Kategoria: Bez kategorii

  • Stopniowe wygaszanie i inne zajęcia

    Jakoś tak się złożyło, że Roch znowu zapomniał o wczorajszej notce, a dziś też nie było lekko z przypomnieniem sobie o tym, że Roch należy do bloggerów (bo chyba może tak napisać?) i trzeba dbać o swój kawałek w Internecie. W ostatnim czasie sporo się dzieje u Rocha i na rower nie ma zbytnio czasu, ale pogoda doskonale go rozumie i sprezentowała mu deszcz, żeby pragnienie pedałowania było mniejsze.

    Poza tym, że Roch nie wie w co ręce włożyć to jeszcze dostał propozycję zrobienia strony internetowej dla “znajomej znajomego” ale – z racji swojej awersji do tworzenia stron i barku czasu – musiał odmówić, ale nie żałuje. Roch wyznaje zasadę, że trzeba mieć przyjemność z tego co się robi, a robienie stron Rochowi nie sprawia przyjemności.

    W międzyczasie, często zwanym odpoczynkiem, Roch wyłączył swój stary blog, bo po co Google ma go indeksować jak tam nic się już nie dzieje. Jednak nie został on skasowany, bo dowód dla małych Rochów musi zostać, poza tym sentyment nie pozwala Rochowi wcisnąć “Delete” i wygasić go całkowicie i permanentnie.

    Roch pozdrawiam Czytelników.

  • Pogorszenie pogody

    Od rana chmurzyło się, wiało i dmuchało. Pogoda zapowiedziała Rochowi, że dzisiaj rower odpoczywa, a Roch razem z nim. W związku z tym Roch próbował zagospodarować nadmiar swojego wolnego czasu. Jednak dopadła go niemoc twórcza i postanowił, że poza minimalnymi czynnościami na forum Elektrody, nie będzie robił nic co wymaga jakiegoś wysiłku.

    W międzyczasie rozglądał się za jakimś nowym projektem, bo jak już robić to robić na całego. Jutro Roch wydrukuje schemat programatora i – o ile dławik dojedzie – zacznie go składać. Do tego czasu Roch powstrzymuje się od jakiejkolwiek aktywności, nie licząc wypadów z Aliną, ale to oczywista oczywistość.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Dajcie Rochowi schemat, a wszystko podłączy

    Od rana Roch miał urwanie głowy. Jeśli była jakaś osoba, która mogła coś chcieć od Rocha to musiała sobie o tym przypomnieć właśnie dziś. Od rana Roch musiał świadczyć pomoc techniczną, bo to nie działa, a to działa, a działać nie powinno. Na dokładkę wysiadł domofon, a właściwie ktoś mu w tym “wysiadnięciu” pomógł.

    Początkowo założenie nowego maiło zostać zlecone “fachowcowi”, ale ów fachowiec zażądał astronomicznej kwoty za podłączenie sześciu drucików. Roch postanowił, że sam podłączy i sam sobie zapłaci. Po chwili zabawy z miernikiem Roch znalazł masę, czy kluczowy element, od którego zależy najwięcej. Później z górki, czerwony to dzwonek, żółty głośnik, pomarańczowy mikrofon, brązowy otwieranie i gotowe. Panu “fachowcowi” dziękujemy.

    Po podłączeniu Roch doszedł do wniosku, że choroba zwana elektroniką na coś się przydała. Poza tym, że Roch składa robota to jeszcze potrafi przeczytać schemat elektryczny, że o posługiwaniu się miernikiem nie wspomni.

    ****

    Przyszła pora na rower, z Aliną oczywiście, jednak Roch nie miał ochoty wbijać się kask, koszulki i całą otoczkę rowerową. Dlatego kask został w domu, koszulka “cywilna” i już można zauważyć pierwsze ślady opalenizny na Rochu.

    Z Aliną Roch pojechał na Dolomity i Repty. Na Reptach zaliczyli trasę zeszłorocznych zawodów i wrócili na Dolomity. Jednak Rochowi skończyło się picie i powoli usychał. Z pomocą przyszła Alina, która pokazała Rochowi wododajny hydrant, który zlokalizowany był przy straży pożarnej. Roch odżył, a i wziął zapas wody na powrót do domu.

    Fajnie jeździ się z kimś żywym, a jeszcze fajniej z Aliną.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Esy-floresy

    Do tej pory Roch myślał, że los już podjął decyzję i skazał go na wieczną, samotną jazdę na rowerze, bez żywego towarzysza, bez słuchawek i bez jakiejkolwiek nadziei, że coś w tej sprawie drgnie. Zaczynał nawet akceptować ten stan rzeczy tłumacząc sobie, że tak ma być, skoro Roch jest jedynakiem to i na rowerze towarzystwo jest mu niepotrzebne.

    Jednak wraz z końcem miesiąca coś drgnęło, los zaczął uśmiechać się do Rocha, a on sam też częściej się uśmiecha, bo każde spojrzenie na rower przywołuje ostanie wypady rowerowe, ale już nie w pojedynkę tylko we dwójkę. Tak się stało, że znalazła się osoba, która chce towarzyszyć Rochowi w rowerowaniu. Dzięki temu Roch odkrył rower na nowo, poznał nowy smak roweru, który do tej pory był zarezerwowany dla innych.

    Tak się złożyło, że dziś Roch wybrał się wspólnie z Aliną na Chechło, a stamtąd laskiem na Świerklaniec. Na Świerklańcu trochę się pokręcili i pojechali do Piekar Śląskich, a potem – przez Księżą Górę – wrócili Radzionkowa, gdzie umówili się na następny wypad i powiedzieli sobie “do następnego”. Roch chciał jeszcze zaliczyć Dolomity, ale ostatecznie skierował się ku domowi.

    W kwestii zawodów Roch umieścił stosowną informację na blogu, jeśli ktoś byłby zainteresowany (niekoniecznie startem) to Roch poda więcej informacji, a także odpowie na wszelkie pytania. Start Rocha nie wchodzi w grę, waga i lenistwo nie pozwalają mu na ściganie się w jakiejkolwiek kategorii wiekowej, aczkolwiek zdjęcia na pewno się pojawią.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • XIII Mistrzostwa w kolarstwie górskim Repty 2009

    Zgodnie z obietnicą Roch umieszcza informacje o nadchodzących zawodach MTB.

    Regulamin zawodów:
    Zawody rowerowe opierają się na zasadach sportowej rywalizacji i mają charakter amatorski. Uczestnikiem wyścigu może być każdy rowerzysta posiadający sprawny rower oraz kask ochronny, nie posiadający licencji zawodnika. Osoby niepełnoletnie muszą posiadać pisemną zgodę rodziców na udział w zawodach.

    Miejsce zawodów:
    Zawody odbędą się na terenie parku GCR \”Repty\”. Trasa przebiega ścieżkami parku tworząc pętlę długości 3,5 kilometra. Biuro zawodów usytuowano na Stadionie Sportowym. Przewidywany start o godzinie 11.00.

    Kategorie wiekowe:
    5-9 lat (1 pętla): start godzina 11.00.
    10-14 lat (3 pętle): start godzina 11.30.
    15-19 lat (5 pętli): start godzina 12.30.
    20-30 lat (5 pętli): start godzina 14.00.
    31-49 lat (5 pętli): start godzina 15.30.
    50 lat i powyżej (3 pętle): start godzina 11.30.
    Pracownicy GCR \”Repty\” (3 pętle): start godzina 11.30.

    Dekoracja nastąpi 20 minut po zakończeniu wyścigu w danej kategorii. Czas trwania poszczególnych wyścigów może ulec zmianie.

  • Z Oną na rowerach

    Pogoda dopisała, choć niebo było pokryte cumulusami, które złowrogo spoglądały z góry na Rocha, ale nic nie wskazywało na to, że zacznie padać. Roch, oczywiście, pojechał sam, ale rozpuścił wieści, że pomyka na rowerze. Trasa standardowa: Radzionków, Dobieszowice, Świerklaniec i Nowe Chechło. Po powrocie Roch spojrzał na telefon, który informował Rocha, że dostał wiadomość.

    Okazało się, że Ona chciała towarzyszyć Rochowi, ale cichy dzwonek i głośny wiatr spowodowały, że Roch nie usłyszał dźwięku nadchodzącej wiadomości. Nie pomógł nawet wibrator, który nie potrafił odpowiednio połechtać Rocha.

    Na szczęście Ona nadal wykazywała chęć pojeżdżenia z Rochem. Spotkanie nastąpiło w miejscu zamieszkania, z którego wspólnie udali się na Świerklaniec. To było drugie podejście do Świerklańca, ale w takim towarzystwie to i trzeci, czwarty i dziesiąty raz byłby tak samo fajny. Ze Świerklańca pojechali na Chechło, a stamtąd do Miasteczka Śląskiego, z którego wrócili do Tarnowskich Gór.

    Roch bał się spojrzeć na licznik, ale widział, że kilometrów jest sporo, ale w dobrym towarzystwie kilometry szybko lecą, a i jaka większa chęć do jeżdżenia jest. Już umówili się na poniedziałek i już Roch nie może się doczekać.

    Oczywiście tajemniczą Oną jest Alina, z którą Roch często pomykał na rowerze, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że znowu Roch i Alina będą wspólnie śmigać na rowerach.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Pączek pączka pogania

    Niewykorzystane szanse obracają się przeciwko nam, do takiego wniosku doszedł Roch, kiedy okazało się, że deszcz skutecznie pokrzyżuje Rocha plany co do wypadu z Oną na rowerze. Czasem słońce wychodziło, ale był to tylko miły przerywnik w burzach i opadach deszczu.

    W związku z tym, że Rochowe skrzydła zostały podcięte postanowił zasiąść do programowania, ale tak na poważnie. W tym calu zrobił sobie kawę, wziął przekąskę w postaci pączka i zasiadł do monitora. Kiedy pączek się skończył Roch stwierdził, że dobrze mu idzie i wziął drugiego. Jednak w połowie pączka skończyła się kawa. Bojąc się, że serce Rocha nie wytrzyma drugiego kubka nalał sobie czegoś zielonego co nie zdążyło uciec z lodówki.

    Drugi pączek zastał popchnięty trzecim, a trzeci czwartym. Jako, że zapas pączków się skończył Roch dolał sobie zielonego i stwierdził, że teraz tylko o wodzie będzie jechał, jak pustelnik jakiś w swojej pustelni otoczony korzonkami, robaczkami i motylkami. Kiedy w pęcherzu Rocha znalazła się cała zawartość butelki przyszedł czas na odpoczynek, po którym Roch dał sobie spokój. Program rozrósł się znacznie i widać całkiem bliski koniec.

    Tak więc Roch nie nudził się, choć weekend na rowerze jest murowany.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zero roweru

    Tak pechowo się złożyło, że to Rocha próbowano wyciągnąć na rower, a on nie mógł. Zarzekał się, że dziś będzie wolne, ale plany musiały zostać zweryfikowane. Cały dzień Roch jeździł, a to do miasta, a to do Marketu, a popołudniu stwierdził, że nic mu się już nie chce i nie poszedł na rower.

    Z osobą, która proponowała Rochowi rower umówił się na jutro i ma nadzieję, że jutro Ona znajdzie czas, aby z Rochem trochę pośmigać. Jutro jest piątek więc nic nie powinno się dziać, ale na wszelki wypadek Roch zamknął telefon i kluczyk od samochodu w szufladzie. Gdyby co to “nie mam, nie wiem, zarobiony jestem i w ogóle”. Jutro Roch jeździ na rowerze i ma ogromną nadzieję, że nie sam.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Więcej ryb, Rochu

    Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, że Roch zapomniał wczoraj uzewnętrznić się publicznie. Spowodowane było to faktem, że Roch kończył cześć projektową i przymierzał się do części “trawiąco-lutowniczej”, a zatem musiał skompletować co bardziej egzotyczne układy, musiał przygotować wydruk, pliki PDF, wgrać na pendrive, a po tym wszystkim Roch chciał tylko wyciągnąć gnaty przed siebie i iść spać w poczuciu prawie spełnionego obowiązku.

    Dziś Roch odebrał paczkę, zamówił kolejną, w międzyczasie naprawił światło w samochodzie, a popołudniu poszedł na rower bo pogoda dopisała i szkoda było siedzieć w domu. Roch wybrał się na Dolomity, tam trochę kółek pokręcił i pojechał na Repty. Ponownie zrobił kilka rundek i wrócił do domu. Samemu jakoś nudno się jeździ, a środki na zakup słuchawek zostały przekazane na elektronikę. Zakup znowu się przeciągnie, a Roch zaczyna sam do siebie mówić. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu.

    Na jutro plan jest jeszcze prostszy; odwiedzić zaprzyjaźniony PWiK, później pojeździć i tyle. Roch nie planuje świadczyć żadnych usług, konsultacji, etc. Ma dość i przez jeden może być egoistą.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Próba uchwycenia momentu

    Na wstępie Roch pragnie usprawiedliwić się z braku wczorajszej notki, ale pochłonął go bez reszty wyświetlacz sterowny za pomocą programu, a wszystko to made by Roch. Po wczorajszych przymiarkach, dziś Roch wziął i skasował wszystko zaczynając od samego początku. Powodem była zmiana “platformy”, która to przyśniła się Rochowi w proroczym śnie.

    Najpierw jednak Roch wybrał się na rower. Pojechał na Dolomity i chciał odwiedzić Repty, ale zachmurzone niebo skutecznie go zniechęciło do tego. W tym roku Roch nie szokuje tysiącami kilometrów, porównując z tym co było rok wcześniej, Roch ma zaledwie połowę kilometrów, a i to deko naciągane jest.

    Skuteczność zachmurzonego nieba była całkiem wysoka, zaraz po powrocie do domu spadł przelotny deszcz i znowu wyszło słońce, jednak Roch nie wyszedł. Wymienił wodę na balkonie, żeby ptaki miały co pić i zasiadł do komputera, jak ma to w zwyczaju. Po chwili przyleciał wróbel i zaczął się kąpać, rozlewając wodę gdzie tylko popadnie.

    Zanim Roch wpadł na pomysł nagrania tej intymnej chwili wróbel już był suchy i gotowy do odlotu. Następnej próby nie było bo padły akumulatorki, ale jutro też jest dzień i może uda się coś skręcić i na Tube wrzucić.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Spadł deszcz

    We wczorajszej notce Roch zapowiedział, że spadnie deszcz i spadł. Padał tak cały dzień skutecznie uniemożliwiając wyjście na rower. W domu Roch nie miał co robić, więc w akcie desperacji poszedł do Marketu kupić płyty bo zapas się kończył, a jutro jest dzień robienia kopii zapasowych.

    Po powrocie do domu Roch nadal się nudził, a gdy nicnierobienie osiągnęło maksimum Roch zabrał się kończenie programu. Zostało jeszcze troszkę do napisania, ale to już raczej kosmetyka. W poniedziałek zamówi procesorki z TME i będzie miał co robić. Płytki, lutowanie, ponowne programowanie, czyli to co Roch lubi najbardziej.

    Na dziś Roch kończy jakiekolwiek działanie. Noc się zbliża i w ogóle.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W oczekiwaniu na deszcz

    Roch wyszedł na rower, ale nie wybierał się daleko od domu bo przewidywał, że spadnie deszcz i jak zawsze się mylił. Kręcił się w okolicach domu, żeby móc uciec przed deszczem jednak Roch mógł śmiało jechać gdzieś dalej.

    Znając szczęście Rocha to jutro dopiero zacznie padać bo Roch planuje zrobić jakiś większy wypad, co prawda sam, ale do tego już jest przyzwyczajony więc nie robi mu to większej różnicy. Po powrocie do domu Roch zajął się tworzeniem nowego elektronicznego pomysłu, który może uda się zakończyć. Będzie to wyświetlacz, który wyświetla informacje z komputera. O ile Rochowi wszystko się uda to w poniedziałek będzie płytka, a części w wtorek.

    W terminarzu czeka jeszcze jeden projekt z wyświetlaczem, tym razem termometr do samochodu więc może uda się zrobić dwa w jednym czasie, kto wie.

    Roch kończy, dziś nic się nie działo.

    Roch pozdrawia Czytelników.