Kategoria: Bez kategorii

  • Wszystko powoli się rozkręca

    W końcu wszystko zaczyna powoli się układać. Problemy z indeksowaniem nowego bloga zdają się być rozwiązane bo Google zaczyna widzieć nowy adres, ale jeszcze pozostaje kwestia wszystkich postów, ale tutaj Roch wykaże się daleko posuniętą cierpliwością.

    Na zewnątrz w końcu zrobiło się biało, śnieg pada niemalże cały czas dzięki temu jest biało, a nie szaro. W dodatku jest ślisko bo drogowcy zostali zaskoczeni więc można bawić się samochodem i uskuteczniać poślizgowy lans.

    Roch musiał udać się do Adventure celem oddania długu jaki zaciągnął po zakupie pedałów i teraz jest goły i wesoły. Stan konta wynosi zero złotych i zero groszy dzięki czemu Roch gwiżdże na światowy kryzys bo nawet gdyby padły wszystkie banki, czego oczywiście Roch nikomu nie życzy, to oszczędności Rocha byłyby bezpieczne ponieważ leżą na półce i czekają na lato.

    Tak więc problemy z blogiem zostały rozwiązane – bo Google widzi bloga i można zacząć myśleć co tu wybrać i gdzie osiąść na najbliższe kilka lat.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch prosi o wyrozumiałość

    W życiu każdego człowieka prowadzącego bloga nadchodzi taki okres, że pragnie zmian bo czuje, że powoli się wypala, a na nowym miejscu może płomyk nie zgaśnie do końca. U Rocha jest tak samo, od dłuższego czasu pragnął czegoś nowego bo czuł, że chęć dzielenia się z Wami, Czcigodni, zaczyna przygasać.

    Postanowił więc, że poszuka nowego miejsca, w którym na nowo odkryje przyjemność pisania i dzielenia się swoją pasją z Czytelnikami lub po prostu przesyłać kilobajty tekstu przez łącza żeby mieć jakieś zajęcie po powrocie z rowerowania.

    Wybór padł na Bloggera, ale Roch nie chciał palić za sobą mostów stary blog pozostawił działający i postanowił, że będzie prowadził oba równolegle, przynajmniej przez czas jakiś, żeby mieć do czego wracać gdyby przygoda na nowym miejscu szybko się zakończyła.

    Roch jest świadom, że nielicznej grupie Szanownych Czytelników taka zmiana wprowadziła zamęt w czytnikach i ulubionych, ale ma nadzieję, że zostaniecie z Rochem i jego przygodami i postaracie się zrozumieć jego poczynania i przymkniecie oko na wszelkie bolączki jakie Was niewątpliwie spotykają.

    Gogole nadal nie chce przełknąć tego, że Roch urzęduje pod innym adresem i usilnie go odrzuca, a przecież nowy adres nie jest w niczym gorszy od starego. Póki co Roch nie poddaje się i spróbuje wygrać z Google Botem, ale stary blog nadal będzie aktualizowany i traktowany na równi z nowym bo nigdy nie wiadomo gdzie Roch osiądzie.

    Na zakończenie zdjęcie płomyka, który wznieca w Rochu chęć do pisania:
    Roch pozdrawia Czytelników i prosi o wyrozumiałość.

  • Można pedałować

    Kilka dni temu Roch chwalił się, że kupił sobie buty SPD i myślał, że upłynie sporo postów i kilobajtów tekstu zanim napisze, że kupił sobie pedały i ma komplet. A tu taka niespodziewajka z rana czekała na Rochowym Jedynym słusznym Komunikatorze.

    Pedały czekają na ciebie w sklepie – Brzmiała wiadomość.

    Roch zapakował się w samochód i ruszył do miasta, aby odebrać swoje całkiem nowe pedały. W domu odpakował i odetchnął z ulgą bo już połączenie Rocha z rowerem jest kompletne. Pedały są, bloki są, buty są. Brakuje tylko lata żeby móc to wszystko przetestować.

    Popołudniu Roch miał iść na rower, ale jakoś przestało mu się chcieć i wybrał się na kawkę. Po powrocie do domu Roch zaczął się zastanawiać dlaczego jego prawdopodobnie nowy blog nie jest indeksowany przez Google. Okazało się, że ktoś zrobił psikusa i zablokował tą czynność.

    Jednak Roch znalazł obejście problemu i jest całkiem prawdopodobne, że Google w końcu zacznie indeksować posty i blog Rocha.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kolejna porcja puchu

    Wszystko wskazywało na to, że spadnie śnieg. No i spadło trochę białego puchu skutecznie przekrywając resztę zielonej trawy, która na Rocha działała antydepresyjnie. Na drogach oczywiście chlapa i breja zmieszana z solą. Sprzętu szkoda więc rower stał w domu, ale Roch pojechał do miasta zapłacić za Internet.

    Na drogach wszechobecna panika, trochę śniegu potrafi zniszczyć jakąkolwiek płynność, kierowcy jakby bardziej zestresowani, a zima to pora jak każda inna i nic specjalnego się nie dzieje, jednak nerwowość i niepewność królują na drogach.

    Po powrocie do domu Roch wyjął z szafy pudełko z nowymi butami i zaczął sobie wyobrażać jak to będzie, gdy Roch dostanie pedały, zainstaluje wszystko razem i będzie próbował wpiąć się z w pedały. O ile wpięcie niczym nie grozi to zapomnienie o wypięciu się może skutkować utratą równowagi i przyjęciem pozycji poziomej wraz z rowerem. Jednak to dopiero przed Rochem i pewnie kilka siniaków będzie na Rochu.

    Pedały oczywiście zostały zamówione, ale okres remanentów skutecznie opóźni ich dostawę, a więc póki co buty wróciły do firmowego pudełka SIDI, w którym czekają na definitywne rozpoczęcie sezonu kolarskiego 2009, w którym to sezonie Roch ma pewien plan do zrealizowania i – jak wszystko się uda, a uda się na pewno – to Roch będzie generował sporą ilość kilometrów w krótkim czasie. Oby ilość kilometrów przełożyła się na wynik 10 000km na koniec roku, ale to odległa przyszłość i nie ma co gdybać.

    Na zakończenie kilka kwestii organizacyjnych bo zrobiło się delikatne zamieszania z dwoma blogami. Otóż póki co funkcjonują oba równoprawne blogi, ale nadejdzie taki czas, że jeden zostanie zamknięty, ale który to zależy od tego jak nowy blog będzie wypozycjonowany w Google.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Powitanie Nowego Roku

    Znane powiedzenie mówi, że jaki Nowy Rok taki cały rok, więc Roch nie mógł nie iść na rower pierwszego dnia Nowego Roku. Nie zniechęcił go słupek rtęci, który wskazał -10 st. C, nie zniechęcił go lekko padający śnieg. Roch ubrał się podwójnie, pod kominiarkę zarzucił jeszcze Buffa i dzięki temu kask został w domu bo się nie mieścił na Rocha głowę.

    Nie zrażony przeciwnościami Roch zszedł na dół, wziął trzy głębokie wdechy i otworzył drzwi. Dostał falą zimna prosto w twarz, ale i to go nie powstrzymało. Wsiadł na rower i pognał przed siebie. Co prawda robiło się coraz zimniej, palce Rocha zaczynały przymarzać do klamek, a olej w amortyzatorze skutecznie zgęstniał, ale Roch parł dalej przed siebie. Chwila zwątpienia przyszła gdy na szkłach okularów pojawił się lekki szron, ale i to nie zmusiło go do powrotu.

    W końcu Roch przestał czuć stopy, palce jakby zdrętwiały i zrobiło się dziwnie bo niby cały czas pedałował, ale uczucie braku stóp przybierało na sile.

    Kurna, chyba zrobiłem 50km – Myślał Roch.

    Jednak gdy spojrzał na licznik i zobaczył szalone 8km stwierdził, że pora wracać do domu bo po kolejnych ośmiu kilometrach Roch może przestać czuć cokolwiek, a ktoś musi przywitać Czcigodnych Czytelników w Nowym Roku.

    Kończąc Roch pragnie podziękować za wszystkie komentarze, za ciepłe słowa, których nie szczędziliście Rochowi i za wszystkie wizyty na blogu. Kiedyś tam, dawno temu, Roch pisał, że jest nowy blog i, owszem, blog na Bloggerze ujrzał światło dzienne. Roch przez jakiś czas będzie publikował na obu blogach jednocześnie i to samo, więc nie ma powodów do paniki, a potem się zobaczy.

    Adres, dla ciekawskich, jest następujący: http://gusioo.blogspot.com większość udało się przenieść, więc i archiwum jest pełne.

    Roch pozdrawia Czytelników w Nowym Roku.

  • Podsumowanie i pożegnianie roku 2008

    No i stało się – stary rok się kończy, a już na pewno zakończył się rowerowy rok 2008, bo dziś nastąpił ostatni w tym roku wypad rowerowy. Czas na podsumowanie dwunastu miesięcy w siodle, jednak najpierw Roch pochwali się zakupem, jeszcze w starym roku.

    Otóż Roch zakupił sobie wypasione buty na rower w przystępnej cenie, a to za sprawą Osobistego Rabatu (TM) jaki Roch dostał u chłopaków i dzięki temu stał się posiadaczem wypasionych butów SPD.

    Do zakupienia pozostają jeszcze pedały, ale to kwestia czasu jak Roch zaopatrzy się w jakieś M-540, bo na XTRy go nie będzie stać. Tak więc w starym roku Roch sprawił sobie jeszcze jeden prezent. Jak widać buty stoją pod choinką, która zaczyna się sypać, ale cóż poradzić – Święta się skończyły.

    Ale wracając do podsumowania roku bo o tym głównie będzie ostatnia w tym roku notka. Jeśli chodzi o grudzień to totalna porażka i lepiej gdyby w ogóle nie było grudnia. Na początku żarło całkiem nieźle, kilometry kapały, pogoda dopisywała jednak z upływem miesiąca Rochowi przestawało się chcieć, a pogoda nadal dopisywała.

    W statystykach robiło się czerwono, Roch dopisywał kolejne zera, aż doszedł do ostatniego wiersza, w którym wpisał jedną z nielicznych wartości większych od zera. Zatem w grudniu wygląda to tak: 187km w czasie 9 godz. 15 minut co daje oszałamiające 6 km dziennie ze średnią 6 km, czyli szybciej niż Poczta Polska, ale wolniej niż ślimak winniczek.

    A jak to wygląda to z perspektywy roku? Według Rocha całkiem dobrze, choć nie udało się wyrobić normy, czyli 10 tyś kilometrów. Roch liznął okolice tej liczby, a przez to nabrał ochoty na powtórkę. Tak więc w roku 2008 Roch przejechał 9577km w czasie 477 godz. 59 minut co daje średnio 26 kilometrów dziennie z prędkością 16km/h.

    Przez rok, abstrahując od kilometrów, Roch uskutecznił całe mnóstwo wypadów z Przyjaciółmi, kilkanaście zlotów z Reedem i Koyocikiem, zaliczył Jurę i Mirowskie Pierogi i całą masę niezapomnianych rowerowych chwil, za co wszystkim Roch gorąco dziękuje.

    Oby nadchodzący rok był jeszcze lepszy! Na zakończenie pliczki ze statystykami do pobrania:
    grudzien_2008.pdf
    Rok_2008.pdf

    Na zakończenie zdjęcie Rocha w starym roku:


    Roch pozdrawia Czytelników.

  • To jest, k…, napad!

    Z tym krokiem Roch wstrzymywał się dosyć długo, ale w końcu nastał dzień, w którym Roch udał się do banku żeby wpłacić świąteczny haracz, tfu, prezent na konto, żeby pieniądz zarabiał na siebie, a nie leżał w słoiku i wodził na pokuszenie Rocha. Zaraz z rana Roch wsiadł do Megi i pognał do banku. Oczywiście symboliczny parking zapchany po brzegi więc Roch pojechał dalej, ale i tam był problem. Jednak, szczęśliwie, wcisną się w lukę.

    Pełen nadziei, że po świętach nie będzie kolejek wszedł do banku, wybrał odpowiednią opcję i wysunął się kartonik z napisem 264. Roch spojrzał na tablicę i złapał się za głowę.

    O ku*a! – Jęknął jak zobaczył na tablicy numerek 224.
    Będę tu stał z godzinę.. – Dumał szukając jakiegoś siedziska.
    ..chyba, że krzyknę to jest napad! – Dumał dalej na stojąco.
    ..ee szkoda ludzi stresować – Pomyślał.

    Stanął więc w kącie i obserwował jak numerki rosną i zbliżają się do tego co Roch ma napisane na kartoniku. W końcu udało się i, dzięki pustym losom, Roch dostał się do \”panienki z okienka\” i zapragnął wpłacić swoje zaskórniaki. Pani wklepała coś w komputer, przeliczyła, schowała i zadała trudne pytanie.

    Widzę, że pan nie ma aktywnej obsługi przez internet – Zaatakowała Rocha.
    Yyy nie mam i .. – Zaczął Roch, ale nie skończył.
    A to u nas jest darmowe, fajne i w ogóle to obciach nie mieć – Pani zachwalała.
    Ale ja nie odczuwam potrzeby posiadania bankowości internetowej – Odpowiedział stanowczo Roch.
    No ale to takie fajne i wygodne jest – Pani starała się przekonać Rocha.
    Ale ja już mam dość komputerów przez cały dzień i nie chce jeszcze mieć konta w komputerze – Odpowiedział Roch.

    Pani spuściła głowę i podziękowała, chyba Roch nie zrobił jej dobrze bo jakaś taka nienasycona została, ale Roch naprawdę nie tęskni za bankowością internetową.

    Po powrocie do domu Roch udał się na zasłużony odpoczynek i, niestety, nie zdążył iść na rower, ale jutro może się uda, o ile jakieś okoliczności nie pokrzyżują Rochowi planów.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • W siodle

    Jakoś tak się zdarzyło, że wczoraj Rochowi nie chciało się pisać bo i nie było o czym pisać więc odpuścił sobie wczorajszą notkę, ale dziś za to będzie notka mrożąca krew w żyłach i powodująca zjeżenie się włosów na głowie.

    Otóż od rana coś Rochem miotało, nie mógł znaleźć sobie miejsca, aż w końcu w jego głowie zaświtała myśl, która już go nie opuściła, aż do pory \”po obiadowej\”. Roch zapragnął iść na rower i nie interesowało go, że słupek rtęci spadł na poziom -5 st. C, a tym samym będzie więcej niż pewne, że jakaś część ciała przymarznie do roweru.

    Długo, długo się wahał, aż w końcu złapał za rajtki i zaczął się ubierać. Na zakończenie nałożył na siebie grubą warstwę kremu Nivea żeby odizolować się niesprzyjającej temperatury, a przy okazji nabrać trochę blasku i delikatności.

    Zszedł na dół, otworzył drzwi i fala zimna uderzyła go prosto w twarz, ale nie poddał się. Nie poddał się nawet po upadku przed klatką spowodowanym poślizgiem i nieprzygotowaniem do sezonu zimowego. Roch pozbierał się, otrzepał rajtki ze śniegu i pojechał dalej licząc na to, że dalej będzie trochę większa przyczepność.

    Kierunek Repty, przyczepność nieznacznie wzrosła, więc Roch mógł rozwinąć prędkość i w miarę szybko dojechać do celu. W samym parku ścieżki zaśnieżone, ale przejezdne. Roch wjechał więc na szlak i poczuł jak tylne koło go wyprzedza, jednak doświadczenie połączone z przytomnością umysłu spowodowały, że drugi upadek był mniej bolesny.

    Roch wjechał w krzaki bo główne ścieżki przestały go bawić. Gałęzie pękały, liście szeleściły, a Roch twardo pedałował przed siebie. Dojechał do rzeczki i tam postanowił zrobić przystanek, pstryknąć kilka zdjęć i zrelaksować się po świątecznym maratonie.

    Po odpoczynku Roch rozpoczął powrót do domu, co nie było łatwe bo ochota na jeżdżenie była nadal, ale czas się kończył i trzeba było wracać do domu. Pod domem Roch nie zaliczył już żadnego upadku, wszedł do klatki i od razu poczuł jak fala gorąca uderza go w twarz.

    Na zakończenie kilka zdjęć z dzisiejszego wypadu:

    Zimowe Repty

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Coś się dzieje

    No i stało się; Święta się skończyły, a jedyny ślad po nich to wskazówka wagi, która drastycznie przesunęła się w prawo. Powróciła normalność, sklepy zostały otwarte, wszystko jakoś ożyło co Rocha bardzo cieszy. Pierwsze kroki skierował do Marketu celem zakupienia płyt DVD bo trzeba zrobić zaległą kopię zapasową danych.

    Wewnątrz marketu jakby czas się zatrzymał. Mikołaje, promocje i takie tam świąteczne \”sale\”. Roch czym prędzej złapał płyty i pobiegł do kasy. Po pięciu minutach był już na zewnątrz z płytami w dłoni. Człapał do domu powoli bo chciał się przewietrzyć po dwóch dniach kiśnięcia w domu.

    Gdy wrócił już odświeżony zasiadł przed komputerem i nagrywał płyty. Nagrywał do wieczora więc szkoda o tym pisać.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Na szczęście to już koniec

    No proszę… jeszcze trochę… jeszcze chwilkę.. już blisko.. kurna nie zasnę – Powiedział Roch w okolicach godziny 900 próbując dospać do jakiejś późniejszej godziny.

    To skutki siedzenia przed telewizorem do godziny 100 w nocy oglądając Stevena w akcji jak własnoręcznie zabija połowę wojska, a drugą załatwia pistoletem z jednym magazynkiem. Może i bajka, ale na wieczór jak znalazł.

    Gdy Roch już wstał, przetarł oczy, spojrzał w lustro i stwierdził, że ładniejszy i tak nie będzie. Od rana myślał jak tu zagospodarować sobie resztę dnia żeby nie skończyło się tak jak wczoraj. Do południa znowu nic nie przyszło do głowy, po południu nie było lepiej. W końcu Roch wziął kluczyk i postanowił, że sprawdzi, czy w samochodzie jest jeszcze jakiś duch.

    Przekręcił kluczyk, zawyło, zaświstało i zaskoczyło. Roch wyszedł i zaczął leniwie odkopywać samochód spod śniegu. Robił to tak leniwie, że sąsiedzi podeszli do okien zobaczyć jak z człowieka może ujść życie z powodu świąt. Ręka opadała dzięki przyciąganiu ziemskiemu.

    Gdy już samochód został wydobyty spod śniegu Roch wyjechał z parkingu i pognał w kierunku zachodzącego słońca. Dmuchawa dmuchała, radio grało, konie mechaniczne rączo ciągnęły, a Roch obserwował drogę szukając jakiegoś znaku bliżej nie określonego. Jednak nic takiego nie pojawiło się więc Roch wrócił do domu.

    Pod dom zajechał efektywnym poślizgiem, w pełni kontrolowanym, żeby dziatwie pokazać jak się jeździ samochodem po czym Roch powrócił do normalności.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Gdy nie ma co robić

    Mogłyby się już skończyć te Święta – Pomyślał Roch, któremu od jakiegoś czasu wszystko jedno.
    Nic tylko jedzenie i spanie – Myślał dalej.
    Koniec dumania zaraz mi pęcherz pęknie – Skończył myślenie i zwalił się z łóżka.

    Tak zaczął się pierwszy dzień Świąt. Początkowo Roch nie myślał, że będzie umierał z nudów, ale wraz z upływem godzin nabierał przekonania, że zanudzi się na śmierć. Do południa to jeszcze jakoś leciało, ale później jakoś wszystko się załamało i Roch permanentnie nie miał co do roboty.

    Zabrał się zatem za lutowanie, ale nim rozgrzał lutownicę ochota przeszła, później były próby wyczyszczenia roweru, ale to jeszcze szybciej się skończyło bo już w fazie planowania. Następnie Roch chciał iść na rower, ale śnieg go odstraszył i mróz zresztą też.

    Roch postanowił, że resztę dnia palcem nie kiwnie bo nawet gdy palec się poruszy to reszta Rocha jakoś odmawia współpracy, a tu jeden dzień tego świątecznego szału, a potem wraca normalność. Roch odlicza godziny bo ileż można siedzieć z głową w talerzu.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • No to najlepszego

    Roch zaczyna nietypowo bo rano, ale i okazja jakoś bardziej ku temu sprzyjająca.

    Roch pragnie złożyć wszystkim Czytelnikom gorące życzenia zdrowych, pogodnych i wesołych Świąt, oby stół uginał się pod ciężarem potraw, oby karp lekkim był, żeby pod choinką prezenty się nie mieściły, żeby w przyszłym roku spełniło się to, co miało się spełnić w tym roku, no i spełnienia wszystkiego czego sobie życzycie Czcigodni.

    A Wam, Bracia i Siostry, Roch życzy, żeby dętki nie pękały, żeby łańcuchy się nie wyciągały, żeby rower sam pedałował, żeby powstawały nowe trasy rowerowe, żeby kilometry się mnożyły, a zmęczenie się dzieliło, żeby zawsze była pogoda i, jednocześnie, ochota, żeby kondycja rosła, a wraz z nią czas, żeby bidon zawsze był pełny, żeby drzewa nie wyrastały, a korzenie się chowały.

    Jednocześnie Roch dziękuje, że wytrzymaliście z nim ten rok i ma nadzieję, że kolejne będą równie udane.

    Roch.