Miesiąc: kwiecień 2008

  • Całodniowe cross country

    Zaczęło się rano. Michał zadzwonił do Rocha z propozycją porannego wypadu rowerowego. Początkowo Roch grymasił jak młoda dziewica nie wiedząc czego chce, ale w końcu ubrał się i zszedł na dół. Pierwszym celem był Adventure gdzie dokonano zakupu łatek. Tam też do Michała i Rocha dołączył Czołgista, czyli Sebek.

    Razem udali się w kierunku Rept. Po drodze spotkali Tomka – prawdopodobnie przyszłego pracodawcę Rocha, ale o tym cicho-sza żeby nie zapeszyć. Na Reptach Sebek poprowadził pozostałych rowerzystów nową trasą, która bardzo przypadła do gustu Rochowi, a i Michałowi również.

    Zmęczeni wrócili do domu. Roch jednak nie mógł się powstrzymać i po obiedzie po raz drugi wybył na rower. Ponownie Repty i ponownie nowa ścieżka, w której Roch zakochał się. Strome zjazdy i jeszcze większe podjazdy, czyli to co Roch uwielbia. Do tego ostre zakręty i wystające korzenie.

    Po dwóch pętlach Roch zjechał do domu celem uzupełnienia kondycji. Po krótkiej chwili ponownie zadzwonił Michał i zapytał, czy Roch wybierze się na rower. No jak Roch mógłby odmówić? A więc trzeci wypad rowerowy, trzeci raz na Reptach, ale tym razem trasa rekreacyjna ponieważ nogi Rocha rozpoczęły protest. Ból nasilał się podczas podjazdów i słabł podczas zjazdów.

    W drodze powrotnej obowiązkowy Strong i można dzień uznać za zakończony. Trzykrotny wypad na Repty zaowocował dystansem 55 kilometrów w czystym terenie. Roch nie czuje nóg.

    Zmęczony, ale szczęśliwy, Roch pozdrawia Czytelników.

    P.S: Wypadziki pierwsza klasa.

  • Jak powstają ramy Cannondale

    Krótki film prezentujący kolejne etapy powstawania ramy Cannondale.
    [youtube https://www.youtube.com/watch?v=b3aW-dSJCZo&hl=pl&w=425&h=355]
    I to tyle. Przyczyną jest ból głowy.

    Roch pozdrawia Czytelników.

  • Roch herbu dwukrotnie pęknięta guma

    Zaraz po obiedzie Roch udał się na rower. Początkowo sam jeździł po Reptach, z których pojechał na Pniowiec i wrócił do domu. Nic specjalnego nie wydarzyło się. Później wypad z Michałem. Początkowo pojechali do Adventure aby zapytać o bloki do SPD. Tuż pod sklepem Roch poczuł miękkość z przodu. Była ona za duża, aby uznać to za pracę amortyzatora.

    Ku*a, dętkę przebiłem – Krzyknął Roch.
    Spoko, jesteśmy u chłopaków to załatamy – Powiedział Michał.
    Wezmę dętkę, a jutro kasę oddam – Wymyślił Roch.

    Dostał dętkę i przystąpił do wymiany. Sprawdziwszy, czy w oponie nic nie siedzi założył nową dętkę i ruszył z Michałem na Chechło. Nic nie wskazywało na to, że za chwile stanie się tragedia. W drodze powrotnej Roch ponownie wyczuł miękkość co świadczyło o tym, że ponownie wystąpił kapeć.

    Ku*a! Znowu kapeć – Krzyknął Roch.
    Tym razem to dymam z buta do domu – Dodał po chwili.
    Spoko, mam łatki i klej to zakleimy – Powiedział Michał.

    Łatanie rozpoczęło się od zdjęcia koła i zlokalizowania źródła dziurawiącego dętkę. Okazało się nim mikroskopijne szkło, które siedziało w oponie. Po wyjęciu można było przystąpić do łatania dętki.

    Wszystko wskazywało na to, że żaden klej nie będzie wstanie związać łatki z dętką, ale w końcu znalazła się tubka, z której trysnął świeży klej.

    Po zaklejeniu dętki wystarczyło odczekać kilka minut, aby klej dobrze zaschnął i można było montować oponę. Łatwo napisać trudniej zrobić. Opona wykazywała się niezdyscyplinowaniem i za nic nie chciała dać się założyć na obręcz. Po wielu stękaniach i przekleństwach w końcu siedziała na swoim miejscu.

    Przyszła pora na pompowanie. W tym miejscu należy zaznaczyć, że wcześniej nabyta dętka wykazywała sporą niekompatybilność z pompką. Owa niekompatybilność przejawiała się tym, że kominek ledwo wystawał z obręczy i pompka nie chciała go złapać. Przez to nie dało się napompować koła. Jednak przytomność umysłu Michała spowodowała, że udało się napompować koło i można było pedałować do domu.

    Nie chcąc ryzykować trzeciego kapcia Roch z Michałem udali się do osiedlowego sklepu i zakupili po Strongu. Bo trzeba oblać nową łatkę na nowej dętce.

    Na tym zakończył się wielce pechowy wypad na Chechło.

    Kapciowy Roch pozdrawia Michała, który sponsorował klej, łatkę i Stronga oraz pozostałych Czytelników, którzy sponsorują Rochowy zapał do pisania.

  • Podeszczowe podróżownie

    Cały dzień lało. Roch chciał zaznaczyć w statystykach \”opady deszczu\”, które uniemożliwiły wyjście na rower jednak w okolicach 1800 opady ustały i Roch wraz z Michałem mogli uskutecznić błotny wypad na Repty.

    Od początku było wiadomo, że błoto będzie dosłownie wszędzie i tak też się stało. Wieczorny wypad odbył się pod znakiem tryskającego spod kół błota, które po krótkim czasie pokrywało każdą część rowerową i każdą cześć ciała.

    Po zjeździe z błotnistej górki, na której hamulce pełniły funkcję dekoracyjną Roch z Michałem zatrzymali się aby złapać trochę powietrza. Trudno to wytłumaczyć, ale pogoda powodowała problemy ze złapaniem oddechu co było, delikatnie pisząc, uciążliwe.

    Dalsza trasa upłynęła pod znakiem długiego podjazdu, na którym Roch myślał, że wypluje płuco. Wstyd pisać, ale warunki atmosferyczne spowodowały zadyszkę u Rocha. Cóż, nie każdy jest doskonały.

    Po pokonaniu podjazdu, na którym opony przegrywały ze śliskim kamieniami, nastała pora na zjazd. W tym momencie Roch doszedł do wniosku, że lepszy był podjazd, przynajmniej nie pryskało błoto spod kół. W ułamku sekundy z prawie czystych i nadal ładnie pachnących rowerzystów stali się błotnymi stworami, których przestraszyła się pani spacerująca po parku.

    Skoro jesteśmy już przy tajemniczej nieznajomej. Początkowo tajemniczo uśmiechnęła się do błotnych potworów, a później zaniknęła w otchłani parku Repeckiego. Roch z Michałem postanowili odnaleźć ową nieznajomą, a dokładnie to Roch postanowił, a Michał pojechał z Rochem. W końcu gdy tajemnicza nieznajoma się odnalazła Roch postanowił zagaić.

    Pani sama tak spaceruje? Możemy potowarzyszyć? – Rozpoczął wypluwając resztki błota.
    Do pracy idę.. – Odpowiedziała uśmiechając się.

    I na tym zakończył się \”podryw\”, nieznajoma na pożegnanie tajemniczo uśmiechnęła się i podążyła w kierunku ośrodka rehabilitacyjnego. Michał z Rochem skierowali się ku domowi. Jednak nie obyło się bez spożycia napojów energetyzująco-musującego.

    OWy napój nosi nazwę Strong i faktycznie jest Strong. Jednak tym razem Roch delektował się smakiem i nie śpieszył się co zaowocowało spokojnym szumem, a nie kopnięciem byka w Rochową głowę.

    Dzięki temu Roch wrócił do domu w miarę szybko, zachowując pozory utrzymywania prostego toru jazdy. Napój został spożyty w warunkach polowych, czyli pod sklepem dzięki temu Roch poczuł się jak rasowy degustator.

    Na tym zakończył się podeszczowy wypad na Repty wraz z Michałem, któremu kondycja wraca.

    Błotny Roch pozdrawia Czytelników i swojego rowerowego Towarzysza.

  • Rozdziewiczanie sprzętu

    Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami Roch wybrał się na rower z Michałem. Celem był rekreacyjna wyprawa na Repty. Na Reptach Michał z Rochem jeździli po krzakach w celu znalezienia kondycji, która to gdzieś wyparowała. Jednak nie było źle i kondycja zaczęła wracać.

    Aby uczcić powrót kondycji Roch z Michałem udali się do pobliskiej Leśniczówki, aby wypić napój energetyzująco-musujący zwany Heinekenem. Po pierwszym napoju Roch nabrał werwy i zrobiło mu się cieplej, po drugim napoju Roch zaczął rozpoznawać stojące w oddali motocykle co świadczyło, że drugi Heineken wyostrzył mu wzrok.

    W kuflu została znaleziona pestka z cytryny co bardzo zdziwiło konsumentów ponieważ ani Roch, ani Michał nie pili piwa z cytryną. Jednak próba reklamacji felernego kufla skończyła się niepowodzeniem ponieważ pani za barem wzruszyła ramionami i nalała drugą, wolną od bugów, kolejkę.

    Powrót, po dwóch napojach, nie przysporzył większego problemu w przeciwieństwie do powrotu po dwóch Strongach. Pod domem Roch z Michałem spotkali jeszcze dwóch innych rowerzystów, w tym jednego na BMX\’ie.

    Na koniec Roch pochwali się statystykami za miesiąc marzec, które można pobrać klikając w poniższy link:

    marzec_2008.pdf

    Dla osób, które boją się klikać w odnośniki Roch, w kilku zdaniach, opisze osiągnięcia w marcu. W marcu Roch zrobił 684,81 kilometrów w 34 godz. 54 minuty ze średnią prędkością 15,26 km/h. Średnio dzienny dystans Rocha to 22 kilometry. W porównaniu do lutego Roch odnotował spadek, ale to wina pogody. I tego się trzymajmy.

    Statystyczny i lekko podchmielony Roch pozdrawia Czytelników.