Od czerwca Roch zapadł się pod ziemię — nie tylko pod względem bloga, ale również w swoich skromnych mediach społecznościowych przestał być aktywny. Wakacje, ktoś by pomyślał, pora idealna na rower. Dzień długi, ciepło a wręcz upalnie, bo lipiec rozpieścił nas słońcem i temperaturą do tego stopnia, że Roch na poważnie zaczął myśleć o klimatyzacji w domu — sam wiatrak nie daje rady. Jednak dla Rocha lipiec był miesiącem spełniania marzeń, odpoczywania i jeżdżenia na rowerze. Takiego bardziej offline, choć od czasu do czasu coś wrzucił, a na pewno wpadały ślady na Stravę. Jednak to, co zaniedbał najbardziej to blog. Social media mogą przestać istnieć, ale najbardziej zależy Rochowi na blogu. I tutaj ma sobie sporo do zarzucenia, bo notki ze statusem „Szkic” są trzy i żadna nie jest skończona. A teraz Roch pisze czwartą i nie wie, czy ją skończy, czy zostanie dalej jako „Szkic”.
(więcej…)Tag: Rodzinnie
-
Procesja do lasu i nad wodę
Kolejny długi weekend zaczął się, co dobitnie widać w sklepach, bo półki opustoszały, jakby przerwa świąteczna trwała tydzień albo i nawet miesiąc. Jednak pomijając kwestie pustych półek i zakupów, pozostaje jeszcze jeden pozytywny aspekt świąt, czyli wolny dzień, a jeśli ktoś wziął urlop, to nawet długi weekend się z tego zrobi. Dla Rocha jednak to tylko wolny dzień, bo walczy on o tytuł pracownika miesiąca, więc nie bierze urlopów1. A wolny dzień — szczególnie świąteczny — można święcić na kilka sposobów.
(więcej…) -
Weekend bardzo wyprawowy
Wypraw ciąg dalszy — i to nie byle jakich wypadów, bo poprzeczka znowu została podniesiona, ale jeśli chce się pojechać na dwudniową wyprawę pod namioty, to trzeba się rozwijać i wypuszczać coraz dalej. Tym razem Roch nie musiał nic kombinować, bo każdy chciał jechać na rower, zjeść zupę z termosu i napchać się bezkarnie słodkim i rogalikami z Lidla (które są nabite po sam brzegi nadzieniem, polecajka). Plan na kolejny wyprawowy weekend był prosty — zaliczyć jakiś dalszy dystans, a najlepiej to jeszcze jakoś ogarnąć sobotę, żeby były dwa dni z długimi wypadami. I tak Roch przeszedł od pomysłu do realizacji. Weekend był rowerowy, a zaczął się od soboty.
(więcej…) -
Ferie, ferie i nowa zajawka
Początek każdego roku to kilka obowiązkowych spraw. Podatki, podwyżki i ferie. I te ostatnie są najbardziej oczekiwane przez dzieciory, bo dwa pierwsze wydarzenia nie dotyczą ich bezpośrednio. Jednak i z tymi feriami są problemy. Bo „przerwa zimowa” jak nazwa wskazuje to przerwa w zimie, a zima powinna kojarzyć się ze śniegiem, a tego w ostatnich latach jest mało, a nawet bardzo mało. Jednak narty rzecz święta i trzeba jechać w góry, żeby dzieciory poślizgały się na śniegu. I nawet Roch skorzystał na feriach, bo odkrył nową rzecz, na której można jeździć zimą. Oczywiście poza rowerem, bo na tym można jeździć cały rok.
(więcej…) -
To był dobry urlop
Za każdym razem jak Roch ma urlop, dzieciory jego zadają mu to samo pytanie: „dlaczego masz tak mało wolnego?”. Dzieciory mają przecież całe dwa miesiące wolne, do tego ferie i inne pomniejsze dni wyłączone ze szkoły, a Roch ma w sumie 26 dni (minus 4 UNŻ) wolnego w całym roku. I ta ilość dni musi mu wystarczyć na cały rok odpoczynku. Co więcej, żeby być w zgodzie z przepisami i HRem, musi wziąć 10 dni wolnego, aby „dobrze odpocząć”. I właśnie takie 10 dni odpoczynku Roch zakończył.
(więcej…) -
Terenowy weekend, w końcu!
Czasem, w życiu blogowym zdarza się tak, że tytuł wpisu nie nadąża za jego treścią i właśnie w tej notce da się to odczuć, choć Roch postara się to zminimalizować, żeby nie było aż tak dużego dysonansu pomiędzy tym, jak Roch zatytułował wpis, a o czym napisał. Choć do pewnego stopnia całość będzie się pokrywała z tym, że weekend był terenowy, a nawet był więcej niż terenowy, ale miejscami będą wplatały się nici innych wydarzeń, ale tak to jest, jak się wcześniej zaczyna, a potem przełącza się na robienie zleceń.
(więcej…) -
Wakacje, oby rowerowe
Mamy to! A w zasadzie mają to osoby, które jeszcze się uczą, albowiem oni tylko mają ten przywilej posiadania wakacji. I dobrze niech korzystają, ile mogą, bo to ich czas, a po wejściu w wir pracy zostanie im tylko 26 dni urlopu na cały rok. Rocha bąbelki dalej nie potrafią się nadziwić, że jak to – tylko 26 dni wolnego!? Tak więc wakacje to piękny czas, którym należy się cieszyć, bo później zostanie już tylko 26 dni. A najlepiej cieszyć się wakacjami siedząc na rowerze. I tak właśnie Roch stara się robić.
(więcej…) -
Nie tylko rowerowo jest dobrze
Dawno znowu Roch nic nie pisał i nie jest tak, że znowu szuka jakiegoś samochodu, bo już ma i jest z niego mocno zadowolony. Do tego stopnia jest zadowolony, że szuka bagażnika na rowery, takiego na dach, żeby móc upchnąć tam cztery sztuki rowerów, ale w sumie nie o tym Roch chciał pisać. Choć w sumie to o tym też napisze, bo może Szanowne Grono Czytelniczo — Obserwacyjne coś podpowie, zarzuci jakimś linkiem, do czegoś sprawdzonego, więc to wcale tak nie jest, że temat poszukiwań bagażnika na rowery jest mało ważny, ale na pewno nie jest tak ważny, jak ten, który zadział się w ostatnim miesiącu, a o którym Roch trochę napisze, ale najpierw jednak rowery.
(więcej…) -
Jeśli raj istnieje, to wygląda właśnie tak
Są w życiu takie chwile, że staramy się znaleźć jakieś nowe miejsca, nowe doznania i nowe zajawki. Tak też było z Rochem, który zaczął zaspakajać swoje rowerowe potrzeby. Pierwszą z nich – i w zasadzie najważniejszą – było przejechanie trasy z Częstochowy do Tarnowskich Gór (lub odwrotnie). Wszystko jednak musiało zostać zaplanowane, przeanalizowane i dopięte na ostatni guzik. Dopiero wtedy Roch podszedł do tematu od strony praktycznej; czyli spakował się i ruszył w drogę. Plan ten udało mu się zrealizować prawie dwukrotnie, bowiem przejechał z Częstochowy do Tarnowskich Gór (no, do Miasteczka Śląskiego) i z kolejnym razem przejechał z Tarnowskich Gór do Częstochowy – w tym przepadku GPS pokazał, że ślad jest kompletny. Z tych dwóch wypadów wyciągnął następujący wniosek: dla Rocha lepszą opcją jest start w Tarnowskich Górach i meta w Częstochowie, ale musiał się o tym przekonać na własnej skórze, a w zasadzie na własnych nogach. Podobnie było też z drugim planem, który Roch miał z tyłu głowy, a który zakładał odkrycie w okolicy pumptracka.
(więcej…) -
O Rochu, który jeździł koleją
W tej notce Roch spróbuje nie podkreślać kolejny raz, że porusza się różnymi środkami transportu, bo nie ma auta, bo to już staje się nudne, nawet dla samego Rocha. Stało i trzeba żyć dalej i jeździć tym zbiorkomem ile się da. A ostatnio Roch poszedł w kolej, bo na początku pojechał dokończyć sprawę tego, o czym Roch miał nie wspominać, a ostatnio znowu wsiadł do pociągu i pojechał do Tarnowskich Gór. Tym razem z dzieciorami, bo one chyba też polubiły poruszanie się zbiorkomem. I tak jadąc w tym pociągu z rowerami Roch wymyślił określenie na te jego podróże koleją: Kolejny Weekend Kolejowy, w skrócie KWK, bo PKP już było zajęte.
(więcej…) -
Święty weekend trzeba święcić
Długie weekendy są fajne, bo są długie. Bo ma się tę świadomość, że niedziela nie kończy błogiego odpoczynku, ale po niej jest jeszcze ten jeden „darmowy” dzień, w którym można albo coś porobić, albo poleżeć. I tak właśnie był ten przedłużony weekend sierpniowy. Dodatkowy poniedziałek zrobił dobrze Rochowi, bo ten mógł w końcu pogrzebać trochę przy gravelu. Bo czekała go – odkładana już jakiś czas – wymiana kierownicy. Jednak nie samymi serwisami Roch żyje. Była też świąteczna pizza z dzieciorami, wypad rowerowy i korzystanie z wolnego. Było też świętowanie urodzin.
(więcej…) -
Weekend. Leniwie
Urlop – szczególnie tak niezwykle długi – ma to do siebie, że rozleniwia. Czas płynie inaczej, zdecydowanie wolniej i w sumie nie trzeba nic robić. Zawsze znajdzie się wymówka, że „teraz to ja urlop mam” albo „potem, po urlopie”. I tak płynie czas. Jednak w piątek, po 1600 formalnie urlop się Rochowi skończył, ale nastrój urlopowy pozostał. I tak – weekend upłynął na jeżdżeniu wypożyczonymi hulajnogami elektrycznymi, popijaniu piwa (oczywiście już po odstawieniu wszystkich jeżdżących sprzętów) i pedałowaniu na rowerze. Leniwym pedałowaniu, bo w sumie rower służył jako środek transportu.
(więcej…)