Kategoria: Bez kategorii

  • Mini opłatek

    Trzeba skoczyć do Tomka złożyć życzenia – Pomyślał Roch zrywając się o 1000 z łóżka.

    Zaraz po porannym ogarnięciu się Roch wyskoczył z domu i poszedł do zaprzyjaźnionego PWiKu żeby ostatni raz, w starym roku, spotkać się z kumplami. Roch zastał zamknięte drzwi do kantorka, ale szybko wydzwonił Tomka i dowiedział się, że jest w terenie. Jednak Roch był mile widziany i miał przyjść do laboratorium.

    Roch zjawił się na miejscu, dostał śrubokręt i zaciskarkę do ręki i miał pociągnąć kabla. Roch wywiązał się z zadania w miarę szybko i dzięki temu załapał się na prowizoryczny i spontaniczny opłatek, a właściwie pierniczek.

    Jako, że Roch liczy kalorie bo rower stoi, a brzuch rośnie pierniczek przeżył. Po prowizorycznym opłatku Roch wrócił do domu i miał zabrać się za ubieranie choinki, jednakże brukselka ponownie spowodowała pojawienie się leniwca i Roch odłożył ubieranie na jutro rano.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Świąteczny amok, szał i ogłupienie

    Zaczęło się świąteczne szaleństwo podczas, którego lepiej nie zapuszczać się do sklepów bo można się niemiło zdziwić. Roch jednak musiał wyjść z domu i poszukać piły włosowej. Z góry założył, że w Tarnowskich Górach szanse zbliżają się do zera. Jednak nie poddawał się i chodził od sklepu do sklepu w poszukiwaniu piłki.

    Dzień dobry, czy piłę włosową dostanę? – Zapytał.
    Może taki STHIL? – Powiedział sprzedawca wskazując na piłę łańcuchową.
    Yyy proszę czytać z moich ust: W Ł O S O W A – Literował Roch.
    A jak ona wygląda? – Dziwił się sprzedawca.
    Wesołych Świąt – Roch nie chciał tracić czasu na tłumaczenie.

    Zrezygnowany pojechał do Marketu Budowlanego, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, coś jak sklep nie dla idiotów. Załapał pana z obsługi, zapytał o piłę włosową, a kompetentny pan zaprowadził Rocha do odpowiedniego miejsca. Po drodze pan stwierdził, że chyba nie ma, ale na miejscu okazało się, że są. Kulturalny pan przeprosił, co Rocha zadziwiło i zamurowało.

    ****

    Świąteczne korki na drogach spowodowały, że Roch kręcił po sobie tylko znanych ulicach żeby tylko nie stać w korku. Niestety nie udało się i musiał swoje odstać w świątecznym korku, gdzie atmosfera jest miła i kulturalna, tylko czasem można było usłyszeć świąteczny dźwięk klaksonu.

    Po powrocie do domu Roch zaległ na łóżku i tak już został. Leniwiec wygrał z Rochem i spowodował, że oczy same się zamknęły na godzinkę.Roch pozdrawia Czytelników.

  • Polowanie na drzewko

    Nastała sobota i Roch wybrał się na poszukiwanie choinki. Koniecznie żywa i koniecznie zielona bo taki wymóg padł odgórnie i bez spełnienia tego warunku Roch mógł się nie pokazywać w domu. Kierunek to Pniowiec i tamtejszy leśniczy, który wedle legend posiada choinki i tanio je sprzedaje.

    Roch wsiadł do samochodu i pojechał wyhaczyć jakąś choinkę. Na miejscu Roch ujrzał ogrom choinek i poczuł, że wybór nie będzie łatwy. Wymiar Roch mnie więcej znał, teraz tylko gęstość igiełek określić i można było wracać. I tu zaczęły się schody.

    Do Rocha podeszła miła dziewczyna, prawdopodobnie córka leśniczego i zapytała w czym może pomóc. Roch chwile pomyślał, ale perspektywa ucieczki przed ojcem leśniczym wyposażonym w dwururkę spowodowała, że Roch ograniczył się do pomocy w wyborze choinki.

    Po chwili znalazł się wymarzona choinka tylko, że za długa.

    Biorę ją, ale muszę ją skrócić – Rzekł Roch do córki leśniczego.

    Dziewczyna gdzieś znikła i po chwili zjawiła się z siekierką.

    Mogę, bo jeszcze się skaleczysz – Powiedział Roch do córki gajowego.
    No to teraz, kurna, zaszpanuję – Pomyślał Roch.

    Złapał za trzonek i zamachną się i sruuuuuu w choinkę, siekierka odskoczyła, Roch uskoczył i w ten sposób uniknął amputacji stopy. Drugie podejście było bardziej profesjonalne, a po kilku razach choinka została skrócona. I tu zaczęły się schody.

    Okazało się, że samochód jest trochę za krótki na choinkę i trzeba by ją jeszcze skrócić. Jednak Roch podszedł filozoficznie do problemu bagażnika i po chwili choinka była w środku, a koniec jej wystawał przez szybę. Roch czuł się jak Janek Kos, z Czterech Pancernych, mknął sobie do domu zadowolony, że ma stopę i choinkę.

    Póki co drzewko stoi sobie na balkonie, ale już niedługo zostanie przystrojona i będzie przypominać o cudownym ocaleniu stopy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Spadł śnieg, Święta idą

    Przez ostatni tydzień wszyscy krakali, że spadnie śnieg i będą białe Święta. Jednocześnie Roch został dwukrotnie załatwiony brukselką przez co w grudniu Roch zaczerwieni się po publikacji statystyk bo więcej zer to tylko w Sejmie można znaleźć. Nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie zmianie więc pora wsadzić rower do wanny i zmyć z niego całoroczne błoto.

    Bomberek powędruje do Adventure na przegląd i wymianę oleju, trochę sprzętu trzeba będzie kupić, może w końcu uda się kupić SPD i zwiększyć kooltowość drastycznie, a może Roch pozostanie przy obecnym rozwiązaniu, które sprawdza się doskonale.

    Tak, czy inaczej Roch zamraża rowerowe wypad bo kryzys go dopadł i śniegofobia więc Roch siedzi w domu. Jednak pisania na blogu nie zamraża bo coś zawsze się dzieje i warto tym podzielić się z ogółem internetowej społeczności lub po prostu napisać to i odfajkować kolejny zakończony dzień.

    Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Roch nie żegna się z Operą bo wszystko się ułożyło i blog działa w miarę stabilnie, a na zmuszanie Googli do ponownego indeksowania Roch jest zbyt leniwy.

    I to wszystko na dziś.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kurier zawsze dzwoni o siódmej

    Śpiącego w najlepsze Rocha obudził telefon, jednak Roch nie rzucił mięsem, nie narzekał, że go obudzili. Zerwał się z łóżka i złapał za telefon.

    Yes! Yes! Yes! – Zakrzyknął Roch po rozmowie.

    Był to kurier firmy GLS (zasłużona reklama), który powiedział, że będzie u Rocha w okolicach 1230 więc Roch zarezerwował sobie wolne na tą godzinę tak żeby być w domu. W międzyczasie zrobił wypad do Lublińca na kawkę. Jednak cały czas spoglądał na zegarek, aby nie spóźnić się do domu.

    Po powrocie do domu Roch niecierpliwił się, ale umówionej godziny jeszcze nie było. Gdy zegar wybił połówkę godziny rozległ się dzwonek. Kurier stanął u progu z wielkim pudłem. Roch czytelnie podpisał się w miejscach, które wskazał kurier i dostał wielkie pudło, które miał problem przepchnąć przez drzwi.

    Na pudle napis TME zwiastował, że to prezent, który Roch sam sobie sprawił z niewielką pomocą rodziców, którzy dołożyli się do Rochowego hobby. Po uporaniu się z taśmą, paskami i naklejkami Roch zobaczył drugie pudło. Drżącymi rękami wyjął drugie pudło, a po chwili zawartość.

    Aleeee wypas, jeszcze ładniejsze niż na zdjęciu – Myślał Roch.

    Gdy wszystkie części były już wyjęte Roch przystąpił do montażu. Po chwili przed Rochem stała piękna, biała stacja lutownicza, którą Roch kupił sobie na Święta jako prezent pod choinkę, która zostanie zakupiona jutro.

    Nie mogąc się powstrzymać Roch zasiadł za stołem i zaczął lutować; jednak co stacja to stacja, grot cieńszy, grzałka krótsza, można regulować temperaturę i ogólna fajność i kultowość. Teraz Roch może rozwinąć skrzydła i pielęgnować w sobie nutkę domorosłego elektronika amatora.

    Na zakończenie obowiązkowe zdjęcie bo jak chwalić się to na całego:

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Z przyczyn obiektywnych Roch nie był na rowerze; a nawet gdyby chciał to i tak padało więc zero przyjemności.

  • Powtórka z rozrywki

    Nadszedł dzień odbioru samochodu. Roch w okolicach godziny 1500 wybrał się piechotą do mechanika, aby wrócić autem do domu. W związku z tym rower znowu stał w domu, ale wizyta u mechanika nie była powodem przestoju.

    Winowajcą rowerowego przestoju ponownie była brukselka, którą Roch uwielbia i mógłby jeść codziennie. Później jakoś tak leniwiec wstąpił w Rocha i już do wieczora palcem nie kiwnął; nie licząc kliknięcia zamawiam dzięki czemu zakupił sobie prezent pod choinkę, której jeszcze nie kupił. Ważne, że prezent już do Rocha jedzie.

    Choinka zostanie zakupiona w piątek u leśniczego, który pójdzie z Rochem w las i zetnie drzewko takie jakie Roch sobie wymarzy, a nie byle krzak.

    Na zakończenie zdjęcie winowajcy leniwca:

  • Na zapowiedziach się skończyło

    Wczoraj Roch straszył, że pójdzie na rower bo pogoda wiosenna, a w domu nie ma co robić. Na zapowiedziach się skończyło. Po skonsumowaniu talerza pełnego brukselki Roch rozleniwił się strasznie. Opuściła go chęć do jakiejkolwiek jazdy na rowerze, wręcz nie chciało mu się zwalać z łóżka.

    Jednak trzeba było trochę popracować więc Roch zmusił się do aktywności fizycznej, sięgnął po narzędzia, rozłożył się z gratami i rozpoczął nudny proces zaciskania kabelków i wkładania do gniazdek. Po piątym kabelku miał już dosyć i zakończył robienie kabelków.

    Zalutował jeszcze osiem drucików i stwierdził, że na dziś ma dosyć. Jutro Roch zalutuje osiemnaście pozostałych kabelków i ogłosi zwycięstwo, o ile nic nie stanie na przeszkodzie. Samochód będzie do odebrania dopiero jutro więc zapowiada ciekawy dzień.

    Może i na rower uda się wyjść.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Popołudnie w komisie

    Nadeszła pora, aby wymienić olej w Megi bo poprzedni – mimo, że z pierwszego tłoczenia – zużył się. Z mechanikiem Roch był umówiony na godzinę 1500 i o tejże zjawił się. Samochodzik wjechał do środka, Roch przekazał klucze do bram tfu. kluczyki i rozpoczął samotny marsz ku domowi. Buty wygodne, czapka ciepła więc można było dreptać powoli do domu.

    Po drodze Roch wstąpił do komisu samochodowego celem nacieszenia oczu innymi samochodami.

    Ooo BMW 5.. faaaaajne – Wyobraził siebie w dresiku za kierownicą.
    Łeeee 250 tyś przebiegu – Dodał po chwili.

    Dresik i chęć posiadania \”piątki\” szybko prysły, a Roch udał się dalej oglądając Focusy, Lexusy i inne pojazdy, które tam stały. Jednak żadne z pojazdów nie ujął Rocha tak jak kiedyś zrobił to jego obecny środek transportu. Nie było tego czegoś, tej fajnej dupci i tego zadziornego przodu.

    ****
    Z ważniejszych rzeczy warto wspomnieć, że u Rocha był listonosz z paczką. Na pytanie dlaczego tak długo szła odpowiedział, że okres przedświąteczny i w ogóle są zarobieni. Cóż, listonosz nie jest winny tego, że Poczta Polska ma klienta w głębokim poważaniu bo wie, żę klient skazany jest na monopolistę i innego wyjścia nie ma.

    Na szczęście paczka doszła w całości, co też należy uznać za spory sukces.

    Roch ma nadzieję, że Gwiazdka prezent przyśle kurierem bo czekanie na upominek do lutego, aż sortownie się odetkają, nie jest specjalnie wesołe.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Z powodu olej rower odpoczywał, ale jutro Roch mu nie odpuści.

  • Opatentować, czy nie?

    Czasem jak Roch siądzie i wysili szarą komórkę to jest w stanie wykoncypować coś sensownego. Po wczorajszych wojażach Roch stwierdził, że musi być jakiś sposób na marznące stopy, oczywiście poza kupnem butów zimowych bo to zbędny wydatek, a Roch zbiera na stację lutowniczą więc każdą złotówkę Roch ogląda z obu stron przed wydaniem.

    Podczas którejś rozmowy z Koyotem Roch zasugerował owijanie stóp folią aluminiową, a Koyot zasugerował, że worek lepsiejszy jest. Roch przetestował w zeszłym roku sposób z folią i było całkiem nieźle. Chłodno, ale nie zimno więc złotówki uratowane. W tym roku Roch postanowił przetestować sposób z woreczkiem. Podobnie jak z folią efekt jest minimalny, ale zauważalny.

    Tak opakowany Roch objechał Repty, Dolomity i wrócił do domu. W domu stwierdził, że woreczek założony na palce nie działa, tak jak nie działa folia aluminiowa. Jednak Roch nie planuje zakupu butów zimowych bo już koniec roku i niedługo nastanie piękny czas, w którym dzień jest długi, a powietrze ciepłe. Wtedy Roch zakupi buty letnie.

    ****

    Po powrocie do domu Roch zaczaił się przy oknie i zapolował na ptaki atakujące karmnik. Trafiły się trzy i jedna sikorka, co jest niezłym wynikiem jak na wiosnę w grudniu. Zdjęcia można zobaczyć na Pikasie i w nowym albumie.

    Ptaki

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Nowy image Mai Włoszczowskiej


    Maja to pewnie ta z prawej. Znalezione na preclu.

    Gratulacje dla autorki tekstu.

  • Prawie ciepło

    Słońce świeciło, ptaki co rusz zaglądały do karmnika, a Roch co rusz sprawdzał pogodę za oknem. W końcu odważył się i wyszedł na rower.

    Termometr kłamał – Pomyślał Roch.

    No ale odwrotu nie było bo drzwi się zamknęły, a guziczek na domofonie znikł był i jakoś nie można było się dostać z powrotem do domu. Roch wsiadł na rower i rozpoczął planowanie gdzie by tu pojechać. Stopy, uzbrojone w pojedyncze skarpetki, zdawały się mówić \”nie daleko, nie daleko\”, ale reszta Rocha była zdecydowana pojechać gdzieś dalej.

    Krakowskim targiem stopy i reszta Rocha uzgodniły, że pojadą na Świerklaniec i nigdzie dalej, bo reszta Rocha chciała dalej jechać, ale bunt na pokładzie znacząco skrócił wycieczkę. Na Świerklańcu Roch zauważył wędkarza, który próbował chyba wygenerować przerębel, co przy plusowej temperaturze byłoby szczytem wędkarstwa.

    Poza sprytnym wędkarzem na Świerklańcu nikogo nie było. Roch zrobił kółko i skierował się ku domowi bo stopy coraz bardziej marzły. Po drodze został spotkany jeden kolarz, któremu stopy chyba nie strajkowały bo pędził jak szalony w kierunku, z którego Roch wracał.

    W domu Roch zasiadł za biurkiem, a stopy przytuliły się do kaloryfera i tak już zostały. Bunt został opanowany.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Kto rano wstaje, temu kurier paczkę daje

    Godzina 730 telefon dzwoni. Roch nakrywa głowę poduszką i kontynuuje sen. Dziesięć minut później znowu telefon dzwoni.

    Zabije, zabije przez telefon – Mruczał Roch.
    Słucham.. – Zapytał, póki co grzecznie, Roch.
    Jestem kurierem i mam przesyłkę dla Rocha – Powiedział Kurier.
    Kiedy można podjechać? – Zapytał.
    Nawet teraz bo już nie śpię – Powiedział Roch.

    Kurier pojawił w okolicach godziny 1100, zadzwonił i poczekał na dole bo Roch mściwy nie jest i nie zmusi kuriera do dymania na czwarte piętro. W domu Roch odpakował paczkę i zobaczył miliony małych gąbek, które miały zabezpieczyć zawartość, czyli lakier do płytek i czterdzieści, sławnych już, tulejek.

    Z nadzieją Roch wypatrywał drugiej paczki, ale Poczcie wyraźnie się nie śpieszy więc może w przyszłym tygodniu dojdzie. Póki co Roch zastanawia się co go podkusiło na oszczędność jednej złotówki. Cóż, pewnie szybciej byłoby pojechać do Poznania i osobiście ją odebrać.

    ****

    Z roweru znowu nic nie wyszło, jakoś tak przelotny deszcz zaczął padać i nie potrafił przestać tak więc rower i Roch siedzieli w domu. W statystykach zrobiło się czerwono, ale cóż poradzić jak pogoda Rochowi nie sprzyja.

    Jutro ma być ładnie, a i jakiś zlot może będzie możliwy więc Roch umieści fotorelację.

    Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Zasłużona reklama: kurier to GLS, a sklep to TME. Należy się.