Kategoria: Bez kategorii

  • Dzień bez notki to dzień stracony

    Kolejny raz niedziela upłynęła pod znakiem ciszy na łączach. Roch jakoś późno wrócił do domu z kawki i już mu się nie chciało włączać komputera. Zjadł kolacje i poszedł spać bo i w TV jakoś nic nie było. Jednak to było wczoraj.

    Dziś Roch był umówiony w zaprzyjaźnionym PWiK celem odbioru złącza zasilającego, które dla Rocha przyniósł Tomek. Złącze oczywiście pasowało, ale Roch przypadkowo je zepsuł przez co musiał kupić nowe i dodatkowo wtyczki do kompletu.

    Później już było tylko nudniej, nie licząc przerywnika w postaci wypadu na stację benzynową celem wlania do baku kropelki paliwka. Po powrocie Roch zasiadł do komputera i tak już zostanie do wieczora. Może znowu uda się znaleźć jakąś inspirację, a może w końcu uda się zrealizować zaległe \”projekty\”.

    Roch niecierpliwie czeka na wiosnę bo i na rower pójdzie i notki będą jakieś ciekawsze.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Potrzebne koła

    Postęp w tworzeniu jeżdżącego, grającego i świecącego robota doprowadził Rocha do nie byle jakiego problemu. Bo jak tu jeździć gdy nie ma kół? To tak samo jakby próbować jeździć na rowerze bez kół. Jednym słowem nie da się. Roch zaczął poszukiwania pary kół, które mógłby adoptować do jego zachcianki jaką jest owy robot.

    Żeby znaleźć dwa identyczne koła można znaleźć na przykład w pudle z klockami LEGO, które kiedyś Roch namiętnie kolekcjonował i, nie chwaląc się, jego kolekcja zajmowała sporą część pokoju. Teraz wszystko leży zapakowane w pudła, ale z potrzeby chwili Roch sięgnął po dwa koła.

    Z szuflady wygrzebał dwa silniczki do napędu, a w poniedziałek kupi płytkę i kilka drobiazgów. Wieczorem Roch usiadł przed komputerem i zrobił projekt płytki ze schematu, który znalazł na jednym forum w całości poświęconemu robotyce.

    Wszystko to z nudów bo zima nie odpuszcza, a robić coś trzeba. Z racji barku złącza obudowa czeka na swoją kolej, rower też czeka na lepsze i cieplejsze czasy, a więc jedyne co Roch może robić to płytki i roboty.

    Na zakończenie obrazek płytki:Roch pozdrawia Czytelników i dziękuję za głosy w ankiecie.

  • Nudny dzień, ale nie stracony

    Pogoda, jak na styczeń przystało, zimowa. Śnieg sypał przez cały dzień, a temperatura około zera spowodowała, że to co padało było mokre. W dodatku to co już leżało też zaczęło topnieć. Zrobiła się jedna wielka kałuża, a Roch musiał maszerować do zaprzyjaźnionego PWiK celem zapytania, czy wsystkomający posiadają złącze zasilające bo nigdzie dostać tego nie można.

    Po powrocie do domu Roch z nudów nie wiedział co ma robić. Otwory w obudowie zostały wycięte, złącza nie ma więc dalsza praca stoi, jak w gliwickim Oplu. Roch na przymusowym wolnym nie mógł znaleźć sobie miejsca, a co gorsze w TV jakoś programy mało interesujące się trafiły, wręcz nudne.

    Roch, z braku zajęcia, poszedł spać i obudził się gdy było już ciemno. Włączył komputer i tak już został. Ogólnie dzień nudny, ale nie stracony.

    Roch pozdrawia Czytelników i dziękuje za oddane głosy.

  • Ostateczna decyzja

    Nadszedł ten trudny czas, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję, z czego zrezygnować, a co zostawić. Mowa oczywiście o trudnym wyborze, który blog ma zostać bo pisanie dwóch na dłuższą metę może być męczące i powodować rozdwojenie jaźni u Czcigodnych Czytelników.

    Żeby podjęcie decyzji było łatwiejsze Roch stworzył ankietę, w której można określić co ma zostać, co jest fajne. Roch liczy na to, że pomożecie mu podjąć tą trudną decyzję, a przynajmniej jakoś nakierujecie go na właściwy trop. Oczywiście ankieta jest całkowicie dobrowolna i anonimowa, a znajduję się po prawej stronie. Ankieta potrwa do 22-01-2009 do godziny 12:00

    Próbując opisać to co dziś się działo Roch ma problem, bo cały dzień można określić jednym słowem: nudy. Roch nie robił nic no może poza tym, że dokończył wycinać obudowę, ale i tak utknął bo nie ma złącza zasilającego i stoi w miejscu. Trzeba będzie udać się w miasto, ale i tam nie będzie więc skończy się na zakupach w TME.

    Wieczorem Roch zasiadł do komputera i tak już zakończy dzień.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Wiertło się omskło

    Roch zabrał się za obudowę, którą od dawna miał wyciąć, ale strach był silniejszy bo to jedyny egzemplarz, a więc nie ma miejsca na testy i wszystko musi być tip-top. Roch, matematycznie, wyznaczył punkty wiercenia, obliczył wysokość i szerokość z dokładnością do milimetra, potem narysował linie cięcia, wykroił szablony złącz. Takiej perfekcji nawet maszyna CNC nie ma.

    Po kilku chwilach Roch wywiercił dziurki, wyciął środek, zeszlifował nadmiar i wtyczka idealnie pasowała. Pozostało wywiercić otwory mocujące, czyli sama kosmetyka. Po wywierceniu Roch zapragnął jeszcze ładnie schować śrubki żeby nie wystawały. W tym celu trzeba było zrobić ładny frez większym wiertłem.

    Roch przyłożył wiertło i włączył bestię, czyli wiertarkę. Zaświstało, zagrzmiało, błysnęło, parsknęło i zaskrzypiało.

    O kur*a! To zrobiłem frez – Krzyknął Roch widząc jak wiertło zmasakrowało obudowę.
    No to mam po obudowie – Myślał Roch.

    Bestia na sam koniec spłatała Rochowi figla. Zamiast 3mm otworu był 6-o mm otwór, przez który śrubka przelatywała, czyli było źle, a nawet bardzo źle. Obudowa zmasakrowana i nie ma żadnego pomysłu jak to naprawić.

    W końcu, wraz z pomysłowym Tatą, Roch obciął tulejkę, i włożył w dziurę, dzięki temu z 6-u mm zrobiło 3mm, ale trzeba było jeszcze tulejkę zakleić i zeszlifować. Z planowanych dwóch, góra trzech, godzin pracy zrobiło 5 godzin ślęczenia nad jednym otworem.

    W sprawach rowerowych nadal nic się nie ruszyło, a w dodatku spadła świeża porcja śniegu co skutecznie unieruchomiło Rocha i jego rower. Jazda po śniegu to nic przyjemnego i trzeba czekać do wiosny.

    Roch kończy dzisiejszą notkę bo jeszcze nie doszedł do siebie po tym jak wiertło się omskło.

    Pozdrowienia.

  • Złoty pieniądz

    Z rana Roch wybrał się ponownie do zaprzyjaźnionego PWiK celem przetestowania nowego Windows 7, którym wszyscy tak się podniecają. Po zainstalowaniu Roch się nie podniecił, a co gorsza Rochowi ręce opadły bo nic specjalnego w tym Windowsie nie ma. Vista, którą Roch posiada lepiej działa, a i pamięci mniej zajmuje. Jednak mniejsza z tymi komputerowymi zajafkami.

    Tak na prawdę Roch wybrał się do PWiK w nadziei, że znowu pojawi się Alicja, ale nic z tego nie wyszło. Po powrocie do domu przyjechał do Rocha kurier, który przywiózł kolejną porcję tulejek bo Roch, jak śmieją się z niego, otwiera produkcję płytek elektronicznych ponieważ ciągle chodzi i drukuje jakieś schematy i wzory płytek.

    Popołudnie minęło na montażu tego co Roch wczoraj kupił. Brakuje jeszcze kilka elementów, ale to kwestia czasu bo znowu trzeba zamówić części.

    ****

    Po lutowaniu Roch miał nadzieję, że chwilę odpocznie, ale widać nie było mu to dane. Znowu przyszła sąsiadka i znowu narzekała, że hasło się zgubiło. Roch nie wierzył bo zna siebie i wie, że jak coś zrobi to nie ma możliwości żeby nie działało.

    Zszedł więc piętro niżej i sprawdził co jest nie tak. Okazało się, że admin nie tylko zmienił hasło, ale i przy okazji zamienił nazwę konta co skutkowało ogłupieniem Outlooka. Roch wyklikał nową nazwę konta, hasło i ogłosił, że wszystko działa. Za usługę skasował 10zł więc będzie można kupić coś elektronicznego, może wystarczy na procesorek ATmega168, o ile gdzieś go Roch znajdzie.

    Nie mniej jednak szybka kasa trafiła do Rocha. Oczywiście rower stoi i zbiera kurz. Roch czeka na decyzję pogody, albo mróz albo odwilż. Inaczej nie jeździ.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Hasło się zgubiło

    Roch zawitał do zaprzyjaźnionego PWiK, w którym nie był jeszcze w Nowym Roku. Zaszły pewne zmiany, pojawiła się znajoma twarz Alicji, która przyniosła fakturkę do podpisania. Roch trochę się zdziwił ponieważ często widywał ją pedałując w stronę Suchej Góry, a od teraz ma ją \”pod ręką\”.

    Po powrocie do domu Roch zjadł obiad i pojechał na miasto zakupić kilka elementów elektronicznych bo trzeba zacząć składać programator do procesorów jeśli chce się złożyć buczącego, grającego i jeżdżącego robota.

    Po powrocie Roch zabrał się do wycinania płytki, ale ewidentnie nie szło mu więc rzucił w kąt piłkę w kąt i poszedł spać. Wyspany Roch ma jaśniejszy umysł i sprawniejsze oko i piłka powinna ciąć prosto płytkę, a nie wycinać jakieś esy-floresy.

    Po skończonej robocie Rochowi przeszła ochota na wyciąganie żelazka, moczenie, trawienie. Zasiadł więc przed komputerem i zaczął symulować jakieś bliżej nieokreślone działania. W końcu do drzwi zapukała sąsiadka z problemem.

    Masz czas? – Zapytała.
    Mam, a co się dzieje? – Zapytał Roch.
    Hasło mi się zgubiło – Odpowiedziała.
    Ale jak, samo się zgubiło? – Podpytywał Roch.
    No samo, a jak inaczej – Odpowiedziała.

    Roch ugryzł się w język i powstrzymał się od komentarza na temat samozagubienia się hasła. Zszedł więc piętro niżej, rozejrzał się pod biurkiem bo może faktycznie gdzieś z komputera wypadło. Po długim wywiadzie okazało się, że hasło do poczty nie działa, a pani na BOK usilnie twierdziała, że działa.

    W końcu Roch przejął słuchawkę i po chwili pani z BOK przyznała rację, hasła w systemie są różne i on nie wie jak to się stało. Obiecała, że zgłosi sprawę administratorowi serwera, który rezyduje w Gdańsku. On musi zmienić hasło bo, oczywiście, samemu zmienić nie można bo to serwer w sektorze publicznym i tam samemu nie można bo to administrator musi, bo tak jest bezpieczniej.

    Oczywiście pani na BOK w żaden sposób nie zweryfikowała, że Roch chce się do swojego konta dostać, nie zapytała o imię, o nazwisku też nie wspomniała. Tak to jest w sektorze publicznym – głupi hasło musi admin z Gdańska zmieniać, ale z BOKiem każdy może gadać. Polityka bezpieczeństwa.

    Firmy Roch nie zdradzi.

    Oczywiście Roch nie poszedł na rower bo zima, bo śnieg, bo zimno, bo dzień krótki, a tak na prawdę nie chciało mu się.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Cisza w eterze

    Roch jakoś wczoraj tak zorganizował swój wolny czas, że na napisanie notki go zabrakło. Spowodowane to było intensywnymi przygotowaniami do próby skonstruowania czegoś co mogłby by błyskać, buczeć, a może nawet jeździć. Poszukiwania zakończyły się sukcesem i jutro Roch idzie do zaprzyjaźnionego PWiK celem wydrukowania rysunku płytki i, jak wystarczy kasy, zakupienia potrzebnych części.

    W niedzielę, czyli dziś, Roch obijał się. Temperatura w końcu wskoczyła powyżej zera, ale na rower Rochowi nie chciało się iść. Jakoś tak sprzętu szkoda, zimno i w ogóle trzeba rower znosić na dół, a potem wnosić. Nagle znalazło się tysiące powodów, które Rocha usprawiedliwiały z lenistwa bo przecież mógł się ubrać i zejść na dół z rowerem.

    Jednak, jak pogoda się utrzyma, to Roch jutro zaatakuje Świerklaniec, bo zimą tam jeszcze nie był. Pewnie i tak znajdą się tysiące powodów, dla których warto zostać w domu, ale z tym mocnym postanowieniem Roch przywita jutrzejszy dzień, a co z tego wyjdzie to okaże się w praniu.

    O ile Roch nie będzie lutował to będzie jeździł. Oczywiście o ile wszystko się uda.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Poszukiwania jakiegoś zajęcia

    Pogoda, jeszcze lepsza niż wczoraj, zachęcała do jakiegoś wypadu na łono przyrody z aparatem i rowerem, ale Roch stwierdził, że dziś siedzi w domu. Wystarczająco zmarzł rano, kiedy to urzędował na mieście kupując to i owo, bo weekend się zbliża to leniwiec może go dopaść.

    W związku z tym Roch nie bardzo miał pojęcie co z sobą zrobić więc zaczął szukać jakiejś elektronicznej zajafki, którą można by zapchać wolny czas. No i po krótkich poszukiwaniach Roch natknął się na sterownik, który umożliwia skonstruowanie jakiegoś ciekawego robota albo po prostu sterować jakimś silnikiem krokowym.

    Możliwości sterownika można zobaczyć na tym filmie:
    [youtube https://www.youtube.com/watch?v=H9BnDDIYN3c&hl=pl&fs=1&w=425&h=344]
    Co prawda Roch nie złoży takiego robota, ale powinien jeździć i robić dużo hałasu, a może nawet będzie mrugał. I już jest co robić w długie wieczorne wieczory.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Całkiem spontaniczny wypad rowerowy

    Rano Roch wybrał się do Lublińca na kawkę do pewnej uroczej dziewczyny, z którą kawka smakuje lepiej, a czas – niestety – płynie za szybko. Nic nie zapowiadało, że Roch wsiądzie na rower bo śnieg nie stopniał, bo temperatura nadal grubo poniżej zera, bo w końcu Rochowi specjalnie nie chciało się.

    Jednak Roch dostał propozycję wypadu na Dolomity i długo nie zastanawiał się bo też nie było nad czym. O 1400 Roch był gotowy do jazdy. Uzbrojony w rajtki, bluzę, kurtkę, Buffa, kominiarkę, drugiego Buffa i okulary mógł jechać nawet na Biegun Północny. W drodze na Dolomity było super, śnieg skrzypiał pod kołami, rower uciekał spod Rocha, a tylne koło co chwilę traciło przyczepność.

    Na samych Dolomitach dzika natura, wszystko zasypane śniegiem, puszystym i białym, a nie jakimś żółtym, pachnący i smaczny co Roch sprawdził podczas niezaplanowanego poślizgu, po którym Roch najadał się śniegu. Jednak puszystość śniegu zamortyzowała upadek i skończyło się śmiechu bo Roch przypominał bałwana.

    Droga powrotna była trochę zimniejsza ponieważ temperatura spadła do około -6°C, a słońce zaszło, ale to normalne gdy wraca się do domu o godzinie 1600, gdy słońce już dawno schowane za horyzontem.

    W domu Roch wypił gorącą kawkę i czucie w stopach wróciło od razu. Na zakończenie można zobaczyć kilka zdjęć z wypadu:

    Dolomity

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Źle z Rochem

    Ooo a co tu robi czekolada? – Zdziwił się Roch otwierając lodówkę.
    No wczoraj ci kupiłam – Odpowiedziała Mama.
    A soczek też pewnie wczoraj kupiłaś? – Zdziwił się Roch widząc sok obok czekolady.
    No tak, razem z czekoladą – Odpowiedziała Mama.
    No to ja chory jakiś jestem – Popadł w zadumę Roch.

    Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby tak wyczekiwane produkty przeleżały gdziekolwiek dłużej niż godzinę, a w szczególnych przypadkach półtorej jak Roch był zajęty czymś innym. Jednak Roch szybko zrehabilitował się i oba produkty zostały wchłonięte niemalże równocześnie. Waga pewnie wskaże kilka kilogramów więcej, ale co tam – Roch w nowych butach będzie jak rakieta.

    Zima nadal nie odpuszcza, jednak temperatura lekko wzrosła co zwiastuje rychłe nadejście odwilży, ocieplenie się i będzie możliwe wyjście na rower. Po tych marzeniach pora wrócić do białej i mroźnej rzeczywistości, która Rocha wcale nie cieszy.

    No, a w międzyczasie Roch walczył z opornym routerem, który nie chciał poddać się Rochowi, ale po wgraniu oprogramowania router zmiękł i poddał się Rochowi. Molestowany cały dzień ani jęknie, że czegoś nie otworzy. I tak ma być.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Zima zła

    Termometr wskazał szalone -20 st. C co Rocha zmartwiło ponieważ taka temperatura mogła skutecznie unieruchomić Megi, a Roch musiał pojechać do Zabrza. Poczekał godzinę i termometr wskazał trochę mniej, bo już tylko -15 st. C co zmotywowało Rocha do wyjścia z domu.

    Najpierw trzeba było otworzyć samochód, co spowodowało pewien problem ponieważ pilot nie jest kompatybilny ze szronem i trzeba było trochę szyby oskrobać, żeby zamek zareagował. W środku panowała podobna temperatura jak na zewnątrz. Roch przekręcił kluczyk, włączył na chwilę światła żeby akumulator się obudził i..

    Uuuu.. uuu.. prych.. parsk.. – Silnik kręcił przez chwilę, aż zażarł.
    No wystartował – Pomyślał Roch szukając skrobaczki.

    Po dziesięciominutowej walce z szybami Roch wszedł do środka gdzie było już ciepło i przyjemnie. Można więc było jechać do Zabrza i zaraz potem wracać do domu. Ot taka szybka przejażdżka.

    Ze względu na katastrofę pogodową, bo kto widział taki mróz w styczniu, Roch nie wyszedł na rower bo pewnie do czegoś by przymarzł. Poza tym wdychanie tak zimnego powietrza pewnie skończyłoby się zapaleniem czegoś tam i Roch spędzałby urocze chwile w łóżku z anginą lub inną epidemią.

    Teraz leci już z górki, w marcu będzie ciepło to Roch zacznie odrabiać straty spowodowane katastrofalną pogodą.

    Roch pozdrawia Czytelników.