Nie ukrywając swojego zadowolenia, bólu nóg i ogólnego zmęczenia Roch śpieszy donieść, że zaległy BikeRomantic doszedł do skutku. Jeszcze kurz nie opadł z gravelowych autostrad, a Roch już pisze notkę, bo działo się tam oj działo. Były szutry, a w zasadzie autostrady szutrowe, był pot i mega kryzys. Była też konkretna wyrypka, słodkie i sklepik u Irenki. Jednym słowem było wszystko żeby móc napisać, że to był najlepszy gravelowy wypad na jakim Roch był odkąd ma gravela.
(więcej…)Kategoria: Giant
-
Kolejny cel zrealizowany – no prawie
Pewna myśl nie dawała Rochowi spokoju od dawna. W sumie odkąd przeprowadził się do Częstochowy ta myśl powracała co jakiś czas wzbudzając w Rochu chęć zmierzenia się z samym sobą i sprawdzenia, czy Roch jeszcze ma resztki rowerowego DNA. Bo co innego jeżdżenie „dookoła komina”, a co innego zabranie się za poważne pedałowanie. Ostatnio ta myśl bardzo Rochowi nie dawała spokoju. Bo wytyczone cele powinno się realizować chyba, że są to postanowienia noworoczne, ale to nie było żadne postanowienie. To była chęć sprawdzenia samego siebie, a przede wszystkim chęć zmierzenia się z długim dystansem, rowerem i własną kondycją. I tak Roch dojechał do Tarnowskich Gór. No prawie.
(więcej…) -
Poszukiwanie drogi – część pierwsza
To podróżowanie Rochowi tak się spodobało, że od powrotu z Tarnowskich Gór planował kolejną trasę. Zanim jednak to przystąpił do kreślenia śladu przegrzebał internety w poszukiwaniu wygodnego narzędzia do planowania trasy. Przeszedł chyba przez wszystkie możliwe narzędzia, od Stravy, przez Komoot, aż doszedł do Mapy.cz. Oczywiście zahaczył też o Locusa, ale tam planowanie czegokolwiek to jest tragedia. O ile jako nawigacja się sprawdza idealnie to planer ma do d*y. Tak więc po sprawdzeniu chyba wszystkich możliwych opcji Roch zaczął szukać gotowego śladu GPX, bo cel wypadu był raczej popularny i na pewno ktoś już dojechał.
(więcej…) -
Miał być BikeRomantic
Miniony weekend był jednym z lepszych – póki co – w tym roku. A to za sprawą planów, które zrodziły się spontanicznie w środku tygodnia. Początkowo zapowiadało się, że będzie to jeden z wielu rowerowych weekendów, z jakimś dalszym wypadem, a może z kilkoma pomniejszymi przejażdżkami z cyklu dookoła komina. W każdym razie do środy zapowiadał się tradycyjny weekend rowerowy. Jednak w środę wszystko się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a precyzyjnie pisząc to cały weekend odmieniła jedna wiadomość na Whatsappie.
(więcej…) -
Pączki, wszędzie pączki
Miniony weekend był specyficzny. I wcale nie chodzi o to, że Roch jeździł na rowerze, albo pogoda dopisała bardziej niż w ostatnim czasie. Był specyficzny z innego powodu. Roch odkrył na mapie lokalnych tras wyjątkowe złoto. Przejeżdżał obok tego miejsca chyba z tysiąc razy i nie skręcił, nie zaszedł w te skromne progi. Po prostu jechał dalej przed siebie nie oglądając się na boki. Gdyby choć raz zwolnił, albo zatrzymał się i sprawdził co tam jest to wiedziałby, że tam jest coś wyjątkowego, cytując klasyka „złote, ale skromne”. A tym złotem jest pączkarnia.
(więcej…) -
Sporo tego roweru. I znowu Olsztyn
Co by długo się nie rozpisywać nad powodem ostatniej ciszy to Roch napisze tylko, że spowodowana była on tym, że ostatni i przedostatni tydzień były trochę bardziej zorganizowane i zajęte, ale co się dało ogarnąć to się ogarnęło. Rower jednak prawie codziennie był używany, chociażby dookoła komina, czy na przejażdżkę z Młodzieżą. Był też serwis rowerów, no i kolejny mega wypad. Jeszcze raz na Olsztyn i oczywiście z dziećmi. I z tego wypadu Roch przywiózł ciekawą obserwację.
(więcej…) -
Mega majówkowy wypad z dzieciorami
Majówka – wspaniały czas, który zaczyna się na początku roku. Każdy szanujący się majówkowicz uwzględnia ten okres w swoim rocznym planie urlopowym. Potem jeszcze tylko zapas brykietu, piwa i karkówki i można przepalać grilla, żeby móc wystartować równo 1 maja. Oczywiście Roch też cieszy się, że jest wolne, też udziela mu się ta atmosfera. Można by ten czas nazwać „Wigilią Maja” i zamiast choinki stawiać grilla w ogródku. Jednak dość tego rumakowania po jednym z lepszych okresów w kalendarzu. Pora przejść do majówki zza kierownicy.
(więcej…) -
A w niedzielę to jem ciastko
Kolejny weekend za Rochem, a w zasadzie za bombelkami i Żonką też, bo ten weekend udało się zsynchronizować dzieci i trafić w ich potrzebę pedałowania. Co prawda na końcu rowerowej wędki musiało być coś, co zadziała motywująco. Takim pewniakiem są lody. Nie ważne, że pogoda już odpowiednio chłodziła, ale wypad na lody zawsze jest pewny. A skoro wypad na lody, to też wypad na ciastko. I tak z pedałowania zrobiła się całkiem smaczna i kaloryczna przejażdżka na lody i ciastko.
(więcej…) -
Gravelove spa
Długo Roch zwlekał z doprowadzeniem gravela do stanu sprzed wodowania, o którym pisał w notce Tak się graveluje! Od tamtego czasu Roch jeździ na Cube, który jak też wiadomo, wrócił z naprawy i śmiga bardzo dobrze, ale przecież nie może być tak, że teraz role się odwrócą i gravel będzie stał. Trzeba go było umyć, nasmarować i zrobić mu spa. Roch ma do tego nawet specjalny balsam! Więc ostatnie dni mijały głównie w garażu z bawełnianą szmateczką.
(więcej…) -
Tak się graveluje!
Pogoda w weekend szalała. Było słońce, ciepło i bezchmurnie. Do tego w końcu można było zrzucić kurtkę na rzecz kamizelki i założyć już lżejsze rękawiczki. Ogólnie chyba puka do nas wiosna i trzeba ją szybko wpuścić, bo szkoda czasu na śnieg. Sezon musi się rozkręcić i trwać. Rochowi tak pogoda przypasowała, że postanowił zrobić jakąś dłuższą rundkę wypuszczając się poza Częstochowę. Poza tym chciał pogravelować, bo Cube pojechał do wyższej instancji żeby rozwiązać problem z hamulcem, a pogoda była taka, że nawet morsowanie Roch zaliczył.
(więcej…) -
Te rowerowe weekendy
Chyba już można napisać, że weekendowe rowery, niczym obiady czwartkowe u Poniatowskiego, weszły na stałe w harmonogram weekendu u Rocha. I dobrze, bo w końcu trzeba także zadbać o swoje rowery, bo większość zimy stały w zimnym garażu. Ten weekend już taki pogodny nie był, ale nie lało się spod kół więc trzeba obiektywnie przyznać, że weekend był udany. Bo rowerowy.
(więcej…) -
Urlop, urlop.. i rowerowy weekend
Od tygodnia, a w sumie to od poniedziałku do piątku, Roch przebywał offline – nie licząc oczywiście telefonu, na który mało co reagował, a najczęściej używał jako aparatu, bo normalny aparat przejęła Młodzież. Końcówka ferii to oczywiście wypad na narty z Bombelkami, bo one jako jedyne potrafią jeździć. Roch jakoś próbował, ale skończyło się na tym, że po dwóch sezonach stwierdził, że zjeżdżanie z górki to tylko na rowerze. I tak, po pięciu dniach szusowania Roch poszedł na weekendowy rower.
(więcej…)