Kategoria: Bez kategorii

  • Awaryjny dzień

    Do popołudnia wszystko miało się dobrze; Roch jeździł to tu, to tam, załatwiał co miał załatwić, ale w końcu wrócił do domu i postanowił, że pójdzie pojeździć na rowerze. Pogoda ładna, lekki wiaterek, ale da się wytrzymać i można jeździć. Jednak — i tak już mocno sfatygowany — licznik nie wytrzymał próby i rozpadł się kompletnie. Dokładnie to oderwał się kabelek od podstawki w taki sposób, że naprawa, o ile w ogóle możliwa, jest nieopłacalna ponieważ nowy licznik to koszt około 100 zł, a poparzone palce są bezcenne.

    A skoro Roch poruszył temat poparzonych palców to wypada napisać o postępach w budowaniu \”Rowerowego Robota Rocha\”. Otóż temat wcale nie umarł, ale z powodu kryzysu jego priorytet nieco zmalał, ale wciąż jest rozwijany. Przez chwilę Roch poddał się, bo nie dało się przylutować mikroskopijnego układu, ale dziś zrobił z tym porządek. Układ co prawda był uszkodzony (przegrzany lutownicą) i trzeba było go jakoś usunąć z płytki, a jednocześnie nie spowodować jej uszkodzenia.

    Po wielu kontaktach palców z grotem lutownicy Roch sięgnął po ostateczne rozwiązanie, czyli odcięcie \”nóżek\” od \”korpusu\”. I tak 18 PLN przeszło do historii i wylądowało w szufladzie oznaczonej jako \”eksperymenty\”. Kolejnych osiemnastu złotych Roch nie przeżyje dlatego będzie musiał poszukać kogoś, kto mu to wlutuje. Na początek Roch uderzy do swojego Guru Elektronicznego, może będzie miał chwile czasu na pomoc młodszemu koledze. Na zakończenie pamiątkowe zdjęcie beznogiego układu:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Świąteczne porządki?

    Roch nie może być gorszy od super i hipermarketów i już rozpoczął przygotowania do Świąt. Po części wynikało to z nudów jakie męczyły Rocha, a po części z faktu dokonania przez Rocha zakupu paru narzędzi do jego elektronicznego warsztatu. Musiał w końcu zrobić porządek z burdelem, który panował w szafce, a że Święta za pasem to można było podciągnąć to pod świąteczne porządki. Okazało się, że miał 3 kg zbędnego złomu, który poszedł w kosz i znalazło się miejsce na nowe narzędzia. To było wczoraj.

    Dziś Roch walczył z oporną materią w postaci dętki, którą trzeba było skleić, potem jeszcze założyć koło i można było siadać do elektronicznych spraw, które Roch chce załatwić. Okazało się, że nie ma wytrawiacza i jutro trzeba jechać na zakupy, więc dziś Roch dociął laminat miedziany i na tym zakończył. Potem tradycyjnie: najpierw książka, potem trochę komputera i dzień się kończy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nuuuuudy

    Weekend upłynął pod znakiem permanentnego nudzenia się. Gdyby nie książka to Roch w ogóle nie włączałby komputera, a tak przynajmniej przerobił kilka przykładów, potrenował i znowu się nudził. O ile sobota jeszcze ładna była, ale wietrzna strasznie bowiem w górach halny grasował, o tyle niedziela to już kompletna jesień; wiatr, deszcz, szaro i nic poza tym. Jak tak dalej pójdzie to Roch skończy książkę jeszcze w tym tygodniu i co dalej? Trzeba będzie rozejrzeć się za kolejną pozycją, póki \”Najpopularniejszy i najfajniejszy rząd po \’89r.\” nie podniesie VATu na książki.

    Oby pogoda ciut się poprawiła, bo inaczej Roch zanudzi się w domu, a w planach jest jeszcze przestawienie czasu, czyli dłużący dzień będzie się jeszcze bardziej dłużył. No cóż, jesień idzie dużymi krokami i trzeba jakoś przezimować ten ciężki czas. Niedźwiedziom to jest dobrze, idą spać i wstają na wiosnę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nawet na lotnisku panuje jesień

    Nie mając nic lepszego do roboty, Roch wybrał się na lotnisko. Jechał z nadzieją, że coś wyląduje z dobrego kierunku, bo ostatnio u Rocha wiatry straszne panują i mogłyby być całkiem przyjemne zdjęcia. Na miejscu okazało się, że wiatr wieje w złym kierunku, przez to wszystko ląduje \”na drugim końcu\” lotniska i ze zdjęć nic nie wyszło. Roch trochę paliwka spalił i nic poza tym. Na szczęście w lokalnym kiosku kupił gazetę i miał co robić w domu.

    Z tego lenistwa ponownie zaatakowała Rocha chęć zakupu skanera nasłuchowego, żeby w zimowe wieczory \”podsłuchiwać\” pilotów i nie tylko. Jednak jest jeden problem, jak Roch kupi jedno, to nie kupi drugiego, a piasta i licznik też czekają na swoją kolej, więc trzeba będzie się mocno nagimnastykować żeby owca była cała i wilk syty. Porywisty wiatr ma ustąpić już od jutra, to może Roch pójdzie na rower i przestanie myśleć skanerach, piastach i licznikach.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • I znowu przestój

    Drugi dzień ładnej pogody i Roch szczerze chciał iść na rower, ale okazało się, że trzeba pomóc w domu, a potem jeszcze trzeba zejść do sąsiadki bowiem \”komputer niedomaga\”. Owo niedomaganie objawiało się tym, że jakieś Skype nie chciało się zainstalować. Rochowi jakoś udało się, potem jeszcze tylko znaleźć login i hasło i mógł już kasować za \”usługę\”. Przed chwilą Roch dobrał się do swojego komputera i tak już pewnie zostanie, bo na zewnątrz powoli robi się ciemno, a poza tym Rochowi już nie chce się.

    Jutro znowu zabiegany dzień, w dodatku Roch znowu będzie trawił płytki więc rower ponownie będzie odpoczywał. W końcu to prawie koniec sezonu i Roch będzie powoli żegnał się z rowerowaniem. Podczas przerwy w pedałowaniu Roch będzie się modernizował i wydawał pieniądze na rower, żeby móc w przyszłym roku ponownie atakować 10 tyś km.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Rowerowo

    W końcu udało się, a ściślej pisząc zachciało się, Rochowi wyjść na rower; pogoda z biegiem dnia zrobiła się znośna, a Roch znalazł w szafie cieplejsze spodenki więc nic nie stało na przeszkodzie, aby wyjść na rower. Licznik oczywiście szwankował, czasem liczył, czasem nie i dystans jest mocno orientacyjny, ale Roch podpiera się statystykami i na tej podstawie określił dystans na około 26 km. Okulary parowały więc Roch, żeby zachować jako taką widzialność, jechał bez nich, a tym samym miał naturalny ogranicznik prędkości. Powyżej 30 km/h oczy zamykały się same.

    Od razu Roch lepiej się czuje, nogi ciut bolą, ale boleć muszą, poza tym mózg dotleniony, aorty przetkane, kalorie spalone, czyli same plusy. O ile pogoda się utrzyma, lub nawet poprawi, to Roch dalej będzie pedałował. Może nawet uda się podjechać na lotnisko, ale to okaże się i nie warto planować niczego bowiem jutro pogoda się załamie i Roch zostanie uziemiony.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nie ma nic do roboty

    Weekend upływa pod znakiem nicnierobienia; zaletą tego jest to, że Roch ma dużo czasu na czytanie książki, a dzięki temu czas szybko mu płynie z dala od komputera. Rower również stoi i odpoczywa, ale trzeba go będzie jeszcze uruchomić i pojeździć przed definitywnym końcem sezonu. Na pewno Roch pojedzie na rowerze do zaprzyjaźnionego Adventure żeby sfinalizować akcję \”Piasta 2010\” i rozejrzeć się za jakimś licznikiem, bo i ten element niedomaga.

    Jutro nowy tydzień, może i u Rocha zacznie się coś dziać, bo weekend upłynął pod znakiem wyjątkowego nieróbstwa, ale tak to już jest. Sezon się kończy, Rochowi się nie chce, a na zewnątrz jest coraz zimniej, więc Roch zaczyna siedzieć w domu i pisać \”głupoty\”.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • A dziś oddali książkę

    Kolejny dzień walki o książkę, która zalegała na Poczcie Polskiej. Po wczorajszym \”starciu\” Roch nie miał żadnych wątpliwości, że nie można się uginać i trzeba być twardym. Przy okienku dał awizo i czekał, aż pani przewali się przez tony papieru, choć komputer stoi obok. W końcu padło pytanie:

    \”Jak wygląda paczka?\” — Zapytała pani z okienka.
    \”Nie wiem\” — Odpowiedział Roch.
    \”A kto jest nadawcą?\” — Zadała kolejne pytanie.
    \”Nie wiem\” — Znowu odpowiedział Roch.

    W końcu nikt mu łaski nie robi, że dostarczy paczkę, bo Roch równie dobrze mógł jechać do Gliwic i ją przywieźć. Następnym razem Roch dopłaci i poczeka na kuriera, im — w przeciwieństwie do Poczty — zależy na kliencie (a przynajmniej na zarobku za usługę).

    W końcu Roch może rozłożyć się na łóżku i poczytać o tym, co interesuje go najbardziej, czyli tworzenie aplikacji, ale na tym koniec pisania o bojach z Pocztą. Najważniejsze, że książka leży na półce i nikt jej nie zgubił. Pogoda wybitnie nie-rowerowa. Zimno, pojawiły się opady więc Roch siedzi w domu, ale wszystko wskazuje no to, że weekend ma być znośny więc może uda się jakiś wypad uskutecznić, ale o tym Roch napisze później.

    Na zakończenie, oczywiście, zdjęcie książki:

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Książki nie oddamy (dziś)

    Cała historia zaczęła się rano, kiedy listonosz ma w zwyczaju chodzić i donosić różne listy i paczki. Roch czekał na swoją książkę, która miała niedaleką drogę do pokonania, bo jechała z Gliwic i dwa dni to aż nadto czasu. Dzwonek, Roch odbiera, listonosz mówi, że paczka była za ciężka, a on dziś ma dużo do rozniesienia i wypisze Rochowi awizo, a ten odbierze paczkę popołudniu. Roch, nie mając zbytnio wyjścia, przystał na tę propozycję, choć paczka powinna zostać Rochowi dostarczona, ale duży więcej może i w dobie kryzysu to klient przyjeżdża po paczki.

    Popołudniu na Poczcie Roch spędził dobre 30 min, w końcu nadeszła jego kolej i okazało się, że paczka nie może być wydana, bo listonosz nie rozliczył się z niej, cokolwiek to znaczy, i dopiero jutro Roch może sobie odebrać, bo przecież Poczta Polska nie ma w zwyczaju przywozić paczek. Takie są efekty skąpstwa; Roch pożałował 12,99 na kuriera i teraz będzie chodził za swoją własnością, stał w kolejce i użerał się z niedopieszczonym babskiem w okienku. To był ostatni raz.

    Na zakończenie początek sezonu:

    Sikorka Bogatka

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejny klaps

    Swego czasu Roch pisał, że wysłał kolejne zdjęcie na Airliners.net i liczy się z tym, że to zostanie zaakceptowane, bo Roch dmuchał i chuchał na nie, żeby tylko nie dać pretekstu do odrzucenia zdjęcia. Okazuje się, że można się przyczepić i aktualnie jest 8:2 dla screenerów bowiem odrzucili i to zdjęcie twierdząc, że \”bad edit/halos in sky\”. Roch zdemotywował się kompletnie i postanowił, że jedynym miejscem wartym Rocha zdjęć będzie Flickr.

    Rower stoi i odpoczywa, Rochowi jakoś nie chce się jeździć, zimno strasznie, mglisto i już jesiennie. W dodatku Roch czeka na zamówioną książkę i ma nadzieję, że Poczta Polska nie zgubi paczki. Potem zacznie zgłębiać arkana C# i .NET, aż śnieg go zastanie, ale dystans już ma zrobiony więc można się byczyć. Na zakończenie odrzucone zdjęcie:

    Learjet 31A

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Takie inicjatywy warto reklamować!

    Roch, przeciwnik komercji wszelakiej, a już na pewno komercji w wydaniu \”napisz pan notkę o nas, to damy panu zniżkę w naszym sklepie\” otrzymał maila. Z początku myślał, że to kolejny przedstawiciel handlowy umiejący korzystać z Google, ale po wgryzieniu się w treść okazało się, że — pośród poprzednich — mail ten jest bardzo miły, fajny i przede wszystkim Autorka wykazuje prawdziwą, niekłamaną, pasją rowerową i taką inicjatywę Roch z dziką przyjemnością wesprze na swoim skromnym blogu szczególnie, że dziewczę ma też problem.

    O co chodzi? Chodzi o dziewczę mające na imię Ania, a do Ań Roch ma słabość, która jeździ na rowerze i opisuje swoje wyprawy na blogu, ale też szukają pomocy w przygotowaniu następnych wypraw, o to fragment maila:

    \”Witam, nazywam się Ania. Bardzo zależy mi na rozreklamowaniu naszej inicjatywy rowerowej http://prahanakole.blogspot.com/ ponieważ marzy nam się wyprawa opisana w ostatnim poście i poszukujemy kogoś, kto nas wspomoże choćby logistycznie. Ty samym moja wielka prośba, czy moglby Pan polecić naszego bloga na swoim blogu? W ten sposób dowiedziałoby się o nas wielu doświadczonych rowerzystów i może ktoś by nam pomógł.
    Dziękuje bardzo, ania\”

    Wprawdzie blog Rocha nie jest tak wpływowy jak New York Times, ale ma on swoje kontakty \”poza blogowe\” i chętnie spróbuje pomóc Ani, ale i apeluje do Czytelników, nawet tych przypadkowych: jeśli potraficie pomóc dziewczynom to pomóżcie, niech ich pasja rowerowa się rozwija, niech zwiedzają kraje i niech promują kolarstwo, a kto wie, czy za parę lat dziewczyny nie objadą Równika lub nie pojadą wzdłuż Nilu.

    Tak więc Roch, z czystym sumieniem i dziką przyjemnością, poleca blog dwóch uroczych dziewczyn: Praha Na Kole.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch melduje wykonanie zadania!

    Wszelkie normy mają to do siebie, że można je zaniżać; i tak było w przypadku Rocha, który na początku roku zakładał, że popełni kolejne 10000 km, potem już spuścił z tonu i chciał tylko 5000 km, aby w końcu zejść do 4000 km, które na szczęście osiągnął dziś i tym samym melduję wykonanie rocznego planu w 100%. Roch od dziś może spokojnie oddawać się fotografii i elektronice nie martwiąc się tym, że ma jakieś niespełnione plany, ale rower bynajmniej nie idzie w odstawkę; Roch wciąż będzie namiętnie pedałował, ale bez żadnych obciążeń, z czystym kontem i dla czystej przyjemności.

    Tak się złożyło, że do pełni szczęścia zostało Rochowi tylko 28 kilometrów, w sam raz na niedzielny wypad do Świerklańca z Michałem. Oczywiście, jak to w niedzielę, ludzi pełno, ławki zajęte, ale Rochowi nigdzie nie śpieszyło się. W sumie to nawet nie wiedział ile ma przejechane, a ile jeszcze przejechać musi. Pod domem dopiero okazało się, że Roch może ogłosić victorię i udać się na zasłużony, choć krótki, odpoczynek. Teraz trzeba zacząć myśleć o kolejnej akcji \”Roch remontuje rower\”, choć w tym roku będzie to tylko skromny lifting, a nie dogłębny peeling. Dowód przejechanych 4000 km:

    Roch pozdrawia Czytelników.