Od dłuższego czasu Roch nie pisał na blogu nic, bowiem musiał trochę przeorganizować całość blogowego świata, o czym pisał już w jednej z ostatnich notek: Ostatnie wakacje, pierwsza dziura w dętce i trochę zmian na blogu. I przez ten okres Roch cały czas walczył z dętką, a w sumie to już z całym kołem, które ciągle traciło powietrze. Nie, nie była to wina mleka, bo Roch ma dętkę, a mleku już dawno powiedział „do widzenia”. Problem w tym, że nie było wiadomo, dlaczego powietrze ciągle uchodzi, skoro Roch nie jeździł na rowerze, albo jeździł tylko do szkoły i z powrotem, bo Bombelki wolą jeździć rowerami, niż samochodem. Dla Rocha to też dobrze, bo parking pod szkołą jest tak zniszczony, że zawieszenie aż jęczy, jak widzi te dziury.
(więcej…)Kategoria: Oboczności
-
Ostatnie wakacje, pierwsza dziura w dętce i trochę zmian na blogu
Wakacje, wakacje i po wakacjach; ale nie do końca, bo jedne wakacje się skończyły, a inne się zaczęły. Co prawda te szkolne wakacje się skończyły, ale Roch wraz z dzieciorami postanowił je przedłużyć i we wrześniu jeszcze raz pojechali na wakacje. Stąd też Roch ponownie było offline, choć w miejscu, w którym byli zasięg i roaming był dostępny, ale było tyle do jeżdżenia i zwiedzania, że Roch nawet nie myślał o telefonie (chyba że akurat potrzebna była nawigacja). Do tego doszła jeszcze kwestia porządków i przenosin, a także kasowania niektórych rzeczy, z których Roch nie korzystał albo nie miał czasu na ich pilnowanie.
(więcej…) -
Lipiec, miesiąc offline
Od czerwca Roch zapadł się pod ziemię — nie tylko pod względem bloga, ale również w swoich skromnych mediach społecznościowych przestał być aktywny. Wakacje, ktoś by pomyślał, pora idealna na rower. Dzień długi, ciepło a wręcz upalnie, bo lipiec rozpieścił nas słońcem i temperaturą do tego stopnia, że Roch na poważnie zaczął myśleć o klimatyzacji w domu — sam wiatrak nie daje rady. Jednak dla Rocha lipiec był miesiącem spełniania marzeń, odpoczywania i jeżdżenia na rowerze. Takiego bardziej offline, choć od czasu do czasu coś wrzucił, a na pewno wpadały ślady na Stravę. Jednak to, co zaniedbał najbardziej to blog. Social media mogą przestać istnieć, ale najbardziej zależy Rochowi na blogu. I tutaj ma sobie sporo do zarzucenia, bo notki ze statusem „Szkic” są trzy i żadna nie jest skończona. A teraz Roch pisze czwartą i nie wie, czy ją skończy, czy zostanie dalej jako „Szkic”.
(więcej…) -
Ferie, ferie i nowa zajawka
Początek każdego roku to kilka obowiązkowych spraw. Podatki, podwyżki i ferie. I te ostatnie są najbardziej oczekiwane przez dzieciory, bo dwa pierwsze wydarzenia nie dotyczą ich bezpośrednio. Jednak i z tymi feriami są problemy. Bo „przerwa zimowa” jak nazwa wskazuje to przerwa w zimie, a zima powinna kojarzyć się ze śniegiem, a tego w ostatnich latach jest mało, a nawet bardzo mało. Jednak narty rzecz święta i trzeba jechać w góry, żeby dzieciory poślizgały się na śniegu. I nawet Roch skorzystał na feriach, bo odkrył nową rzecz, na której można jeździć zimą. Oczywiście poza rowerem, bo na tym można jeździć cały rok.
(więcej…) -
Śrubkowa sprawa i relacja z ostatnich tygodni
No dobra, ktoś może zapytać co Roch robił przez miesiąc; na pewno jeździł na rowerze, zbierał super zdjęcia i ładował GPXy na Stravę aż ta przestawała działać. To byłaby sytuacja idealna, ale rzeczywistość jest jednak trochę inna. Początkowo Roch pisał o sprawie śrubkowej, ale nie dokończył tej historii i do tej pory nie wiadomo, czy ten Cube to działa, czy dalej stoi bez śrubek. Powodów było kilka, ale jeden najgłówniejszy, który wymaga trochę uwagi, a który przez ostatni miesiąc zajmował Rocha z całą mocą. Stąd właśnie taka cisza i na blogu i na innych socialach. Teraz Roch napisze historię tego miesiąca, bo w sumie od ostatniej notki minął własnie miesiąc.
(więcej…) -
Strava, czyli jak to w końcu z nią jest
Strava, czyli największe zbiorowisko plików GPX na świecie, do którego co sekundę wgrywa się 16 aktywności jest jednym z największych graczy na rynku śledzenia i zapisywania śladów GPS. Rocha przygoda ze Stravą zaczęła się zaraz po tym jak została uruchomiona, choć data założenia ostatniego konta świadczy o czymś innym, ale to miłość z Stravą jest szorstka i bywała bolesna. Jednak od dłuższego czasu Roch zrobił z tego serwisu miejsce do gromadzenia śladów GPS. Poza Stravą jest jeszcze Garmin, ale jest to na tyle hermetyczny ekosystem, że zmiana urządzenia na cokolwiek innego spowoduje spory problem z używaniem Garmin Connecta, a Roch od zawsze zapisywał, rejestrował i śledził swoje ruchy.
(więcej…) -
Luźne przemyślenia na temat „i co dalej”
No właśnie, od pewnego czasu Rocha zastanawia jaki kolejny krok zrobić w rowerowaniu bez samochodu. Bo jedyne czego brakuje Rochowi to bagażnik. I tylko jego potrzebowałby on do szczęścia. Czasem zdarza się potrzeba przewiezienia czegoś większego, co do plecaka się nie mieści. Na przykład 25 kg mąki, albo 4 litry wody demineralizowanej. Takie rzeczy są kłopotliwe w transporcie rowerowym. Oczywiście pomniejsze zakupy – a nawet te całkiem spore – może Roch zapakować do toreb bikepackingowych, albo do plecaka. W ostateczności może też zabrać dzieciory i im te najlżejsze rzeczy włożyć do plecaków. Jednak brakuje mu w garażu rozwiązania kompletnego. I o tym właśnie zaczął myśleć.
(więcej…) -
Jakie plany na zimę?
Kto by pomyślał, że lato tak szybko minie. Co prawda każdego roku te słowa powtarzane są jak mantra, ale coś tym jest. Bo każdy jest zdziwiony, że ten fajny i ciepły czas tak szybko minął, a teraz za oknem jedynie deszcz i zimno. I tak właśnie jest u Rocha za oknem; temperaturę dałoby się jeszcze znieść, bo nie jest taka zła, ale deszcz krzyżuje wszystkie rowerowe plany, a tych jeszcze trochę zastało. Na przykład wypad do Kamyka, żeby tę trasę znaleźć, albo pojawił się też temat wypadu do źródełka św. Huberta. Tak więc planów jest wiele, ale czy deszcz pozwoli je zrealizować?
(więcej…) -
Urodziny, prezenty i powrót do Kamyka
Sierpień to czas urodzinowo-imieninowy u Rocha. Najpierw urodziny, a dzień później imieniny. Z jednej strony fajnie, bo wszystko się kumuluje i – zależnie od tego co się świętuje bardziej – można mieć dwa dni świętowania. Z drugiej strony trochę żal, bo pozostałe 363 dni Roch patrzy jak inni mają imieniny, urodziny. Czasem fajnie byłoby mieć na początku roku imieniny, a pod koniec urodziny, ale na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Tak więc Roch wraz ze swoją skumulowaną imprezą urodzinowo-imieninową żyje już 38 rok i nic nie zanosi się żeby w przyszłym było inaczej.
(więcej…) -
Poszukiwanie drogi – część druga i ostatnia
Notka napisana w takim czasie, że można by śmiało planować nadchodzący weekend, a Roch będzie pisał o tym co działo się cztery dni wcześniej, ale tak to jest – czasem tydzień bywa zwalony „robotą” i taki właśnie jest ten aktualny. Trzeba przygotować materiał do kolejnej recenzji, tym razem podwójnej, ale o tym jeszcze nic Roch nie wspomni. Do tego dochodzą urodziny Żonki i o ile z prezentem nie ma problemu, to już z jego kolorem jest tragedia, ale i to ogarnie. Ogarnął też trasę do Kamyka.
(więcej…) -
Podsumowanie tego, co się wydarzyło
Cisza znowu nastała na blogu, ale tym razem sprawa była poważna, więc Roch jest usprawiedliwiony. Do tej pory ciągle zapomniał albo nie było o czym, aż w końcu notkę pisał tyle, że nowa przykryła tą starą i napisał jedną skumulowaną. Jednak teraz sprawa ma się zupełnie inaczej, kiepsko to w tej sytuacji delikatne słowo, ale nie chcąc urazić niczyich uczuć nie napisze, że to poj*a akcja. A ta akcja skończyła się w szpitalu.
(więcej…)