Kategoria: Bez kategorii

  • W dalszym ciągu nudno

    Od ostatniej notki minęło sporo czasu, a Roch nadal umiera z nudów. Pogoda ni jak nie rozpieszcza; albo deszcz, albo wiatr, albo Roch nie ma czasu, bo akurat ma jakieś zajęcie. Prognozy pogody nie sprawdziły się, a wszyscy zapowiadali, że jednak będzie ładnie. No cóż, mamy już jesień i taka pogoda to normalna sprawa, ale kilka dni porządnej jesieni przydałoby się żeby zabić te szarości.

    Jutro ma być ładnie” zapowiadają wszyscy, ale Roch już im nie wierzy. Pewnie będzie tak jak przez cały tydzień i nie ma sensu czekanie na ładną pogodę, bo ta chyba już nie wróci. Rower, żeby choć trochę trzymać się linii programowej bloga, stoi i kurzy się. Jak Roch solidnie się wkurzy to rozkręci rower, Bomberka zawiezie do zaprzyjaźnionego Adventure i będzie spokój. Do przyszłego roku oczywiście.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W oczekiwaniu na weekend

    Roch – znany z tego, że obiecuje i obiecuje – rozpoczął odliczanie do weekendu, bo ten – według prognoz – ma być ładny i w miarę ciepły. Jako, że weekend składa się z dwóch dni to jeden dzień Roch spędzi na rowerze, a drugi dzień upłynie z aparatem w rękach. Oczywiście o ile pogoda nie zepsuje tych planów.

    Dziś Roch robił to samo co zawsze, czyli nic, a właściwie to leżał na łóżku, co można uznać za czynność, ale nie męczącą zbytnio. Później zasiadł do komputera i zaczął tropić absurdy wypisywane na forach internetowych. Akcja nazywa się “forum óczy, forum radzi” i ma na celu zabicie nudy, a wiadomo, że fora internetowe potrafią dostarczyć mnóstwo radości. Podobnie jak, czasem, blog Rocha (samokrytyka zamierzona)

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna okazja zmarnowana

    Pogoda cudna, zupełnie inna niż ta wczorajsza plucha, ale Roch musiał podładować akumulator, bo zima i lepiej żeby samochód nie odmówił posłuszeństwa. Oczywiście Roch nie posiada prostownika, którym mógłby rozwiązać problem. Pozostało znaleźć kogoś, kto ma i kto pożyczy. W końcu Roch udał się wujka “oponiarza”, który ma własny zakład i była szansa, że takie cudo posiada.

    Owszem, posiada, ale mobilność tego cuda była bliska zeru, a więc plan był taki, że Roch zostawi auto i pójdzie na kawę do ciotki, a jak będzie gotowe to sobie odbierze. Jednak dopiero w okolicach 1400, bo teraz ma robotę. Roch czekał i czekał i się nie doczekał; akurat ktoś tam przyjechał i Roch został przesunięty do soboty. Wiadomo, sezon na zmianę opon w pełni.

    Tak więc Roch, czekając na dobranie się do prostownika, zmarnował okazję na jakieś fajne (ta, akurat fajne) zdjęcia, a może nawet wyjście na rower. Jednak w TV wieszczą, że weekend ma być ładny, więc może nie wszystko stracone.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Śmiać się, czy płakać?

    Czasem umiejętność przewidywania Rocha przerasta jego samego. Wczoraj wieszczył ponowne nadejście jesieni, temperatura miała niesamowicie wzrosnąć, miało był słonecznie i jesiennie. I tak jest; z tą różnicą, że temperatura spadła, słonecznie wcale nie jest, a jesiennie i owszem. Deszcz leje od rana, zimno, termometr w samochodzie, który obecnie jest podstawowym środkiem lokomocji Rocha, pokazał 4°C i nic powyżej tego.

    W samochodzie Roch siedział, bo musiał się teleportować do miasta, celem zakupienia towaru deficytowego jakim jest gładki papier kredowy, który jest niezbędny Rochowi, a którego nie ma, bo – tak twierdzą panie z papierniczych – producenci drukarek się zbuntowali, bo im się tusz rozmazywał. Skromne zapasy, które Roch poczynił w przeszłości już dawno się wyczerpały lub zostały bezproduktywnie zniszczone.

    Jutro Roch obleci hiper i supermarkety w poszukiwaniu tegoż rodzaju papieru, który w mieścinie Rocha jest, widocznie, zapomniany. O folii do drukarek laserowych lepiej nie wspominać; są miejsca, w których nie wiadomo o co chodzi. Tak, czy inaczej Roch musi coś wykoncypować, żeby zabić nudę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zaczyna robić się ciepło

    Po ostatnich pogodowych przejściach zaczyna robić się cieplej, mniej wietrznie i ogólnie bardziej jesiennie niż zimowo. Niestety, w parze z poprawą pogody nie idzie wzrost zajęć, którymi Roch mógłby zabić nadmiar wolnego czasu, który mu się gromadzi od jakiegoś, nomen omen, czasu. Co prawda jutro Roch zaczyna operację pod kryptonimem “prasowanie laminatu”, ale po zakończeniu akcji znowu zrobi się nudno.

    Jeśli temperatura jutro będzie na takim samym poziomie jak dziś, to Roch wybierze się gdzieś z aparatem. Trzeba pochodzić, bo leżenie na łóżku też Rochowi się znudziło. Jednak znając szczęście Rocha to po tej buńczucznej zapowiedzi jutro przyjdzie zima, spadnie śnieg, a z nim temperatura i Roch znowu będzie marudził, że nie ma co robić.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Tak nudno jeszcze nie było

    Roch, idąc w ślady niedźwiedzi, powoli zapada w sen zimowy. Żeby było ciekawiej to od piątku Roch nudzi się strasznie. Nie ma co robić, pogoda pod psem, zimno, wietrznie. W domu również nie ma co robić, a więc Roch przesypia całe dnie licząc na to, że podczas krótkich drzemek coś mu się przyśni, ale i tam są nudy. Jeśli takie mają być wszystkie weekendy to Roch dziękuje, ale wysiada.

    Może w poniedziałek uda się wydrukować kilka płytek i przez najbliższy czas Roch będzie miał co robić. Żelazko jeszcze działa i być może Roch skończy obiecany termometr, a później się zobaczy. Może zima już była i w grudniu Roch będzie jeździł na rowerze, a może zima dopiero przyjdzie i Roch w grudniu będzie nadal narzekał, że nie ma co robić.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Jak się nie zanudzić na śmierć?

    Skoro i tak z blogu (bloga?) rowerowego pozostał już tylko tytuł, bo o rowerze w ostatnim czasie było niewiele, Roch napisze kilka zdań o swoich próbach przezwyciężenia nudy. Zima, trzeba to przyznać, zaskoczyła nawet Rocha, który od roku zabiera się za złożenie nowego karmnika, bo stary rozpadł się i silniejszy wiatr go zdmuchnie.

    Po przekopaniu piwnicy w poszukiwaniu desek Roch zabierze się, ma to cały czas w planach, za sklecenie czegoś na kształt karmnika, solidniejszego niż poprzednia wersja beta. W roli przyszłego developera karmników Roch czuje się doskonale, praca nie wymaga większego wysiłku, tylko trzeba uważać na palce, w końcu piła i młotek to narzędzia śmiercionośne.

    Poza developerką Roch planuje rozkręcić rower i sprawdzić, co wymaga wymiany, co może jeszcze poczekać na lepsze czasy, a co jest zdatne do użytku. Przy okazji Roch planuje umyć rower, choć to jeszcze nie jest do końca pewne; a jak – po takim myciu – coś pęknie, złamie się lub odpadnie? Może okazać się, że miłość Rocha wymaga więcej troski, niż tylko zmycie z niego błota, które Roch skrzętnie zbierał przez kilka sezonów. Tak, czy inaczej coś – oprócz samego jeźdźca – trzeba w rowerze wymienić, bo rower dzielnie znosił nienachalnie szczupłego Rocha na swoim siodełku przez 13 tyś. kilometrów.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wszędzie biało i zimowo

    Stało się to czego wszyscy się bali, a mianowicie spadł śnieg. Nawet Roch był zaskoczony, gdy rano jednym z pierwszych newsów jakie usłyszał był ten o śniegu za oknem. Początkowo nie chciało mu się wierzyć, ale jak podszedł do okna to sam się przekonał, że ten news był prawdziwy. Duże płatki, a właściwie płaty, śniegu ścigały się z dużymi kroplami deszczu, który również padał.

    Później było gorzej; śnieg nie przestawał padać, temperatura w okolicach zera powodowała, że gdzieniegdzie przymarzało i robiło się ślisko, a to było przyczyną “uślizgów” innych kierowców. Podobno, tak pogodynki w TV mówią, w innych miejscach jest jeszcze gorzej, choć Roch myślał, że gorzej być nie może. No cóż, zima w tym roku przyszła “ciut” za wcześnie, ale to dobrze. Wszak białe zdjęcia drzew i zamarzniętych potoków też są ładne, nie wspominając już o panoramach białego horyzontu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • A gdzie jesień?

    Złowieszcze zapowiedzi o rychłym nadejściu zimy sprawdziły się w 100%. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że mamy dopiero początek października i powinna być złota polska jesień, żółte, pomarańczowe i czerwone kolory powinny dominować w krajobrazie, a tu mamy pełny odcień szarości aż do białego włącznie. Roch trochę się zdziwił gdy z nieba zaczął padać śnieg z deszczem, a on jeszcze w jesiennym, lekkim ubraniu paradował po mieście.

    Do samochodu miał kawałek, więc poczuł się jakby to już był schyłek listopada, ale to przecież październik dopiero! Pora chyba włożyć łopatę do bagażnika i wlać zimowy płyn, bo Roch nie chce się poczuć jak drogowcy, którzy rok rocznie są zaskakiwani przez zimę.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nie ma nic do roboty

    Dziś, będąc w zaprzyjaźnionym PWiK, Roch dowiedział się, że skonstruowanie odbiornika, o którym Roch wczoraj pisał to nie takie “hop siup”. O ile polutowanie i odczytanie schematu to nic trudnego, to zestrojenie tego i znalezienie błędów może powalić nawet doświadczonego konstruktora, a co dopiero Rocha, który w tej dziedzinie raczkuje dopiero.

    Poza tym Roch zarobił trochę grosza, bo komputery mają to do siebie, że lubią się zepsuć i Roch bywa potrzebny, a że cel zbiórki jest jasny i klarowny to kosi kasiorkę wszędzie, gdzie tylko da się i jest coraz bliżej celu. I to by było na tyle.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Iście angielska pogoda

    Wczoraj Roch nie odzywał się, bo nie miał o czym pisać, a kolejny wpis o pogodzie byłby chyba \”wielkim ssaniem z palca\”, cytując klasyka złotych myśli. Dziś Roch oficjalnie skończył składanie, a właściwie przerabianie, zasilacza i postanowił ogłosić to wszem i wobec. Jeszcze radiator nie ostygł, a Roch planuje już kolejne dwa projekty. Jeden to termometr dla Koyota, który Roch składa już kilka miesięcy i pewnie przy najbliższej okazji oberwie po uszach od Koyota, a drugi – ambitny wielce – projekt to odbiornik częstotliwości lotniczej.

    Z tym odbiornikiem będzie sporo zabawy, bo Roch jeszcze nie jest na takim poziomie zaawansowania (o ile można mówić o jakimkolwiek poziomie) żeby samodzielnie zmontować układ i coś jeszcze odebrać. Jednak wyobraźnia Rocha działa i popycha go do coraz trudniejszych zadań. Może się uda, a jak nie to będzie kolejny \”prawie\” działający układ w Rochowej szufladzie.

    Pogoda, Roch nie byłby sobą gdyby pominął ją milczeniem, znowu wariuje, od 1400 do 1500 zachęcała do wyjścia na rower, a potem było – a właściwie nadal jest – coraz gorzej. Leje, wieje i jest brzydko.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Ile można wytrzymać bez roweru?

    Pogoda, jak na jesień, całkiem przyjemna i zachęcająca do wyjścia na rower, ale rower miał awarię, którą Roch miał naprawić, ale z drugiej strony miał już zakończyć sezon, o czym pisał. Dumał Roch, leżąc na łóżku, czy warto naprawiać dętkę, czy dać sobie spokój. Oczywiście, że Roch naprawił dętkę, a właściwie wymienił na nową, a starą zakleił. Jednak choroba rowerowa, zwana cyklozą, nadal Rocha solidnie trzyma.
    Po 30 minutach koło siedziało w ramie, a Roch próbował domyć się ze smaru. Kiedy w końcu udało się pozbyć tłustych resztek, Roch był gotowy żeby iść na rower. Aparat został zapakowany do plecaka, Roch wskoczył w długie spodnie, bo na krótkie już za zimno i pojechał na Dolomity, a dokładnie na nasyp żeby mieć dobry punkt dla kolejnej panoramy. Jakoś Roch polubił tę technikę szczególnie, że sklejanie zdjęć idzie mu coraz lepiej i szybciej.
    Jutro aparat odpoczywa, a Roch pedałuje trochę szybciej i trochę dalej, może nawet na lotnisko dotrze, ale to nie jest nic pewnego. Na zakończenie obiecana panorama:

    Roch pozdrawia Czytelników.