czasie do Chorzowa.

    Dziś jednak Roch pragnął tylko jednego. Pogody umożliwiającej wyjście na rower i uskutecznienie jakiegoś skromnego wypadu. Pogoda, początkowo, wysłuchała próśb Roch i umożliwiła wyjście na rower, ale w połowie zmieniła zdanie i zaczęła prószyć śniegiem.

    Roch jednak zignorował te opady i pedałował dalej. Po chwili śnieg przestał padać i wyszło słońce. Po kolejnej chwili ponownie zaczął sypać śnieg, a potem wyszło słońce. Taka huśtawka powili wkurzała Roch ponieważ raz zakładał kaptur żeby po chwili go zdjąć. W końcu zaczął kierować się ku domowi, kiedy to z nieba zaczęły lecieć płaty śniegu wielkości wiosennych liści, które powinny pojawiać się drzewach.

    Pod domem Roch był szczelnie pokryty śniegiem, rower był biały, okulary były zaparowane.

    Piękną zimę mamy tej wiosny.

    Śnieżny Roch pozdrawia Czytelników.

  • Jest ktoś do oblania?

    Roch, znany ze swej męskości, doznał dziś traumy. Trauma owa polegała na tym, że został pomylony z kobietą, a właściwie dziewczyną. Zacznijmy jednak po kolei, czyli od poranka kiedy to Roch wyjrzał za okno i rzucił klasyczne: \”kur*a, ja pier*ole\” po czym poszedł na poranną toaletę.

    Po czynnościach mających na celu upiększenie Rocha zasiadł on do konsumpcji serniczka. Przy okazji włączył komputer i zaczął odbierać pocztę. Do drzwi zadzwonili ludzie wyposażeni w sikawki różnego kalibru.

    Jest ktoś do oblania? – Zapytali.
    Ja jestem – Odpowiedział Roch licząc, że zaoszczędzi na prysznicu.
    A poza tobą? – Zapytali.
    Nie, tylko ja jestem chętny – Odpowiedział Roch.
    Ee to nie, przepraszamy – Odpowiedzieli i poszli.

    Roch myśląc, że to już koniec zasiadł przed komputerem i zaczął czytać wiadomości. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Roch looknął w lookacz i stwierdził, że kolejni amatorzy oprysku czekają.

    Sie ma, jest jakaś laska do oblania – Zapytali po ziomalsku.
    Ja jestem – Odpowiedział wyraźnie znudzony Roch.
    Ale ty nie jesteś laska – Sprytnie zauważyli.
    A to jakaś różnica? – Roch walczył z dyskryminacją.
    Dla nas nie.. – Odpowiedzieli i …

    Hllllllllluuuuuust małe wiaderko wody znalazło się na Rochu. Zadowolony Roch napełnił ziomalom, w nagrodę, wiaderko świeżą wodą i skierował ich dwa piętra niżej do Marzenki. Zaznaczył, że Marzenka lubi być opryskiwana i żeby lali bez pytania bo Roch już u niej był i Ona to lubi.

    Ziomale chwycili za wiaderko, na oko, 10-o litrowe i zeszli do Marzenki. Roch wyszedł na klatkę i zaczął słuchać.

    Dzyn dzyn – Usłyszał dzwonek.
    Chyba nie chce otworzyć – Usłyszał dumających ziomali.
    Spróbujcie jeszcze raz, może włosy suszy – Podpuszczał Roch.
    Dzyn dzyn – Próba druga i…

    Hlllllllllllllllllluuuuuuuuuuuust

    KU*WA, PIER***ONE GÓWNIARZE, NOGI Z DUPY WAM POWYRYWAM!!!!!! – Darł się tata Marzenki, który otworzył drzwi.

    Jak to dobrze mieć sąsiadów.

    Dyngusowy Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wielkanocne poszukiwania

    Świętowanie rozpoczęło się od śniadania. Roch z dużą dozą nieśmiałości nałożył sobie na talerz frykasy, mając przed oczami perspektywę zrzucania zbędnych kilogramów, które mogłyby pojawić się gdyby tak spróbować wszystkiego. Po zjedzonym śniadaniu Roch obowiązkowo wybył na rower.

    Nie może przecież być tak, że ładny, słoneczny i w miarę ciepły dzień spędzi się przy serniczku. Roch pojechał na Repty. Tam zrobił około 10 kilometrów zacięcie jeżdżąc po okolicznych krzakach. Z Rept udał się na Pniowiec i wrócił do domu gdzie czekał na niego obiad, którego jednak Roch nie tknął.

    Po nietkniętym obiedzie Roch postanowił, że pojeździ na rowerze. Do Rocha dołączył Nosiu, który chciał jechać na Pniowiec. Roch nie miał nic przeciwko temu szczególnie, że w plecaku Nosia jechał Strong, którego Roch kupił sobie na poprawę kondycji.

    Na Pniowcu Roch z Nosiem stworzyli film, który można znaleźć w Internecie. Bardziej dociekliwi Czytelnicy nie powinni mieć z tym problemu. Po odpoczynku Nosiu zechciał odwiedzić pewną osobę, pochwalić się tym co sobie zrobił na nodze.

    Znieczulony Roch nie protestował, ale też nie miał ochoty na jakieś bliższe kontakty, a więc jeździł sobie dookoła parkingu podczas gdy Nosiu odwiedzał ową osobę. Nagle okazało się, że Nosiu wraz z pewną osobą przyszli do Rocha, który w dalszym ciągu nie miał ochoty na jakikolwiek kontakt z ową osobą spowodowany tym, że nie lubi pchać się między wódkę, a zakąskę.

    Wybaczcie, że tak enigmatycznie, ale nie warto o tym wspominać. Po próbie nawiązania kontaktu z Rochem przyszła pora na powrót do domu. Pod domem okazało się, że sezon siatkówkowy został otwarty i Roch załapał się na pierwszy mecz.

    Gdyby ktoś pytał to mecz zakończył się wynikiem 14:8.

    I na tym zakończył się Wielkanocny wypad rowerowo-siatkówkowy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Na koniec zdjęcie interesującego pojazdu:

  • Poranna aktywność

    Tak się jakoś złożyło, że Roch pozwolił sobie spać do późnej godziny. Obudził go dopiero aromat serniczka, który właśnie skończył się piec i rumienił się do Rocha, któremu ślina ciekła na sam widok tego cudu kulinarnego. Później, z serniczkiem, zasiadł przed komputerem i tradycyjnie zaczął odbierać tysiące listów od Fanek, sprawdzał wiadomości na grupach dyskusyjnych i forach, włączył swój wypasiony Komunikator i oczekiwał propozycji spędzenia soboty.

    I otrzymał taką od reed\’a. Otóż tenże reed zdalnie połechtał ego Rocha pisząc, że właśnie skończył jeździć i popija Stronga. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyż reed, podobnie jak Roch, jest wytrawnym Bikerem (przez duże B) i normalnym jest, że poranne wypady są uskuteczniane. Jednak gdy napisał, że jeździ od godziny 400 rano(!) to w Rochu coś pękło.

    Trudno było cofnąć czas i zacząć pedałować późną nocą, ale można było zacząć o godzinie 1130 i przynajmniej udawać, że jest się wytrawnym bikerem, a nie jakimś leniem, który czeka na popołudnie bo serniczek jeszcze bardziej pachnie i kusi.

    No więc Roch wybył na rower i pojechał, rekreacyjnie, na Pniowiec. Tam zobaczył jak tłumy stoją pod kościołem z jajami w koszyku i czekają, aż ktoś im te jaja poświęci. Wtedy Roch przypomniał, że jego jaja nadal w koszyku czekają żeby i je pokropić. Cóż, tak wyszło, że rower był pierwszy, a jaja muszą poczekać.

    Po powrocie zmęczony Roch oczekiwał jakiegoś sytego obiadu zawierającego porządny kawał mięsa i jakieś dodatki. Niestety. Zamiast obiadu dostał nóż i musiał obierać marchewkę.

    Ale Rochu cieniej bo z tej marchewki nic nie zostało – Krzyczała mama Rocha.
    Masz tu obieraczkę bo jeszcze palce sobie amputujesz – Stwierdziła widząc jak Roch \”skrobie\” marchewkę.

    Okazało się, że Roch jest kompletnym inwalidą jeśli chodzi o prace kuchenne. Stał się persona non grata w kuchni i mógł zagospodarować swój wolny czas jak tylko chciał. Wziął rower i postanowił poszukać zająca z prezentami.

    Poszukiwania rozpoczęły się na Reptach i tam też się zakończyły. Zająca nie było, ale byli inni znajomi rowerzyści, którzy również dostali zakaz wstępu do kuchni gdyż wykazują cechy daleko posuniętej ułomności kuchennej. Roch miał już zagospodarowane popołudnie. Wraz z kolegami jeździł po Reptach świetnie się bawiąc.

    Zastanowiła go jedna rzecz: czy wszyscy rowerzyści nie potrafią obrać marchewki?

    I tak zakończył się kolejny rowerowy dzień Rocha, w którym uskutecznił około 50 kilometrów.

    Serniczkowy Roch pozdrawia wszystkich Czytelników.

  • Dobre i bez pisania


    Leniwy Roch pozdrawia Czcigodnych.

  • Pierwszy dzień wiosny

    Z okazji pierwszego dnia wiosny Roch życzy wszystkim Czytelnikom pierwszej wiosennej miłości (lub odświeżenia starej), radości, słońca, opalenizny, najdłuższych wakacji, rozpoczęcia przygody z rowerem i spełnienia wszystkich pozostałych marzeń.

    A co? Każda okazja na życzenia jest dobra.

    Poza tym pierwszego dnia wiosny leży śnieg. Cóż, kolejny wybryk wiosny.

    Wiosenny Roch pozdrawia Czytelników 🙂

  • Żarówka

    Udało się pojeździć na rowerze. Była to nagroda za poranną pomoc w porządkach przedświątecznych, w których Roch brał czynny udział. Dostał bojowe zadanie umycia kloszy w żyrandolu. Do zadania podszedł bardzo poważnie, przywdział żółte rękawice lateksowe, zaopatrzył się w wiaderko wody, ręczniki papierowe i mały stołeczek żeby nie nadwyrężyć się przy odkręcaniu kloszy.

    Gdy już klosze lśniły Roch postanowił zrobić niespodziankę i zabrał się za czyszczenie żarówek. Bo klosze lśnią, a żarówki zarośnięte kurzem. Pierwsza poszła gładko, druga również, a przy trzeciej zaczęły się schody.

    Noooo wyyyyyyłaaaaaźźźźźź – Krzyczał na oporną żarówkę.

    No i wylazła. Do tego stopnia, że wylądowała na podłodze.

    Nosz ku*a! – Krzyknął.
    Co się stało? – Zapytała mama Rocha.
    No widzisz kurka, robią taki badziew to się psuje – Ewidentnie Roch obwiniał głodnego Chińczyka za błędy technologiczne.
    Pójdziesz do Marketu to kupisz nowe – Powiedziała mama.
    Pójdę, ale dopiero jak wrócę z roweru – Odpowiedział Roch i zamiótł zwłoki żarówki.

    Na rowerze Roch długo nie jeździł. To za sprawą śniegu, który spadł. Widać teraz będzie Boże Narodzenie, ale to i dobrze. U Rocha zawsze gwiazdka była bardziej obfita niż zajączek.

    ****

    Masz tu chłopcze 20 zł i idź kupić żarówkę – Powiedziała mama wręczając banknot Rochowi.
    Tylko taką energooszczędną kup – Po chwili dodała.

    Fakt – trzeba oszczędzać środowisko. Roch udał się do Marketu, na dział żarówkowy żeby kupić jakąś super oszczędną żarówkę. Wybór ogromny, kształty, wielkości, moce, gwinty. Nawet najbardziej wymagający osobnik znajdzie żarówkę dla siebie.

    Oooo a to co? – Stanął jak wryty.
    Promocja żarówek – Przetarł oczy i spojrzał na cenę.
    Mama będzie ze mnie dumna – Pomyślał Roch i pognał do kasy.

    Pognał przez dział z alkoholami chcąc kupić puszkę Stronga, ale co za dużo to nie zdrowo. Poza tym wkręcanie żarówki pod wpływem może skończyć się zwarciem i wybiciem korków. Po 15-u minutach stania w kolejce do kolejki Roch zapłacił za dwie żarówki energooszczędne całe 6 złotych.

    Tutaj są żaróweczki, a tu 14-e złotych reszty – Powiedział wręczając zakupy mamie.
    No widzę, że Twój zmysł ekonomiczny (w domyśle zamiłowanie do piwa) zadziałał – Zażartowała mama.
    No a jak – Odpowiedział Roch i zasiadł do pisania notki na blogu.

    Kończąc ten przydługi wpis Roch poleca się nie tylko do zlotów i rowerów, ale także do doradztwa w sprawie oświetlenia i doboru energooszczędnych żarówek.

    Jaśnie oświecony Roch pozdrawia Czcigodnych Czytelników.

    P.S: Jak na 2.99PLN to nawet się jarzy.

  • Przypowieść o siódmym dniu

    Dnia siódmego Roch rzekł: odpoczywam dziś albowiem przez dni ostatnie tworzyłem intensywnie i tworzeniem tym zmęczony jestem. Zaprawdę powiadam Wam, że rozłożenie i złożenie roweru to bardzo męczące zajęcie. Powziął więc, Roch, decyzję męską i od rana w łożu swym, baldachimem osnutym, leżał i nic nie robił.

    Dlaczegóż to Rochu, synu mój pierworodny, nic nie robisz? – Zapytała Mama.
    Azaliż powiadam Ci kobieto, że zmęczony jestem i dziś jak ta dętka pusty jestem – Odpowiedział Roch.

    Przeto każdy żak wie, że Bóg tworząc Świat też siódmy dzień na odpoczynek przeznaczył i oddawał się podziwianiu dzieła swego, które stworzył. I Roch tak postąpił.

    Zbliżało się popołudnie, pora ta zarezerwowana dla jadła sytego. Roch zasiadł do stołu i począł konsumpcje, ale i ona zbyt męcząca była. Roch porzucił te doczesne sprawy i oddał się kontenplacji dzieła swojego, które przed Jego obliczem w pełnej krasie stało.

    I tak mija Rochowi dzień siódmy, w którym to cieszy wzrok tym, co w pocie czoła stworzył, a co nazywa się rowerem.

    Morał tej przypowieści jest prosty: Każdy ma swój siódmy dzień, albowiem człowiek to nie wielbłąd i odpoczywać musi (zgrabna trawestacja?).

    Słowo od Redakcji Bloga: Wczorajszy post wykazał się lekką rozbieżnością treści z obrazem, co zostało uchwycone przez Stały by\’WALEC. Otóż rama owszem była oblana wodą, aby Chłopaki z Adventure nie złapali jakieś egzotycznej choroby odkręcając korbę. Zdjęcie zostało wykonane po powrocie do domu, ale przed dokładnym umyciem ramy. Z tego podniecenia Roch wszystko pokręcił

  • Prace nabrały tempa

    Początkowo prace przy rowerze szły w umiarkowanym tempie, jednak dziś Roch postanowił przyśpieszyć, tak aby dotrzymać wszystkich terminów. Na pierwszy ogień poszła rama. Została wsadzona pod gorący prysznic, aby zmyćz niej błoto.

    Potem Roch zapakował się do Megi i pojechał do Adventure, aby zdjąć korbę i, przy okazji, kupić kasetę i łańcuch. Kaseta została założona, łańcuch czeka na swoją kolej. Po powrocie do domu Roch zdjął blaty (zębatki) z korby umył je i skręcił ponownie. Umyte zostały hamulce, sztyca i inne rupiecie.

    Rozpoczęło się składanie. Powoli cześć do części i rower nabierał rumieńców. Na chwilę obecną rower jest złożony w 90%. Pozostało jeszcze założyć nowe pancerze kupić przerzutkę przednią, bo stara się rozsypała po umyciu jej. Na koniec założony zostanie nowy łańcuch, chwyty i kierownica + rogi.

    Na koniec zdjęcie ramy bez korby, ale z nową kasetą:

  • Relacja z pola bitwy: przerzutka tylna

    Po obiedzie Roch zabrał się za rozbieranie roweru. Tym razem do czyszczenia poszła tylna przerzutka, która była oblepiona błotem i smarem. Po odkręceniu przerzutki Roch złapał się za głowę. Kółeczek prowadzących nie było widać i ledwo się kręciły.

    Pierwsza myśl, jaka naszła Rocha to wymiana przerzutki bo ta pewnie już dawno wyzionęła ducha. Jednak po zeskrobaniu grubej warstwy błota i smaru okazało się, że przerzutka nadaje się do daleszego użytku. W końcu co Shimano to Shimano.

    Po oczyszczeniu i ponownym złożeniu Roch chciał zdjąć korbę, ale jego ściągacz był niekompatybilny, o czym już kiedyś pisał i od tego czasu nic się nie zmieniło. W najbliższym czasie Roch uda się do Adventure celem zdjęcia korby.

    Na koniec zdjęcia wyczyszczonej przerzutki:


    Na koniec Roch pozdrawia Wszystkich, a szczególnie Koyocika, który już nie będzie miał co robić z patyczkami w lesie (odnośnie przerzutki) 😉

  • Bo każdy ma coś z Kobiety

    Proszę jaka światła myśl naszła Rocha całkiem niespodziewanie. Zrodziła się ona podczas wyprawy do sklepu Adventure, celem oddania reszty długu, który Roch niechcący zaciągnął wczoraj. Jako, że rower Rocha składowany jest w różnych miejscach pokoju, jako środek transportu ostała się Megi i, w ostateczności, buty.

    Wychodząc z klatki Roch spojrzał na zapchany parking i doszedł do wniosku, że jak wyjedzie Megi z parkingu, to po powrocie będzie lekki problem ze znalezieniem miejsca do Jej zaparkowania. Pozostały buty jako środek transportu.

    Lekki mrozik, ale iść trzeba. Po drodze Roch mijał znajomych, którzy robili wielkie oczy widząc go w cywilych ciuchach i bez roweru między nogami. Po dojściu do Adventure Roch oddał zaległe 10 zł i już chciał wychodzić, ale tak z pustymi rękoma to nie wypadało.

    Macie takie chwyty skręcane na końcach? – Zapytał Roch.
    Pewnie, że mamy. Chodź na dół – Odpowiedział Woj.

    Po zejściu na poziom -1 sklepu Roch ujrzał wymarzone chwyty, ale jedne przykuły jego uwagę szczególnie.

    Ooo te są zacne i fajnie w dłoniach leżą – Zachwycił się Roch.
    Tu jeszcze mamy takie z Authora – Woj znalazł ostatnie.
    Nie, nie chcę innych. Te są moje – Roch odpowiedział.
    Ile płacę? – Zapytał Roch.
    Jak dla Ciebie to trzy dychy – Odpowiedział Woj.

    Roch wyjął z portfela kasę i dokonał zakupu swoich wymarzonych chwytów. Wychodząc ze sklepu z chwytami w garści uśmiechał się pod nosem bo uświadomił sobie, że te chwyty to tak naprawdę nie są potrzebne, ale były tak ładne i tak kusiły Rocha, że nie mógł się powstrzymać.

    Podobno Kobiety też tak mają, że jak zobaczą jakieś wymarzone pantofelki / ciżemki to są w stanie zrobić wszystko, aby je zdobyć. Jednak to tylko rozważania teoretyczne, ponieważ Roch nie jest ekspertem w tych sprawach co potwierdziły wydarzenia z ostatnich miesięcy.

    Na zakończenie zdjęcie nowych chwytów Rocha:
    W tle wycacany Bomberek

    Roch pozdrawia Wszystkich.

  • Relacja z pola bitwy: etap pierwszy zakończony

    Zgodnie z obietnicami Roch z samego rana zaniósł swojego Bomberka do Chłopaków z Adventure. Już na progu wzbudził ogólne poruszenie ze względu na dawne nie pokazywanie się sklepie.

    Oooooo Gusioo – Powiedział Woj.
    No to ja, jestem zgodnie z zapowiedziami – Uśmiechnął się Roch podając rękę Woj.
    Lookniesz mi do amorka? – Zapytał Roch.
    Pewnie, daj go – Powiedział Woj.
    I olej mi zmień bo ten pewnie zasyfiony po zimie – Powiedział Roch.

    Powszechnie wiadomo, że odpowiednia mobilizacja powoduje, że praca idzie lepiej i szybciej. Roch wyjął z plecaka odpowiednią mobilizację w postaci Carlsbergów. Taki noworoczny aperitif do tego co już stało na półeczce.

    A to żeby praca Wam lepiej szła – Powiedział Roch.
    Ooo dzięki, dzięki – Powiedzieli.
    Wpadnij koło 1700 to będzie gotowy – Powiedział Woj.
    Spokojnie nie śpieszy się – Uspokajał Roch.
    I tak mamy remanent to nie ma co robić – Powiedział Woj.

    ****

    Zgodnie z umową Roch zjawił się w sklepie o 1700, jednak wszyscy się zbierali. Rowery wyprowadzone, drzwi zamknięte.

    Spóźniłem się, kurna? – Zapytał Roch.
    Nie, spokojnie, mamy remanent i kończymy wcześniej – Odpowiedział Woj.
    Zaraz Ci go dam – Powiedział Woj otwierając drzwi.
    Stan jest idealny, zero otarć, ale dobrze, że olej wymieniłeś. Trochę syfu było – Ocenił stan Bomberka.
    Ile jestem winien? – Zapytał Roch.
    Eee jak dla Ciebie to sześć dych – Odpowiedział Woj.
    Oo akurat mam, proszę – Odpowiedział Roch wyjmując kieszonkowe.

    Śmiało można napisać, że etap pierwszy remontu został zakończony. Amortyzator ma nowy olej i powietrze, jest czyściutki, wycacany, wychuchany. Dodatkowo trochę grosza zostało zaoszczędzone, a i stare znajomości odświeżone.

    Pora rozpocząć etap drugi polegający na wyczyszczeniu całego roweru i ocenieniu stanu technicznego napędu, który jest tragiczny, ale tak to jest jak jeździ się po mieszance śniegu z solą.

    Roch pozdrawia Wszystkich, na czele z Chłopakami z Adventure.